Kiedyś jak się kłócili płakała, gdy była starsza interweniowała, teraz nauczyła się to ignorować, więc tak też zrobiła. Zdjęła buty, powiesiła skórzaną kurtkę i miała zamiar już iść na górę, lecz cofnęła się w chwili gdy usłyszała swoje imię.
-Majka .! -krzyknął ojciec -Musimy porozmawiać.
Ta powoli z nutką niepewności weszła do salonu. Stanęła w przejściu spoglądając to na mamę, to na tatę. Starsza kobieta chwyciła męża za ramię i szepnęła mu na ucho coś, czego Majka nie usłyszała.
-Dobra, idź na górę zostawić torbę i wróć -powiedział twardo.
Dziewczyna zdezorientowana spojrzała na zimną twarz Maćka, następnie na łzy kręcące się w oczach Eweliny. Nie rozumiała do końca co się dzieje. Jednak jednego była pewna - złej wiadomości. Idąc na górę po schodach rozmyślała co takiego usłyszy niedługo. Rozważała niemal każdą opcję , tej jednak nie przewidziała...
Nastolatka zeszła na dół i oparła się o ścianę w salonie, kiedy jej rodzice stali na środku pokoju jakby w ogóle się nie przemieścili.
-Siadaj -powiedział.
-Zaczynam się bać -uśmiechnęła się lekko, spoglądając panicznie wokoło.
-Maciek... -powiedziała cicho jego żona.
-Nie, już czas -rzekł twardo. -Wiesz Maja... -usiadł naprzeciw niej, podczas gdy jego małżonka wciąż stała.- Sądzę, że jesteś już wystarczająco duża, by pojąć pewne sprawy.
-Rozwodzicie się .?!
-Nie, nie ... Tylko... Bo wiesz... - nie miał pojęcia jak to powiedzieć. -Dobrze pamiętasz jak mieszkaliśmy w Zielonej Górze w Polsce, prawda.?
-No tak, pamiętam -zmarszczyła brwi nie rozumiejąc celu pytania.
-Tak naprawdę, to ja ...
-Nie.! -przerwała mu żona -Nie dziś .!
-Ewelina, spokojnie. Więc ja i mama nie możemy mieć dzieci... Poszliśmy pewnego razu do tamtejszego sierocińca, a tam ...
Reszta zdania dla młodej Jakubowskiej nie istniała. Była adoptowana.! Nie chciała wiedzieć jak, kiedy, po co, dlaczego nie mówili wcześniej... Wtedy mimowolnie zaczęła płakać i sama nie wiedziała kiedy chwyciła skórę, ubrała buty i znalazła się poza domem.
Znała jedynie drogę do szkoły, okolicy nie. Nie wiedziała gdzie iść, nie miała też z kim. Wyciągnęła słuchawki i puściła swoją kochaną piosenkę Let her go. Rozpięła kurtkę i ze łzami w oczach ruszyła na pobliski kort. Jak zawsze bywa przy pięknej pogodzie boisko było ''zajęte''. Ośmiu chłopców w różnym wieku biegało za piłką, a Maja leżała na ławce. Położyła się ku niebu i spoglądając na nie, rozmyślała.
I choć tego nie chciała to łzy po policzkach spływały jej jak na złość. Nie umiała tego powstrzymać, więc skończyła syzyfowe ocieranie słonych kropelek. Zamknęła oczy usiłując się uspokoić. Wyrównała oddech i przestała płakać. Nie chciała o tym myśleć. Chciała tylko mieć komu o tym powiedzieć, chciała mieć się do kogo przytulić, chciała mieć kogoś obok, a nie było nikogo. W głowie zaczęła wyobrażać sobie różne historie, że Camilla i Thomas przyjechali, lub przyszedł Felix, Mati lub Alice, Isabel... Po niemal godzinie jej rozmyślenia, nad tymi niespełnionymi oczekiwaniami, legły w gruzach.
-Dziewczyno, życie to nie bajka - powiedziała do siebie w ojczystym języku.
-Kto ci takich bzdur naopowiadał .? -usłyszała polską wypowiedź
Usiadła mając nadzieję, że to do niej kierowana była wypowiedź młodzieńca, jednak... to chłopak będący na randce mówił tak do swojej dziewczyny. Zrezygnowana Majka ukryła twarz w dłoniach cichutko szlochając. Nagle poczuła jak ktoś siada obok niej. Podniosła głowę i ujrzawszy matkę poderwała się z miejsca.
