sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 4

Maja starała się ubrać ładnie(klik), ale nie na tyle by było widać, że wystraja się właśnie dla niego. Jedyne co mogło wzbudzać podejrzenia to fakt, iż splotła warkocz (klik). Umyła jeszcze zęby i zeszła na dół.
-Ja lecę.! - krzyknęła, by powiadomić mamę i złapała za klamkę drzwi wyjściowych
-A obiad.?
-Nie jestem głodna -skłamała.
Była głodna, ale kilka argumentów sprawiało, że nie miała najmniejszej ochoty jeść. Nie chciała się spóźnić, a stres, który brał się wbrew jej woli zmniejszał apetyt.
-Podwiozę cię, bo mam nocny dyżur, a jeszcze na zakupy muszę pojechać - zaproponowała matka idąc w stronę Majki.
-Nie trzeba. Spotykamy się tu, niedaleko na korcie.
-Aha, no dobrze. Weź klucze, bo ta...bo wujek wróci koło 18.
-To ja mam być przed 18 .? -zdziwiła się
-Nie denerwuj ojca. Sam fakt, że chcesz mówić do niego wujku go rozdrażni.
-No dobrze. To ja lecę -wyjęła z zamka swoje klucze z breloczkiem Borussii Dortmund i wyszła.
-Maja.! -krzyknęła Ewelina otworzywszy za nią drzwi -Jak on ma na imię.? -zagadnęła
-Co.? Ciociuuu -zaśmiała się
-A od kiedy robisz warkocza.? -spytała podejrzliwie
-Ciociu, proszę cię. Wychodzę z koleżanką.
-No dobrze, tylko pamiętaj bądź przed 18 .!
-Okey, okey -zamknęła za sobą furkę i wyruszyła.
Dlaczego powiedziała kobiecie , że wychodzi z koleżanką.? Wiedziała jedno : jak powie, iż wychodzi z kolegami i koleżanką zaczną wypytywać. Wypytywać, rozmawiać na ten temat, śmiać się i gdy wróci przygnębiona zawsze będą myśleli, że to wina chłopaka.
Pogodna była piękna jak na koniec marca. Świeciło słońce, wiał delikatny wiatr, było niemal 20 stopni Celsiusza, co można było bez problemu odczuć. Niebo było bezchmurne, w okół słychać tylko przejeżdżające samochody.
Majka szła w stronę kortu. Obawiała się, czy chłopacy nie chcą przypadkiem jej wrobić. Z drugiej strony wiedziała, że przyjdzie prawdopodobnie Elizabetch... a nawet gdyby zjawiła się tam zupełnie sama, zawsze ma czas dla siebie. Lubiła samotność. Nieważne czy spacery, zamknięcie w pokoju, w domu... grunt, że była sama. Miała czasem chwilę słabości, kiedy marzyła tylko o samotności. O tym by spokojnie poukładać myśli, pomarzyć, porozmyślać...

~~~...~~~...~~~...~~~

Felix, Chris i Mateusz siedzieli na korcie. Boisko było niemal puste, tylko na jednej z bramek czwórka dziewięciolatków grała w tysiąca.
-Pewnie nie przyjdą -przewidywał Ostaszewski.
-Przyjdą, a bynajmniej Maja na pewno -utwierdzał się w fakcie Gotze.
-Przyjdą, przyjdą - potwierdzał Fuhrich.
Ponieważ było ciepło dwójka chłopaków była ubrana w koszulki z krótkim rękawem, tylko Chris pomyślał, by ubrać bluzę Borussii Dortmund (klik). Nie miał zamiaru szpanować, po prostu uwielbiał tą bluzę i tyle.
-Ostiiiiii -mówił dość cicho - Maja tu idzie...
Chłopak momentalnie zrobił wielkie oczy i nie odwracając się za siebie spojrzał na siedzącego naprzeciwko Fuhrich'a.
-Gdzie.?
