Po tej myśli narzuciła na głowę kołdrę jakby wypowiedziała to na głos upokarzając się przy innych.
-Ale ja jestem głupia.! -powiedziała nieco głośniej okrywając kołdrę -Dziewczyno łudzisz się, że piłkarz Borussii może się w tobie zakochać.?! W tobie .?! -wybuchła śmiechem, gdy usłyszała swoje myśli -Ale ... nie, dobra... głupia jestem -zakończyła zakłopotana.
Wyciągnęła z pod poduszki telefon i sprawdziła godzinę, dochodziła siódma. Wiedząc, że Maciej wyszedł już do pracy, a Ewelina mająca nocny dyżur wróci dopiero za godzinę, włączyła płytę nico głośniej. Słuchając piosenki Reamady "In My Dreams" ubrała naszykowane wczoraj wieczorem ubrania (klik bez dodatków). Nie przestawała się uśmiechać. Nie mogła wyczekać momentu kiedy go zobaczy. Ten jego cwaniacki uśmiech, przenikliwe, nieśmiałe spojrzenie, lekko zachrypnięty głos doprowadzał ją do nieziemsko świetnego humoru. Wciąż przed oczami miała jego twarz. To jak się śmieje, jak na nią patrzy, jak momentami zamyśla się spoglądając w dal, na drugi plan. Zastanawiało ją jedno : Czy on o niej też myśli.? Choć niemal w osiemdziesięciu procentach była pewna jak jest... I to był poprawny wniosek.
Wyglądało to dość paradoksalnie (klik). Ona zastanawiała się, czy on myśli o niej, on myślał, czy ona o nim.
Mateusz właśnie wrócił z porannego, dziesięciokilometrowego biegania. Wszedł do domu próbując wyrównać oddech.
-Co zjesz na śniadanie .? -spytała mama, gdy mijał kuchnie
-Kanapki z szynką -odpowiedział z uśmiechem, idąc do swojego pokoju.
Tam położył się na łóżku i ponownie puścił piosenkę z telefonu. Podobnie jak Majka zaczął wspominać wczorajszy dzień.
Jego zdaniem wszystko szło idealnie...Podejrzewał, że dziewczyna także się w nim zakochała, albo chociaż zauroczyła... Ale ta myśl sprawiała, iż był pewny, że ma szansę. To wszystko sprawiało, że nie mógł przestać się uśmiechać.
Mama zapukała do pokoju chłopaka, po czym weszła.
-Masz tu kanapki i herbatę -położyła mu na biurko śniadanie.
-Dziękuję, kochana jesteś -wstał z łóżka.
-Mateusz...? Coś się stało .? -zapytała matka podchodząc do niego
-Nie...Niby czemu .? -lekko spoważniał
-Tak szybko wróciłeś z biegania, wciąż się uśmiechasz...
-Hahaha...mamo, daj spokój.
Rodzicielka usiadła na fotelu, podparła głowę ręką i wpatrywała się w syna.
-Oj jejku... -oparł się o biurko. -No... jest taka nowa w szkole i podoba się Maxowi i po prostu jak sobie przypomnę, co on przy niej odwala... -pokiwał przecząco głową śmiejąc się.- Niezła beka z niego.
-Na pewno .? -spojrzała podejrzliwie
-Mamo, jak będę miał dziewczynę to ci powiem- zapewnił.
-Dobra i jak coś to wiesz, że mogę...
-Wiem -nie dał jej skończyć.- Proszę, idź już - ponownie wybuchł śmiechem.- Nie zdążę się do szkoły ogarnąć.
-No dobra, młody -przejechała mu ręką po włosach i wyszła zamykając drzwi, jednak szybko otworzyła je z powrotem- Ale jak coś, to ci doradzę - zaśmiała się.
-Mamooooo.....
-No dobra, już dobra... Jedz, bo nie zdążysz... -ostatecznie opuściła pomieszczenie.
Osti jeszcze chwilę tak stał przy biurku rozmyślając, że ma szczęście. Nie każdy może mieć tak wyluzowaną matkę.