-Nie wrócę dziś na noc, nie chcę. Muszę to przemyśleć. Nie martwcie się -wydukała.
-Czyś ty zdurniała .?! W nocy po mieście będziesz się szwendać.?!
-Nie martw się i tak nie jestem twoim dzieckiem, więc co ci za różnica.?
-Masz być w domu max o dwudziestej -pogroziła jej palcem.
-Możecie czekać i tak nie wrócę, przenocuję u Alice. Narazie -ruszyła truchtem z miejsca.
Nie miała numeru telefonu nowej koleżanki, ani nie wiedziała gdzie tamta mieszka, ale czuła, że musi skłamać, a to była pierwsza myśl w jej głowie.
-A spróbuj mi tylko do domu nie wrócić .! -krzyknęła za nią
Nastolatka wiedziała, że ''trochę'' przesadziła ze słowami. Zdawała sobie sprawę, że zbyt ostre zdania powiedziała do kobiety, która ją wychowała, żywiła, uczyła...choć wcale tego robić nie musiała. Mogli zaadoptować kogoś innego, a wybrali ją. Młoda Jakubowska była wściekła na nich, lecz gdzieś w środku czuła, że krzycząc nic nie zdziała. Jedynie udowodni jaką jest niewdzięczną gówniarą.
Dobiegła dokądś, sama nie wiedziała nawet jak tam się znalazła. Biegła nie przykuwając uwagi na drogę. Ale była szczęśliwa, bo znalazła się przed swoim prawdziwym domem... domem na zawsze, stadionem jej ukochanego klubu piłkarskiego - Borussii Dortmund. Wzięła głęboki wdech i ze łzami w oczach spoglądała na Signal Iduna Park. Zawsze marzyła, by pojechać na mecz BVB lub chociaż po prostu zwiedzić obiekt. Stojąc w miejscu, uśmiechała się sama do siebie.
~~~...~~~...~~~...~~~
Felix i Mateusz właśnie szli ulicami Dortmundu na trening, który zaczynali równo o 16:30. Nie śpieszyli się, mieli jeszcze pół godziny.
-Trochę za wcześnie wyszliśmy -stwierdził Osti.
-Trochę za ciężką mam torbę -stwierdził również Gotze.
-Bo ja nie wiem po co ty tyle rzeczy bierzesz... Pakujesz dres, buty, dezodorant i już.
-Ta... i potem chodź nieogarnięty jak Ostaszewski -zaśmiał się, na skutek czego oberwał w bark od kolegi.
Weszli w milczeniu na teren stadionu. Obydwoje dostrzegli przed sobą czyjąś postać, stojącą nie ruchomo, która uważnie wpatrywała się w obiekt. Dziewczyna była jakieś 10 metrów przed nimi, a mimo usłyszanych kroków nie odwróciła się.
-Ey, to nie Majka .? -szepnął Felix
Mati wzruszył tylko ramionami. Dwójka nastolatków podeszła do nowej znajomej jak najdyskretniej się dało.
-Robi wrażenie prawda.? -zabrał głos polak
Jakubowska nieco się wystraszyła, ale gdy dostrzegła kto stoi obok nie musiała już się bać.
-Tak. Dom -tyle wydukała.
Chłopcy zaśmiali się.
-Wiesz kim my jesteśmy .? -wypalił Felix
Dziewczyna wybuchła śmiechem i popatrzała podejrzliwie na chłopaka.
-Felix Gotze. Szesnastoletni brat jednej z największych gwiazd Bundesligi - Mario. Masz także brata Fabiana. Wcześniej grałeś w Borussii U-13, obecnie U-16. Masz aska, insta i fb z literówką w imieniu.
-Nieźle...
-A ja .? -uśmiechnął się Osti
-Mateusz Ostaszewski. Jesteś jedynakiem, twoi rodzice są po rozwodzie. Wcześniej grałeś w Jagiellonii Białystok, a w Borussii jesteś głównie dzięki mamie. A.. no i jesteś polakiem.
-Nieźle ...
Dziewczyna zaczęła ponownie się śmiać.
-Hm...to ty o nas wiesz już co nie co , może teraz my powinniśmy dowiedzieć się paru rzeczy o tobie .?-zasugerował polak.