-Za tobą -patrzał na dziewczynę.- Coraz bliżej, zaczekaj...-ściszał ton głosu. -Momento...
-Cześć Maja.! -przywitał ją Felix
-Siemanko. Ooo...My się jeszcze chyba nie znamy .? -spojrzała na nieznanego jej chłopaka i wyciągnęła do niego dłoń -Majka.
Chłopak wstał i uścisnął rękę dziewczyny.
-Chris.
-Okey -uśmiechnęła się- Też grasz w Borussii .?-spytała zważywszy na jego bluzę
-Może... -obdarował ją tajemniczym uśmiechem.
-Może... -spojrzała na niego podejrzliwie.
-Też tu jesteśmy -upomniał się Gotze.
Dziewczyna spojrzała na siedzących, po czym zajęła miejsce między dwójką poznanych wcześniej chłopaków. Można powiedzieć, że tworzyli ni koło, ni kwadrat, w krótego środku była piłka (klik).
-Dlaczego nie gracie.? -zapytała
-Zmęczyliśmy się i odpoczywamy -skłamał Felix.
Chłopacy nie grali wcześniej w piłkę, po prostu czekali aż dziewczyny się zjawią, by móc pograć w butelkę i dowiedzieć się paru rzeczy. To był dobry pomysł na dowiedzenie się o dziewczynie czegokolwiek. Koledzy chcieli w ten sposób pomóc Ostiemu. Wiedzieli, że jest on zdolny, by poradzić sobie w tej kwestii samodzielnie, ale kumple, to kumple.
-Hm... no okey -oparła dłonie na kolanach. -Ciekawe czy Eli będzie.
-Idzie - wskazał głową Chris.
-Cześć -przywitała się chwilę później. 
Wszyscy również ją przywitali. 
-To co robimy .? -zapytała
-Może pogramy w butelkę .? -zaproponował Gotze według ich planu
-Taka oklepana gra...chociaż możemy się lepiej poznać -przyznała Majka.
-No więc gramy - postanowił Fuhrich i wziął piłkę do swoich rąk. 
Elizabeth zajęła miejsce między Chrisem, a Felixem, który dokańczał swój napój.
-Udław się -zaśmiała się Eli, po czym reszta.
Piłkarz z trudem powstrzymał się od śmiechu, aż opróżnił szklaną butelkę. Następnie położył ją na środku i zakręcił.
-Na pytanie, zadanie, rozkaz. Max 3 pytania na osobę -ustanowił.
-I bez całowania osób -dodała Jakubowska.
-Ale...
-Felix -spiorunowała go wzrokiem.
-Okeey.
Mateusz nie do końca był przekonany, czy to dobry pomysł, bo wiedział do czego zdolni są jego koledzy. Mogli zapytać o coś bardzo głupiego, lub dać bardzo głupie zadanie. Oczywiście nie dziewczynom, bo każdy z nich miał szacunek do kobiet.
-Osti.
-O jejku... pytanie -spojrzał na kolegę, a tamten tylko uśmiechnął się szyderczo.-Nie .!
-Hahaha..ale jeszcze nie wiesz co .
-Dobra pytaj ... -westchnął.
-Którą chciałbyś wziąć do łóżka .? -wypalił
-Co .? -Mateusz zrobił wielkie oczy
-No, ale nie tego... Poleżeć obok -to wywołało jeszcze większy śmiech towarzyszy.
-Piłkę .
-A tak szczerze.?
-To było szczerze.
Taką odpowiedzią, Ostaszewski zrobił jeszcze większe wrażenie na Jakubowskiej. Nie wiedziała czy mówi to po to, by zaimponować nowym koleżanką, czy mówi to szczerze. Choć w sumie... co może powiedzieć szesnastolatek w takiej kwestii.? Z drugiej strony, nie jeden odpowiedziałby inaczej.