~~~...~~~...~~~...~~~
Dzisiejszą pierwszą lekcją był niemiecki. Maja usiadła w ławce z Krause i już na początku lekcji, uwagę skupiła na swoim, zielonym ołówku, który okręcała w dłoniach.
-Jak wczoraj było .? -pytała Alice Majkę
-Dobrze .
-Dobrze.? A coś więcej .? Widzę, że o nim myślisz...Tylko nie wiem dokładnie o kim... -zastanowiła się przez chwile uważnie spoglądając na towarzyszkę.
Jakubowska uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Czyli jednak .! Zakochałaś się .!-powiedziała nieco głośniej
-Alice.! Ciszej -upomniała nauczycielka.
-Przepraszam. A my -szepnęła do koleżanki -porozmawiamy na przerwie.
~~~...~~~...~~~...~~~
Tutaj macie te ubrania, bo mój lapek nawala :(
-Maja się zakochała .! -poinformowała Eli i Isę, Alice
-Co .? W kim .? Czemu ja nic nie wiem .? -oburzała się Elizabeth
-Uuu....ładny .? -spytała Isabel
Dziewczyny coś między sobą plotkowały, a Majce było to zupełnie obojętne. Dlaczego .? Bo mijała właśnie go.
-Hej -powiedziała równo z nim, po czym zaczęli się śmiać.
-Uuuu -rozległ się chórek dziewczyn.
-Osti .? -zapytała Eli, ciekawiąc się czy to on jest jej sympatią
-Albo Chris ... -rozmyślała Ali.
-Lub Felix -dodała Isa.
-Przestańcie ... -zaśmiała się Jakubowska.
Mateusz miał zapytać dziewczynę, czy mogłaby dziś się z nim spotkać, ale przy tylu jej koleżankach .? Wiedział, że nie jest na tyle śmiały, jednak przypomniał sobie powiedzenie : Carpe diem (chwytaj dzień).
Odwrócił się ku dziewczynom.
-Maja .! -krzyknął, a dziewczyna stanęła w miejscu i spojrzała za siebie
Uśmiech na jej twarzy zawitał mimowolnie.
-Tak .? -spytała , gdy chłopak był już obok niej
-Wyjdziesz dziś .? -zapytał po polsku
-Sami .? -odpowiedziała również w swoim ojczystym języku
-Jeśli chcesz , to może przyjść ktoś jeszcze -uśmiechnął się.
-Obojętnie -odwzajemniła gest.
Krause, Neumann i Braun stały nieopodal ich, bo gdy tylko Ostaszewski podszedł, dziewczyny odeszły kawałek. Mateusz nieco się stresował, podobnie jak Maja.
-Mi też to obojętne - uśmiechał się, nie odrywając od niej wzroku.
-Haha -dziewczyna spojrzała w bok. -No więc...?
-Jak się nie boisz, to możemy sami.
-A mam czego się bać .? -popatrzała na niego
-Hmm... aż tak straszny to chyba nie jestem -spojrzał po sobie i zaczęli się śmiać.
-Uwierzę na słowo -wydusiła.
Śmiali się głośno, przykuwając uwagę innych. Koleżanki Jakubowskiej zaciekawione wpatrywały się w dwójkę nastolatków..
-To jesteśmy umówieni .? -spytał
-Hmm... niech no pomyślę.
-Hahaha...wredota -wystawił jej język..
-Uparciuch.
-Więc...?
-Na którą .?
-18 na huśtawkach .?
-Okey.
-Okey.
-To pa.
-Narazie.
Uśmiechnęli się do siebie i rozeszli każdy w swoją stronę.
Była szczęśliwa, że zapytał. Satysfakcjonował ją fakt, iż o niej myśli, bo gdyby nie myślał, by nie zapytał.
Był dumny z samego siebie. Z uśmiechem szedł przez korytarz, wspominając rozmowę co do jednego słowa.
-Czyli jednak on .! -walnęła Majkę lekko w plecy, Elizabeth
-Hahaha... -zaśmiała się .