Ona od razu pomyślała o tym, o adopcji. Nie chciała by wiedział ktokolwiek, lecz była pewna, że prędzej czy później przerośnie ją to i będzie musiała komuś powiedzieć. Jednak nie wiedziała na ile może zaufać nowym kolegom.
-Piętnastoletnia Borussen, tyle wystarczy -spuściła głowę.
-Powiedziałem coś nie tak .?
-Wszystko okey -skłamała. -Będę lecieć, narazie.
-Maja.! - krzyknął chłopak, lecz ta już odeszła nie odwracając się
-Brawo stary -poklepał go po ramieniu Felix. -Ty i to twoje podejście do dziewczyn...
-Dobra, cicho ...
~~~...~~~...~~~...~~~
Majce ponownie łzy napłynęły do oczu. Nie łzy smutku, nie szczęścia, lecz zagubienia. Nie wiedziała co ma powiedzieć rodzicom i komu może się zwierzyć. Z nowo poznanych osób czuła, że może każdemu to wyjawić, a ten ktoś zachowa to dla siebie...Poza Felixem, do którego miała złe przeczucia...Ale przynajmniej widziała, że on jest sobą, a jeśli reszta udaje.? Chcą po prostu zyskać jej cenne zaufanie i wykorzystać to w okrutny sposób .? Nie wiedziała, nie znała jeszcze tych ludzi. Miała tylko nadzieję, iż w nadchodzącym miesiącu pozna ich na tyle wystarczająco, by móc to stwierdzić.
-Nie płacz dziewczynko, nie warto -przy przejściu dla pieszych starsza kobieta położyła jej dłoń na ramieniu. -Będzie inny.
-Nie chodzi o chłopaka -uśmiechnęła się ocierając łzy.
-A o co .? -dopytywała staruszka -Ja stara, to i ludziom pomogę -zaśmiała się.
-Może teraz ja pomogę pani .? -chwyciła jej dwie z trzech ciężkich reklamówek
-Dobre dziecko -pokiwała twierdząco głową. -Chodź pójdziemy na gorącą czekoladę. Wiem gdzie mają z piankami -dodała nieco ciszej po czym zaśmiały się obydwie i ruszyły na zielonym świetle.
Niedaleko ich miejsca znajdowania się, była niewielka kawiarenka. Już z zewnątrz zachęcała do jej odwiedzin. Na oknach były powykładane, pysznie wyglądające, babeczki.
-Proszę -nastolatka otworzyła drzwi starszej kobiecie.
Po chwili kobiety zajęły miejsce przy stoliku w rogu pomieszczenia.
-No mów starej babce, czegóż płakała.?
Dziewczyna spuściła głowę i kątem oka spojrzała na zakupy, leżące na krześle obok. Czuła się nieco zakłopotana, nie znała tej staruszki, więc jak mogła jej cokolwiek powiedzieć.?
Czas na szybkie ocenienie sytuacji dała jej kelnerka, która zagadała kobietę w sprawie zamówienia. Tak się zamyślała, że nawet nie usłyszała ich dialogu. Musiała szybko podjąć decyzje: zwierzyć się czy nakłamać. Postanowiła nie robić, ani jednego, ani drugiego.
Gdy pracowniczka kawiarni odeszła za ladę nastolatka zabrała głos.
-Trzy dni temu się tu przeprowadziłam. Nikogo nie znam na tyle bym mogła cokolwiek powiedzieć, nie zwiedzałam miasta... Ciężko trochę.
-A... ale to nie powód do płaczu -uśmiechnęła się ciepło.
Maja wtedy poczuła jak robi z siebie kretynkę. No cóż... czasem i tak trzeba.
Porozmawiała chwilę z kobietą o błahostkach, popijając przy tym gorącą czekoladę.
-To ja już będę lecieć -powiedziała Majka wstając.
-Dobrze. Ja tu jeszcze zostanę...
-Do wiedzenia.
-Do wiedzenia.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą po wyjściu z kawiarni. Nie wiedzieć dlaczego ta kobieta ją nieco denerwowała i wzbudzała w niej strach . Maja uważała na to co mówi, bo zdawała sobie sprawę jakie konsekwencje mogą z tego wyjść.
Stała na chodniku i kompletnie nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie miała dokąd, ani do kogo pójść.
-Cześć -usłyszała Isabel
-Oo a ty co .? -zapytała Alice
-Siema, a nic... wyszłam się przejść. Pokłóciłam się trochę z rodzicami i ...