Mateusz spojrzał kątem oka na reakcje dziewczyn, wywnioskował, że na pierwsze pytanie odpowiedział poprawnie. Oczywiście było to zgodne z tym co myśli, a normalna reakcja towarzyszek  utwierdziła go w fakcie, iż są spokojnie i kulturalne.
-No niech ci będzie. Kręć.
Osti zakręcił butelką i wypadło na Majkę.
-Zadania -wybrała.
Wszyscy wlepili w nią wzrok.
-No co .? Pytania wolę zatrzymać na Felixa. Bo jak ty pytasz -zwróciła się do niego - to ja nie chcę wiedzieć jakie dajesz zadania.
Wszyscy się zaśmiali.
-No więc...? -wyczekiwała zadań
-Ja wiem .! -zabrał głos Gotze
-Nie ma podpowiadanych .! -Majka weszła mu w słowo
Chłopak nie wiedział co wymyślić. Chciał, by było zabawnie, ale z drugiej strony nie chciał upokorzyć dziewczyny.
-No dawaj ... -pośpieszał go Chris.
-Kurde, nie wiem.
-Oj wal co kolwiek - uśmiechnęła się i machnęła ręką -Beka będzie najwyżej...tylko nie szalej -spojrzała na niego poważnie.
-Hmm... widzisz tego chłopaka przy tamtej bramce.? Pomarańczowe buty, biała koszulka...
-Tak -odwróciła się.
-Zapytaj go którędy na Grunwald, bo ruszasz na podbój.
-Jesteśmy w Niemczech -rzekła po polsku.
-Haha... a no fakt. Nie mam pojęcia -zaśmiał się -Wybierz coś sama -odpowiedział także w języku ojczystym.
-Ej no .! Nie ma tak -sprzeciwiła się Elizabeth.
-Właśnie to no fair -oburzył się Chris.
-Nie myślicie o nas -posmutniał Felix.
-Już kończymy -Jakubowska rzekła po niemiecku, po czym ponownie sięgnęła po "swój" język. -Daj : pocałuj bramkę, krzyknij : wychodzę za Marco Reus'a... i...
-Wiem .! -powiedział już po niemiecku -Pocałuj bramkę, powiedz kim jest największe ciacho w szkole , lub krzyknij "Mia san mia.!".
-O nie, nie, nie... okrzyku Bayern'u nigdy.
-O co chodzi .? Znowu piłka... -westchnęła Neumann.
-My kibicujemy Borussii Dortmund, a Mia san Mia to okrzyk znienawidzonego przez Borussen...czyli kibiców Dortmundu...Bayern'u Monachium -wyjaśniła Jakubowska. 
-Yy...aha. I tak nie ogarniam za bardzo.
-Mia san mia to okrzyk wrogów -wyjaśnił prościej Ostaszewski.
-Aaaa... -załapała Eli. -Uuu.... przekichane.
Jej nagła zmiana tonu ponownie wywołała śmiech.
-No to bramka, czy ciacho .? -spytał Felix
-Eh... to idę się całować -wstała i podeszła do bramki, która była niedaleko.
Całe szczęście przy tej bramce nikogo nie było. Majka stanęła na przeciwko słupka i przetarła rękawem miejsce gdzie miała pocałować.
-A ty całuuuj mnie .! To taaaka piękna graaa.! -zanucił po polsku piosenkę Osti
-Bardzo śmieszne -rzekła po niemiecku.
-Ej .! Znam tą piosenkę. Śpiewaliśmy to na imprezie u Sebastiana -przypomniał sobie Gotze.
-Aaaa no fakt -przyznał Chris.
-Hahaha... nie chcę sobie tego wyobrażać -wybuchła śmiechem Eli.
-Wiesz .. oni mogą nam zaraz tekst napisać, a my tu....
-Nie .! -zabrzmiał chórek dziewczyn, po czym wybuchły śmiechem

~~~...~~~...~~~...~~~
(godzina 17:30) 

Nastolatkowie grali w butelkę i dowiedzieli się o sobie wielu nowych rzeczy. Pomogło to w ocenieniu osobistości, jak i lepszym poznaniu.