-No po rozmowie z nim jesteś jak w skowronkach -zauważyła.
-Oj tam...
Maja weszła do domu w dobrym humorze. Zamknęła za sobą drzwi i wiedząc, że jest sama w domu zaczęła śpiewać refren jednej ze swoich ulubionych piosenek Reamady'iego .
-Holidayys .! Sooo beautiful ...- podśpiewywała wchodząc korytarzem na schody .
Gdy miała zamiar wejść po schodach do swojego pokoju, kątem oka ujrzała w salonie jakąś postać. Przestała śpiewać i zatrzymała się. W pokoju siedział Maciej. Nastolatka natychmiast umilkła.
-Wujku, a ty nie w pracy .? -zapytała
-Nie -odpowiedział odkładając pilot na drewniany stół. -Zemdlałem i szef kazał mi iść do domu.
-Aha -odpowiedziała, łapiąc poręcz. -Ja o 17:30 wychodzę.
-Mama się zgodziła .?
Majkę zdenerwowało nieco wypowiedziane słowo : mama.
-Nie dzwoniłam jeszcze. Zresztą...pewnie i tak nie odbierze -spuściła głowę.
-Z kim idziesz.?
-Z koleżanką -skłamała.
Jakubowski oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na piętnastolatkę.
-Nie wyjdziesz dzisiaj -postanowił, mówiąc ostrym tonem. -Ciocia Magda przyjeżdża o dziewiętnastej. Mama prosiła, byś zrobiła sałatkę szefa i mielone na wieczór.
To nie jest moja mama .!
-To kolację zrobię teraz, a później się tylko odgrzeje.
-Nie.! -wstał -Wiesz jak rzadko przyjeżdża siostra twojej matki. Nie możemy jej tak po prostu dać odgrzanych kotletów.
Bo ty przecież, nie możesz nic ugotować...
Maja miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, co o tym wszystkim myśli, ale wiedziała , że z kimś takim jak on nawet nie ma o czym dyskutować.
-To sobie wszystko przygotuję, a jak wrócę o 18:30 to usmażę kotlety... -wymyślała wszystko, by móc się spotkać z Mateuszem.
-Powiedziałem nie.! Ubierz się ładnie na przyjazd ciotki i zrób co matka kazała .!-walnął ręką w stojącą obok kanapy szafkę
-Niczego mi nie zabronisz.! Nie jesteś moim ojcem .! -krzyknęła zdenerwowana i pobiegła na górę
-Wróć tu .! -nakazał -Nie będziesz sobie na to pozwalać .!
Tylko tyle usłyszała, bo dziewczyna weszła do swojego pokoju zamykając drzwi. Słyszała jeszcze wrzaski ojczyma, ale nie reagowała na to. Zamknęła pokój na klucz i podeszła do szafy. Postanowiła, że wypada rzeczywiście ładnie wyglądać na przyjazd cioci z Wrocławia... ale nie tylko. Nie miała zamiaru rezygnować ze spotkania z Mateuszem.
Postanowiła iść pierw iść pod prysznic, by nie myśleć o kłótni z Maciejem. Tak też zrobiła... weszła do łazienki, na wieszak powiesiła, wyjęty z szafki, czysty ręcznik, obok którego wisiał już miodowy szlafrok. Zdjęła ubrania i weszła pod prysznic. Pierw myła się pod zimną wodą, potem coraz cieplejszą, aż w końcu tak ciepłą, że szyby kabiny zaparowały. Gdy Maja już się odświeżyła i odziała w szlafrok, umyła zęby i wysuszyła włosy. Następnie ruszyła do szafy. Nie musiała długo rozważać co ubrać (zdjęcie pod blogiem, gdyż mam coś z laptopem i nie mogę nic wkleić :\ ) . Po założeniu ubrań, wyprostowała włosy i spięła je w wysoką kitkę. Patrząc w odbicie lustra, puściła oczko.
-Będzie dobrze -szepnęła.