-Aaa..znam to -powiedziała Ali.
-Idziesz z nami .? -zapytała ta druga
Dziewczyna bez chwili zastanowienia poszła z koleżankami do sklepu, a po zakupach do domu Braun. Dom nowej znajomej wywarło na Jakubowskiej pozytywne wrażenie (klik). Małe mieszkanie, ale było urządzone dość nowocześnie. Łatwo było wywnioskować, że rodzice Isabel mają dobry gust, jak i podejście do życia. Wtedy jeszcze Maja nie zdawała sobie sprawy przez co przechodzi ich córka...
-Idźcie do mnie, ja przyniosę picie -powiedziała.
Nikogo w domu nie było, więc mogły było czuć się dość swobodnie. Alice zaprowadziła Majkę do pokoju (klik). Usiadły po turecku na łóżku.
-Mocno się pokłóciłaś z rodzicami .?
-Tak. Nie chcę wracać na noc.
-O... a o co poszło .?
Polka milczała.
-Dobra, jak nie chcesz to nie mów -uśmiechnęła się. -Wiesz co ... pogadam z tatą to może u mnie przenocujesz... Jeśli chcesz -spojrzała na nią niepewnie.
-Jasne, dziękuję. Ale nie będzie z tym problemu .?
-Moja mama ma nocną zmianę, a tato praktycznie na wszystko pozwala.
-Dziękuję - przytuliła ją.
W tamtej chwili Jakubowska utwierdziła się w fakcie, że może liczyć na Ali... Jednak co do zaufania nie była pewna. Zaufanie buduje się długo, tygodnie, miesiące, lata... Nie jeden dzień. Lecz gdzieś w środku, w głębi siebie czuła, że jej może powiedzieć wszystko.
-Coś mnie ominęło .? -zapytała Isabel z trzema szklankami soku w dłoniach
-Nic -wyprzedziła odpowiedź Krause 'nowa'.
-Aha, ok.
Dziewczyny plotkowały o wszystkim : ubrania, figura, chłopcy, One Direction (Polka zbytnio ich nie lubiła...) W mgnieniu oka doszła godzina 19.
-Dobra, my już będziemy szły - zabrała głos Alice.
-Okey...pamiętajcie o matmie jutro.
-Haha...uwaga, bo ktoś się nauczy.
Gospodyni odprowadziła koleżanki do drzwi, po czym sama poszła odrabiać lekcje.
Dziewczyny szły uliczkami Dortmundu dość niepewnie. Było ciemno i dosyć zimno .
-Chyba daruję sobie jutro szkołę -rzekła Jakubowska.
-Teraz.? Kiedy dopiero przyjechałaś.?
-Przecież plecak mam w domu... Nie chcę tam wracać.
-Coś wymyślimy.
Starała uwierzyć na słowo.
Trzydzieści pięć minut i nastolatki były już na miejscu. Salon połączony z kuchnią (klik) również przypadł do gustu. Majka zaczęła zazdrościć dziewczyną, że ich rodzice mają tak świetne pomysły. W salonie na kanapie siedział mężczyzna czytający gazetę. Obydwie weszły do pomieszczenia.
-Tato, może koleżanka u mnie spać.?
-A jej rodzice się zgodzili .? -zapytał wyłaniając oczy spod gazety
-Tak.
-To dobrze. Tylko nie siedzieć do późna, jutro szkoła.
-Dziękuję -ucałowała ojca w policzek.
-Chodź do mojego pokoju (klik) -powiedziała do Mai.
Rozmawiały tak, jakby znały się od dawna. Mówiły o wspomnieniach, wygłupach, upokorzeniach, problemach i doświadczeniach, których jak myślą dorośli, jeszcze nie ma. Właśnie tu popełniają częsty błąd. Traktują swoje pociechy jak wiecznie małe dzieci, nie zdając sobie sprawy, że naprawdę mają już dużą świadomość tego co się dzieje.
-To co na fb .? Poszukamy Zielonka - zaśmiała się Alice.
-Okey - ten pomysł spodobał się jej przyjaciółce.
Tak...przyjaciółce. Niełatwo zaprzyjaźnić się w jeden dzień, ale widać było po Ali, że lubi Majkę. Jest wstanie pomóc jej w tej trudnej chwili i nie potrzebuje szczegółowych wyjaśnień dlaczego. Jakubowska - podchodząca do ludzi z dystansem, teraz uwierzyła, że przyjaźń można wyczuć. Po prostu wiesz kiedy i kto nadaję się na siostrę/brata.