Jakubowska ponownie wyciągnęła komórkę i spojrzała na zegarek.
-Muszę już iść -Majka wstała z kortu.
-Nie -zaprzeczył od razu Mateusz. -Zostań. 
-Nie mogę, muszę iść.
-Poproś mamę -zaproponowała Elizabeth.
Maja odwróciła tylko wzrok w stronę pustej bramki, przez co Chris z Ostim wyczuli, że w rodzinie koleżanki coś jest nie tak. Chłopcy wymienili między sobą spojrzenia, po czym ponownie spoglądnęli na polkę.
-Pójdę już. Do zobaczenia jutro -pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia z placu.
-Narazie.
-Cześć.
-Do jutra.
-Odprowadzę cię -Mateusz podniósł się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
Trójka nastolatków nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się głupkowato. Osti stanął obok dziewczyny i szedł równo z nią.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Dlaczego .? Maja o co chodzi .? -pytał w polskim języku, na co nie zbyt często mógł sobie pozwolić
-Ehh... -wzięła głęboki wdech. -Za krótko się znamy, nie chcę o tym mówić.
-Dobrze.
Przez chwilę szli w milczeniu. Nie przeszkadzało to ani jej, ani mu, ponieważ obydwoje się zamyślili...myśleli o sobie nawzajem.
-Poprosisz byś mogła jeszcze wyjść.? -zapytał z nadzieją w głosie
-Mogłabym spróbować poprosić wujka...
-Wujka.?
-Osti, nie dzisiaj...
-A okey.
-Więc mogłabym poprosić wujka, bo on wraca dopiero o osiemnastej i nie wie, że gdzieś wyszłam.
-Czyli jak coś to byś była za pół godziny .? 
-Tak.
-To my będziemy na huśtawkach.
Dziewczyna spojrzała na niego nie rozumiejąc. Nie miała bladego pojęcia o jakiś huśtawkach.
-Niedaleko kortu jest park, a tam huśtawki -wyjaśnił.
-Okey.
Nagle dziewczyna przystanęła.
-To tutaj (klik)-wskazała na dom. -Nie jestem pewna czy będę mogła wyjść, ale jeśli tak to jak mam dojść do huśtawek .?
-Chcesz to poczekam na ciebie -mówił nie odrywając od niej oczu.
-Nie... Czekaj. Jakby to wymyślić.
-To może po prostu przyjdę tu za trzydzieści minut. Jeśli nie będziesz mogła to pomachasz mi z balkonu -wskazał na piętro domu. -A jeśli tak, to po prostu przyjdziesz. Będę czekał tam -wskazał na murek niedaleko.
-W porządku -uśmiechnęła się.
-Ok.
-No to ja lecę... -zrobiła krok w stronę domu.
-Do zobaczenia.
Uśmiechnęła się i szybkim tempem ruszyła do domu. Osti jednak postawił już na nią czekać. Napisał tylko do Felixa SMS'a ("będę za pół godziny, jak coś to idźcie na huśtawki :P") i usiadł na murku.
(Włącz -> klik .. tak dla nastroju :P )
Mateusz nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. On... On zakochał się od pierwszego wejrzenia.! To go nieco przerażało. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej...Odkąd tylko ją zobaczył, pierwsze zdania, relacje... Każda chwila w jej towarzystwie sprawiała, że był szczęśliwy. Nie mógł do końca uporządkować myśli. Przecież jak można zakochać się w kimś po ledwo dwóch dniach "znajomości".? To totalnie bez sensu .! Żenada. To brzmiało jak tekst z taniej telenoweli... Ale co poradzisz kiedy człowiek, potrafi poczuć coś do drugiej osoby w pierwszej minucie...?