Zeszła na dół. Ojciec siedział w salonie, ignorując adoptowaną córkę. Maja zrobiła sałatkę. Później zabrała się za przyprawienie mięsa mielonego i uformowane w kulki schowała do lodówki.
Po cichu otworzyła drzwi wyjściowe i wyszła biorąc ze sobą klucze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Uuu....ładny .? -spytała Isabel
Dziewczyny coś między sobą plotkowały, a Majce było to zupełnie obojętne. Dlaczego .? Bo mijała właśnie go.
-Hej -powiedziała równo z nim, po czym zaczęli się śmiać.
-Uuuu -rozległ się chórek dziewczyn.
-Osti .? -zapytała Eli, ciekawiąc się czy to on jest jej sympatią
-Albo Chris ... -rozmyślała Ali.
-Lub Felix -dodała Isa.
-Przestańcie ... -zaśmiała się Jakubowska.
Mateusz miał zapytać dziewczynę, czy mogłaby dziś się z nim spotkać, ale przy tylu jej koleżankach .? Wiedział, że nie jest na tyle śmiały, jednak przypomniał sobie powiedzenie : Carpe diem (chwytaj dzień).
Odwrócił się ku dziewczynom.
-Maja .! -krzyknął, a dziewczyna stanęła w miejscu i spojrzała za siebie
Uśmiech na jej twarzy zawitał mimowolnie.
-Tak .? -spytała , gdy chłopak był już obok niej
-Wyjdziesz dziś .? -zapytał po polsku
-Sami .? -odpowiedziała również w swoim ojczystym języku
-Jeśli chcesz , to może przyjść ktoś jeszcze -uśmiechnął się.
-Obojętnie -odwzajemniła gest.
Krause, Neumann i Braun stały nieopodal ich, bo gdy tylko Ostaszewski podszedł, dziewczyny odeszły kawałek. Mateusz nieco się stresował, podobnie jak Maja.
-Mi też to obojętne - uśmiechał się, nie odrywając od niej wzroku.
-Haha -dziewczyna spojrzała w bok. -No więc...?
-Jak się nie boisz, to możemy sami.
-A mam czego się bać .? -popatrzała na niego
-Hmm... aż tak straszny to chyba nie jestem -spojrzał po sobie i zaczęli się śmiać.
-Uwierzę na słowo -wydusiła.
Śmiali się głośno, przykuwając uwagę innych. Koleżanki Jakubowskiej zaciekawione wpatrywały się w dwójkę nastolatków..
-To jesteśmy umówieni .? -spytał
-Hmm... niech no pomyślę.
-Hahaha...wredota -wystawił jej język..
-Uparciuch.
-Więc...?
-Na którą .?
-18 na huśtawkach .?
-Okey.
-Okey.
-To pa.
-Narazie.
Uśmiechnęli się do siebie i rozeszli każdy w swoją stronę.
Była szczęśliwa, że zapytał. Satysfakcjonował ją fakt, iż o niej myśli, bo gdyby nie myślał, by nie zapytał.
Był dumny z samego siebie. Z uśmiechem szedł przez korytarz, wspominając rozmowę co do jednego słowa.
-Czyli jednak on .! -walnęła Majkę lekko w plecy, Elizabeth
-Hahaha... -zaśmiała się .
-No po rozmowie z nim jesteś jak w skowronkach -zauważyła.
-Oj tam...
~~~...~~~...~~~...~~~
Maja weszła do domu w dobrym humorze. Zamknęła za sobą drzwi i wiedząc, że jest sama w domu zaczęła śpiewać refren jednej ze swoich ulubionych piosenek Reamady'iego .
-Holidayys .! Sooo beautiful ...- podśpiewywała wchodząc korytarzem na schody .
Gdy miała zamiar wejść po schodach do swojego pokoju, kątem oka ujrzała w salonie jakąś postać. Przestała śpiewać i zatrzymała się. W pokoju siedział Maciej. Nastolatka natychmiast umilkła.
-Wujku, a ty nie w pracy .? -zapytała
-Nie -odpowiedział odkładając pilot na drewniany stół. -Zemdlałem i szef kazał mi iść do domu.