Po paru minutach pytania i szukania w końcu dowiedziały się kim jest Zielonek. David Schoch. Rok młodszy kolega, który zdaniem innych wykorzystywał dziewczyny.
-E tam, gadają -prychnęła Maja. -Wątpię.
-Ja też -poparła ją.
Obydwie zmęczone dzisiejszym dniem stwierdziły, że godzina 22 to czas szykowania się do snu. Alice użyczyła paru ubrań Mai, przygotowały materac nieźle śmiejąc się przy jego pompowaniu i zaczęły sprzeczać się kto idzie pierwszy się kąpać. W końcu stanęło na tym , że młodsza - polka. Nie sprzeczając się dłużej wzięła kąpiel i wróciwszy do pokoju zasnęła zanim Krause wróciła z łazienki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No myślę, że ujdzie :)
Rozdziały będą dodawane jakoś co miesiąc... :]
Dziękuję za komentarze i tyle wejść .MEEEEGA <3 DZIĘKUJĘ ;*
Czekam na Wasze opinie w komentarzach . Buziczki ;*
-No mów starej babce, czegóż płakała.?
Dziewczyna spuściła głowę i kątem oka spojrzała na zakupy, leżące na krześle obok. Czuła się nieco zakłopotana, nie znała tej staruszki, więc jak mogła jej cokolwiek powiedzieć.?
Czas na szybkie ocenienie sytuacji dała jej kelnerka, która zagadała kobietę w sprawie zamówienia. Tak się zamyślała, że nawet nie usłyszała ich dialogu. Musiała szybko podjąć decyzje: zwierzyć się czy nakłamać. Postanowiła nie robić, ani jednego, ani drugiego.
Gdy pracowniczka kawiarni odeszła za ladę nastolatka zabrała głos.
-Trzy dni temu się tu przeprowadziłam. Nikogo nie znam na tyle bym mogła cokolwiek powiedzieć, nie zwiedzałam miasta... Ciężko trochę.
-A... ale to nie powód do płaczu -uśmiechnęła się ciepło.
Maja wtedy poczuła jak robi z siebie kretynkę. No cóż... czasem i tak trzeba.
Porozmawiała chwilę z kobietą o błahostkach, popijając przy tym gorącą czekoladę.
-To ja już będę lecieć -powiedziała Majka wstając.
-Dobrze. Ja tu jeszcze zostanę...
-Do wiedzenia.
-Do wiedzenia.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą po wyjściu z kawiarni. Nie wiedzieć dlaczego ta kobieta ją nieco denerwowała i wzbudzała w niej strach . Maja uważała na to co mówi, bo zdawała sobie sprawę jakie konsekwencje mogą z tego wyjść.
Stała na chodniku i kompletnie nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie miała dokąd, ani do kogo pójść.
-Cześć -usłyszała Isabel
-Oo a ty co .? -zapytała Alice
-Siema, a nic... wyszłam się przejść. Pokłóciłam się trochę z rodzicami i ...
-Aaa..znam to -powiedziała Ali.
-Idziesz z nami .? -zapytała ta druga
Dziewczyna bez chwili zastanowienia poszła z koleżankami do sklepu, a po zakupach do domu Braun. Dom nowej znajomej wywarło na Jakubowskiej pozytywne wrażenie (klik). Małe mieszkanie, ale było urządzone dość nowocześnie. Łatwo było wywnioskować, że rodzice Isabel mają dobry gust, jak i podejście do życia. Wtedy jeszcze Maja nie zdawała sobie sprawy przez co przechodzi ich córka...
-Idźcie do mnie, ja przyniosę picie -powiedziała.
Nikogo w domu nie było, więc mogły było czuć się dość swobodnie. Alice zaprowadziła Majkę do pokoju (klik). Usiadły po turecku na łóżku.
-Mocno się pokłóciłaś z rodzicami .?
-Tak. Nie chcę wracać na noc.
-O... a o co poszło .?
Polka milczała.
-Dobra, jak nie chcesz to nie mów -uśmiechnęła się. -Wiesz co ... pogadam z tatą to może u mnie przenocujesz... Jeśli chcesz -spojrzała na nią niepewnie.