Maja myślała niemal identycznie to samo co on. Tylko, że nasuwała jej się jeszcze jedna myśl... Przecież ona nie dopuszczała do siebie myśli, że może mieć chłopaka. Nie chciała cierpieć z miłości .! Choć on wydawał się chłopakiem, który szanuje dziewczyny i jest w stanie docenić, gdy ktoś darzy go uczuciem, to ona i tak się bała. Po prostu bała się miłości...
Dziewczyna będąc już przy drzwiach od domu uśmiechała się sama do siebie. Sama myśl o nim poprawiała jej samopoczucie.
On siedząc na murku bezustannie wspominał jej oczy i to w jaki sposób na niego patrzy. Ten jej czasem nieśmiały i zakłopotany uśmiech. Właśnie gdy widział jak ona jest szczęśliwa, to on też był. Tak zwyczajnie dwoje ludzi zakochało się w sobie od pierwszej chwili. Można nazwać to miłością.? Czy takie coś naprawdę istnieje w życiu codziennym.? Widać, może banalne, ale tak. Poznali się nieco dzięki grze w butelce. Wiedzą o sobie kilka rzeczy, wystarczająco by wydać opinię... pozytywną opinię. Problem w tej sytuacji był tylko jeden - żadne nie powiedziało co czuje.

~~~...~~~...~~~...~~~

Pod nieobecność Majki i Mateusza, trójka znajomych poszła na huśtawki. Trochę minęło zanim tam doszli. Eli zajęła huśtawkę z Chrisem, zaś drugi zawodnik Borussii usiadł na ziemi naprzeciwko nich.
-Nie wiem jeszcze co, ale coś między nimi się szykuje - zauważył.
-Pytanie : co.? -zaczął rozmyślać również Chris 
-Wszyscy dobrze się domyślamy co. Przecież to widać -machnęła ręką Elizabeth. 
-Niby tak... Ale Osti nigdy nie miał dziewczyny, więc wątpię żeby sobie poradził w związku - zaśmiał się złośliwie Fuhrich. 
-Hahaha...ona , z tego co wiem, też nie miała chłopaka, więc życzę im powodzenia -również zażartowała Neumann. 
-A tak serio, to pasują do siebie -stwierdził brat Mario. 
-No nawet -potwierdziła dziewczyna. 
Nie zdawali sobie sprawę , że ten dialog był podsłuchiwany. 
-Miło, że tak o nas myślicie.! - krzyknęła Maja, gdy zbliżali się do znajomych
Trójka towarzyszy wymieniła ze sobą spojrzenia, nie wiedząc co powiedzieć. 
-Nie mówiliśmy o was -zabrała głos koleżanka.
-Nie.? To jest inny Osti .? -zdziwił się Ostaszewski 
-Mój ...chomik -uśmiechnął się Chris. 
-Ja ci kurde dam chomika -pogroził mu palcem. -Ale miło, że uważacie, iż pasujemy do siebie -idąc blisko dziewczyny uderzył swoją dłonią, w jej dłoń. 
Na twarzy Jakubowskiej zawitał lekki rumieniec, lecz próbowała zachować zimną krew i również żartować. 
-Będziemy świetną parą -zaśmiała się. 
-Nie wątpię -pokiwał głową Felix z powagą, na co reszta wybuchła śmiechem. 
Siedzieli na tych huśtawkach, nie poruszając więcej tematu związków. Rozmawiali o piłce, szkole, Maja i Mateusz opowiadali o Polsce, Felix o swoim bracie, który jest gwiazdą niemieckiej piłki, Eli o wygłupach z młodszym bratem, Chris jakie znaczenie w jego życiu odegrała Borussia. Okazało się, że ten ostatni temat był idealnie zrozumiany przez Majkę.