-Aha -odpowiedziała, łapiąc poręcz. -Ja o 17:30 wychodzę.
-Mama się zgodziła .?
Majkę zdenerwowało nieco wypowiedziane słowo : mama.
-Nie dzwoniłam jeszcze. Zresztą...pewnie i tak nie odbierze -spuściła głowę.
-Z kim idziesz.?
-Z koleżanką -skłamała.
Jakubowski oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na piętnastolatkę.
-Nie wyjdziesz dzisiaj -postanowił, mówiąc ostrym tonem. -Ciocia Magda przyjeżdża o dziewiętnastej. Mama prosiła, byś zrobiła sałatkę szefa i mielone na wieczór.
-To kolację zrobię teraz, a później się tylko odgrzeje.
-Nie.! -wstał -Wiesz jak rzadko przyjeżdża siostra twojej matki. Nie możemy jej tak po prostu dać odgrzanych kotletów.
Maja miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, co o tym wszystkim myśli, ale wiedziała , że z kimś takim jak on nawet nie ma o czym dyskutować.
-To sobie wszystko przygotuję, a jak wrócę o 18:30 to usmażę kotlety... -wymyślała wszystko, by móc się spotkać z Mateuszem.
-Powiedziałem nie.! Ubierz się ładnie na przyjazd ciotki i zrób co matka kazała .!-walnął ręką w stojącą obok kanapy szafkę
-Niczego mi nie zabronisz.! Nie jesteś moim ojcem .! -krzyknęła zdenerwowana i pobiegła na górę
-Wróć tu .! -nakazał -Nie będziesz sobie na to pozwalać .!
Tylko tyle usłyszała, bo dziewczyna weszła do swojego pokoju zamykając drzwi. Słyszała jeszcze wrzaski ojczyma, ale nie reagowała na to. Zamknęła pokój na klucz i podeszła do szafy. Postanowiła, że wypada rzeczywiście ładnie wyglądać na przyjazd cioci z Wrocławia... ale nie tylko. Nie miała zamiaru rezygnować ze spotkania z Mateuszem.
Postanowiła iść pierw iść pod prysznic, by nie myśleć o kłótni z Maciejem. Tak też zrobiła... weszła do łazienki, na wieszak powiesiła, wyjęty z szafki, czysty ręcznik, obok którego wisiał już miodowy szlafrok. Zdjęła ubrania i weszła pod prysznic. Pierw myła się pod zimną wodą, potem coraz cieplejszą, aż w końcu tak ciepłą, że szyby kabiny zaparowały. Gdy Maja już się odświeżyła i odziała w szlafrok, umyła zęby i wysuszyła włosy. Następnie ruszyła do szafy. Nie musiała długo rozważać co ubrać (zdjęcie pod blogiem, gdyż mam coś z laptopem i nie mogę nic wkleić :\ ) . Po założeniu ubrań, wyprostowała włosy i spięła je w wysoką kitkę. Patrząc w odbicie lustra, puściła oczko.
-Będzie dobrze -szepnęła.
Zeszła na dół. Ojciec siedział w salonie, ignorując adoptowaną córkę. Maja zrobiła sałatkę. Później zabrała się za przyprawienie mięsa mielonego i uformowane w kulki schowała do lodówki.
Po cichu otworzyła drzwi wyjściowe i wyszła biorąc ze sobą klucze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc... krótki rozdział, ale jest :D
Przepraszam, że tak długo czekaliście ,w tym jeden dzień dłużej, ale miałam brak weny... ten rozdział rozłożę na takie dwie części :D
Spotkanie z Mateuszem będzie w drugiej części rozdziału piątego :D Postaram się napisać do 10 czerwca, a jakbym wtedy nie dawała znaku życia to bombardować w komentarzach .!:D
Dziękuję, że to czytacie ;**
Jak myślicie co będzie z Mają i Ostim .? ^^
POZDRAWIAM I DZIĘKI ZA PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ <33 .! ORAZ KOMENTARZE <3 ;**