-Nie możemy jej tego teraz powiedzieć. Wiesz jaką mamy sytuację -usłyszała rozmowę rodziców Majka, która schodziła po schodach na śniadanie.
Nie przejęła się tym. Była niemal pewna, że znów chodzi o ich pracę. W kółko praca, praca, praca. Choć młoda nastolatka nie narzeka na to, to gdzieś w środku to ją dręczy i drażni. Rozumie, że rodzice muszą pracować i dlatego nic na ten temat nie mówi. Sama wyprowadzka tutaj, która od pięciu lat była jej marzeniem ze względu na Borussię, czyni ich najlepszymi rodzicami na świecie. Za to jest im bardzo wdzięczna. Choć Maja prawie nigdy nie ma tego co chce to cieszy się ze swoich opiekunów. Jak trzeba to pomogą, czasem doradzą. Czasem...bo przecież młodzież XXI wieku nie zwierza się dorosłym. Łatwiej powiedzieć o czymś przyjaciołom niż rodzicom, przeważnie to oni wiedzą więcej.Właśnie... przyjaciołom. Teraz nie miała nikogo. Camila i Thomas pozostali w Bonn. Pozostał jej jedynie skype i telefon. A tymczasem, czekał ją pierwszy dzień w nowej szkole i nowi znajomi. Wiedziała, że przyjaźni nie zbuduje w jeden dzień. Szczerze mówiąc to nawet obawiała się fałszywych rówieśników. Miała tylko nadzieję, że z czasem pozna odpowiednie osoby.
-Już wstałaś.? -spytał tato popijając łyk jeszcze parującej kawy
-Tak. Prawie całą noc nie mogłam spać -odparła poprawiając wsuwkę.
-Nie dziwię się -przyznała mama.- Pierwszy dzień w nowej szkole zawsze jest nerwowy.
-Ta... i jeszcze to szprechanie -przewróciła oczami. -Kocham ten kraj, ale wyjazd do Polski dwa razy w roku to za mało -posmutniała.
W domu zawsze rozmawiali w języku polskim. Jedynie na początku nauki niemieckiego córki mówili w tamtym języku między sobą.
-Wiem złotko, ale rozumiesz sytuację -przytuliła ją matka.
-Tak -zaśmiała się odpychając kobietę. -Mamo . Kupiłaś wczoraj jogurt .? -zapytała zaglądając do lodówki
-W szafce.
Młoda Jakubowska wyciągnęła jogurt naturalny i płatki musli po czym wszystko wylądowało w jednej misce.
-Proszę -podał jej ojciec szklankę wody z cytryną.
Rodzice już się przyzwyczaili, że nastolatka stara się prowadzić zdrowy tryb życia, bo jak twierdziła waży za dużo. Pewnie każda dziewczyna marzy o umięśnionym brzuchu i zdrowym jadłospisie, Maja też. Poranek był dla niej prostym postem. Gorzej było po południu gdy na stole pojawiało się ciasto czekoladowe lub cukierki...
-Dzięki -rzekła i opróżniła szklankę zabierając się po tym do jedzenia.
Kątem oka spojrzała na zegarek wiszący nad kuchenką. Lekcje zaczynała 8:05, a była dopiero 7:20. Czas dłużył się jak na złość, a dziwny ból , który odczuwalna w brzuchu z minuty na minutę dawał wyraźniejsze znaki.Odłożyła łyżeczkę i podparła się rękoma o stół.
-Coś nie tak .? -spytał tato siedzący na przeciwko
-Niedobrze mi -wyznała.
-Nie denerwuj się tak -matka położyła dłoń na jej ramieniu.- Zaczekaj mam gdzieś tabletki ... -zaczęła szperać po szafkach.
Nastolatka na ogół miała wszystko gdzieś i wyznawała zasadę : niech się dzieje co chce. Jednak w takiej sytuacji emocje wzięły górę.
-Proszę -rodzicielka podała jej wodę i tabletkę.
-Dzięki.
Chwilę trwało za nim Majka opanowała emocje. Po tym leku stała się senna, a ze względu na to jak dużo ma jeszcze czasu położyła się w salonie i zdrzemnęła.
Podczas gdy ona poddała się objęciom Morfeusza jej rodzice ucięli sobie dwudziestominutową dyskusję na temat, który poruszyli zanim nastolatka zeszła do kuchni.
-Powinniśmy jej powiedzieć -upierał się mężczyzna.
-Nie, nie teraz -broniła kobieta.
-Ewelina, zrozum nim dłużej zwlekasz tym gorzej.
-Niby tak, ale...
-Ale co.? -ojciec Majki usiadł na krzesło w jadalni wpatrując się zrezygnowanie w żonę
-Pięć lat temu przeprowadziliśmy się do Bonn, teraz tu... Wiesz jak jest. Nie ma teraz przyjaciół...
-Co mają do tego przyjaciele.?
-Będzie chciała się komuś wygadać, straci do nas zaufanie...
-Znajdzie nowe koleżanki -dla bankowca sprawa była prosta.
-Nie powiemy jej i koniec.! -skończyła temat
Wrzaski rodziców obudziły Jakubowską.
-Nie krzyczcie tak -wymamrotała.
-I tak musisz wstawać.
W salonie rozległ się tylko jęk i ziew. Majka chwilę jeszcze poleżała, następnie wstała. Wbiegła jeszcze na górę po plecak i już była w pełni gotowa iść do nowej szkoły.
-Może cię podwieźć .? -zapytał ojciec
-Nie, przejdę się -rzuciła i wyszła trzaskając drzwiami.
Wychodząc wtedy z domu nie zdawała sobie sprawy, że od tamtej chwili wszystko będzie inaczej...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra sądzę, że jak na prolog może być. ;)
Rozdziały oczywiście będą długie nie to co to :D
Czekam na komentarze i Wasze opinię oraz linki do blogów (bo jak dziś bez reklamy XD)
Next pojawi się koniec lutego lub początek marca :)
Pozdrawiam :D
Świetny prolog! Zapowiada się boski blog, tez miałam plan na taki o pisaniu o młodzieży ale mnie ubiegłaś ;) w wolnej chwili zapraszam do mnie. Linki na profilu ;* czekam na kolejny dodawaj jak najszybciej bo juz się nie umiem doczekać. Pozdrawiam MaLinA
OdpowiedzUsuńŚwietnyy :P
OdpowiedzUsuńBardzo fajny temat :))
Przeczuwam, że będzie się wspaniale czytać :DD
Pozdrawiam :**
Oks... Nie wiem o co chodzi rodzicom Majki i natychmiast żądam jakichkolwiek wyjaśnień, młoda damo! :D Nie no, zaczynasz ciekawie i już przyciągasz do częstych odwiedzin ;) Obrałaś ciekawy temat-jakim niewątpliwie i niepodważalne- jest młodzież, czyli my!
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznie ciekawa rozwoju tegoż opowiadania i na pewno będę czytać!
Swoją drogą... Mówiłaś o reklamie, więc jak? Ja nie pospamuję?!
http://pogon-za-szczesciem.blogspot.com
Zapraszam i oczywiście jakby nie było, liczę na komentarz!
Czekam do tego końca lutego, albo na marzec, bo czuję, że warto!
Weny życzę, bo to przecież najważniejsze!
Pozdrawiam :*
33 yr old Software Consultant Perry Ertelt, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Lego building. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a Jaguar E2A. sprobuj na tej stronie
OdpowiedzUsuń