O dziewiętnastej każdy, osobno rozszedł się do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 WCZORAJ (25.KWIETNIA) ZMARŁ TITO VILANOWA (BYŁY TRENER FC BARCELONY) 
DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKO .! ZAWSZE WYCHODZIŁEŚ ZWYCIĘSKO... TĄ WALKĘ, TEN MECZ... TEŻ WYGRAŁEŚ. ZACZĘŁA SIĘ NOWA DROGA, TITO... DROGA DO NIEBA. 
MIŁEJ PODRÓŻY .
FORCA TITO...!
FCBarcelona.

To tak na pamięć wspaniałego człowieka. Nieważne komu kibicujecie, w takich chwilach wszyscy powinniśmy być razem. <33

A co do bloga..

Tak, tak, tak... zaczyna się sielanka i pewnie większość Was myśli, że w następnym rozdziale Majka będzie z Ostim itd. A powiem Wam przed premierą, że nie :D Mam nadzieję, że tym Was ciut ciut zachęcę :D
A i mam pytanie , czy chcecie bym dawała linki .? (klik.?) ^^ 
Boshe jaki długi rozdział wyszedł O.o 
Dziękuję za komentarze, które mnie mega motywują do pisania :D <3 
A i dziękuję za ponad 1700 wyświetleń .! 
Czekam na Wasze opinie w komentarzach... SZCZERE .! ;* :D

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 3

Śpiące dziewczyny obudził budzik Alice. Krause odrazu wstała na równe nogi, zaś Majka przewróciła się na drugi bok.
-Która godzina.? -spytała
-Szósta trzydzieści -odpowiedziała gospodyni szperając w szafie. -Możesz spać, do szkoły mamy na dziewiątą.
Maja miała wielką ochotę spytać dlaczego dziewczyna tak wcześnie wstaje, ale wiedziała, że jak zacznie rozmowę, to już nie zaśnie. W sumie i tak nie zasnęła, bo jej serce zaczęło bić o wiele szybciej, jak przypomniała sobie sytuację... Uciekła z domu. Zignorowała rodziców, nie odbierała telefonu, nie wróciła na noc... A teraz.? Teraz po prostu bała się wrócić, bała się konsekwencji swojego bezczelnego zachowania, z którego dobrze zdawała sobie sprawę. Nie chciała wyżalać się Alice, znowu jej zanudzać, więc po prostu udawała, że śpi... i tak do ósmej. Myślała nie tylko o rodzicach, ale także o szkole. O nowej koleżance, Isabel, z którą złapała dobry kontakt. Dziewczyna wydawała się trochę zmęczona swoim krótkim życiem, jakby wiele przeszła... Jakubowską ciekawiło czym mogłoby to być, chciała by dziewczyna otworzyła się przed nią, a ta mogła jej wysłuchać, pocieszyć i doradzić. Majka jeszcze wtedy nie wiedziała, że ma rację. Ta energiczna, uśmiechnięta blondynka ma problemy w domu. Nie wiedziała jeszcze, iż są one tak poważne... Potem myśli o Braun przerzuciła na drugi plan. Zaczęła rozmyślać o Mateuszu i Felixie. Tak bardzo, bardzo, bardzo kocha Borussię i spotkanie takich osób było jej spełnieniem marzeń. Spostrzegła, że to są normalni nastolatkowie, ale ... no grają w BVB i dla niej to było CZYMŚ. Oczywiście nie chciała zacząć znajomości z nimi tylko ze względu na to. Chłopcy wydawali się mili... przynajmniej Ostaszewski. Gotze swoim zachowaniem sprawiał wrażenie nieco ''trudnego'' o ile można było to tak nazwać.
-Maja, wstawaj- usłyszała głos przyjaciółki.
-Pięć minut -rzekła po polsku i przykryła twarz głową.
-Speak English .?
-I. Now. Slepp -wymamrotała.
-Hahaha... wstawaj, wstawaj. Musimy jeszcze iść do twojego domu, byś się przebrała i wzięła książki.
-Ah... no dobra -niechętnie wstała z łóżka.