-Jasne, dziękuję. Ale nie będzie z tym problemu .?
-Moja mama ma nocną zmianę, a tato praktycznie na wszystko pozwala.
-Dziękuję - przytuliła ją.
W tamtej chwili Jakubowska utwierdziła się w fakcie, że może liczyć na Ali... Jednak co do zaufania nie była pewna. Zaufanie buduje się długo, tygodnie, miesiące, lata... Nie jeden dzień. Lecz gdzieś w środku, w głębi siebie czuła, że jej może powiedzieć wszystko.
-Coś mnie ominęło .? -zapytała Isabel z trzema szklankami soku w dłoniach
-Nic -wyprzedziła odpowiedź Krause 'nowa'.
-Aha, ok.
Dziewczyny plotkowały o wszystkim : ubrania, figura, chłopcy, One Direction (Polka zbytnio ich nie lubiła...) W mgnieniu oka doszła godzina 19.
-Dobra, my już będziemy szły - zabrała głos Alice.
-Okey...pamiętajcie o matmie jutro.
-Haha...uwaga, bo ktoś się nauczy.
Gospodyni odprowadziła koleżanki do drzwi, po czym sama poszła odrabiać lekcje.
Dziewczyny szły uliczkami Dortmundu dość niepewnie. Było ciemno i dosyć zimno .
-Chyba daruję sobie jutro szkołę -rzekła Jakubowska.
-Teraz.? Kiedy dopiero przyjechałaś.?
-Przecież plecak mam w domu... Nie chcę tam wracać.
-Coś wymyślimy.
Starała uwierzyć na słowo.
Trzydzieści pięć minut i nastolatki były już na miejscu. Salon połączony z kuchnią (klik) również przypadł do gustu. Majka zaczęła zazdrościć dziewczyną, że ich rodzice mają tak świetne pomysły. W salonie na kanapie siedział mężczyzna czytający gazetę. Obydwie weszły do pomieszczenia.
-Tato, może koleżanka u mnie spać.?
-A jej rodzice się zgodzili .? -zapytał wyłaniając oczy spod gazety
-Tak.
-To dobrze. Tylko nie siedzieć do późna, jutro szkoła.
-Dziękuję -ucałowała ojca w policzek.
-Chodź do mojego pokoju (klik) -powiedziała do Mai.
Rozmawiały tak, jakby znały się od dawna. Mówiły o wspomnieniach, wygłupach, upokorzeniach, problemach i doświadczeniach, których jak myślą dorośli, jeszcze nie ma. Właśnie tu popełniają częsty błąd. Traktują swoje pociechy jak wiecznie małe dzieci, nie zdając sobie sprawy, że naprawdę mają już dużą świadomość tego co się dzieje.
-To co na fb .? Poszukamy Zielonka - zaśmiała się Alice.
-Okey - ten pomysł spodobał się jej przyjaciółce.
Tak...przyjaciółce. Niełatwo zaprzyjaźnić się w jeden dzień, ale widać było po Ali, że lubi Majkę. Jest wstanie pomóc jej w tej trudnej chwili i nie potrzebuje szczegółowych wyjaśnień dlaczego. Jakubowska - podchodząca do ludzi z dystansem, teraz uwierzyła, że przyjaźń można wyczuć. Po prostu wiesz kiedy i kto nadaję się na siostrę/brata.
Po paru minutach pytania i szukania w końcu dowiedziały się kim jest Zielonek. David Schoch. Rok młodszy kolega, który zdaniem innych wykorzystywał dziewczyny.
-E tam, gadają -prychnęła Maja. -Wątpię.
-Ja też -poparła ją.
Obydwie zmęczone dzisiejszym dniem stwierdziły, że godzina 22 to czas szykowania się do snu. Alice użyczyła paru ubrań Mai, przygotowały materac nieźle śmiejąc się przy jego pompowaniu i zaczęły sprzeczać się kto idzie pierwszy się kąpać. W końcu stanęło na tym , że młodsza - polka. Nie sprzeczając się dłużej wzięła kąpiel i wróciwszy do pokoju zasnęła zanim Krause wróciła z łazienki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No myślę, że ujdzie :)
Rozdziały będą dodawane jakoś co miesiąc... :]
Dziękuję za komentarze i tyle wejść .MEEEEGA <3 DZIĘKUJĘ ;*
Czekam na Wasze opinie w komentarzach . Buziczki ;*