~~~...~~~...~~~...~~~

 Ewelina osamotniona siedziała w salonie. Próbowała opanować emocje, które w niej wtedy panowały, lecz nie mogła. Nerwowo stukała nogą w podłogę jakby to miało sprawić, że jej córka wróci do domu. Jej męża zbytnio to nie przejęło, wszystko tłumaczył okresem dorastania. Był pewny, że Maja wróci, zamknie się w pokoju i przez tydzień będzie milczała. Potem wszystko wróci do normy. Lecz Ewelina, jako matka, martwiła się. W końcu od kiedy piętnastolatki nocują u nowo poznanej koleżanki.? W głowie miała tak wiele czarnych scenariuszy, że można by było nakręcić niejeden horror.
W pewnej chwili usłyszała jak ktoś przekręca klucz w zamku. Nie mógł to być Maciek, który godzinę temu wyszedł do pracy, więc Majka. Rodzicielka chcąc udawać stanowczą, spoważniała i stanęła na schodach. Podparła ręce na biodrach, patrząc na wchodzącą do domu córkę.
-Gdzie byłaś.?! -wrzasnęła podczas gdy Jakubowska postawiła pierwszy krok w mieszkaniu
-Mówiłam ci, u koleżanki -uśmiechnęła się lekko.
-Chyba jasno wczoraj powiedziałam, że masz wrócić do domu .!
-Więc jestem... -stanęła dwa stopnie od kobiety
-Majka.!
-To imię daliście mi wy, czy ... ? -nie wiedziała jak ująć to w słowa
Pielęgniarkę zatkało. Nie rozumiała jak nastolatka może tak w ogóle mówić, tak chamsko się do niej zwracać.
-Uważaj sobie -pogroziła jej palcem. 
-Porozmawiamy jak wrócę ze szkoły -przecisnęła się między matką, a ścianą.
Udała się do pokoju. Uroniła kilka łez, które powstrzymywała przy rozmowie.
-Dziewczyno, wyluzuj -rzekła biorąc głęboki wdech.
Poszła do łazienki. Tam umyła zęby i zmieniła ubrania. Chciała jeszcze spakować książki, ale wybrała opcję rzucenia się na łóżko. W myślach pytała siebie, jak powinna się zachować. Była wyrozumiałą dziewczyną, więc nie chciała sprawiać Ewelinie przykrości. Ale wiedziała, że trudno jej będzie opanować emocje. Dobrym pomysłem okazałoby się przytulenie kobiety i podziękowanie, ale kto w XXI wieku przytula rodziców.? Ten pomysł , więc odrzuciła. Postanowiła kupić jej kwiatka i podziękować.Gotowa zeszła na dół.
-Pogadamy jak wrócę.! -krzyknęła i wyszła z domu

~~~...~~~...~~~...~~~
Mateusz i Felix byli od ósmej w szkole. Logiczne, że obgadywali razem Majkę i jej koleżanki. Dziewczyna robiła dobre, pierwsze wrażenie. A szczególnie na Ostim.
W pewnej chwili chłopcy dostrzegli Isabel. Spojrzeli po sobie, po czym Gotze śmiesznie poruszał brwiami.
-Wiem -szepnął do kolegi.
Ostaszewski nawet nie zdążył  zapytać, co ma przez to rozumieć, bo jego kumpel zagrodził drogę Isie.
-Czeeeeść -przywitał ją.
-Hej -odpowiedziała poprawiając kosmyk swoich blond włosów.
-Może się poznamy .?
Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, wyminęła go i szybkim tempem odeszła. Ta sytuacja rozśmieszyła Matiego. Jednak spoważniał gdy ujrzał ją. Maję z Ali. Nie spuszczając oka z tej pierwszej, uśmiechnął się. Dziewczyna była jeszcze na drugim końcu korytarza, ale on wiedział, że ona pójdzie w jego stronę, gdyż tam ma lekcje.
-Helooooł -szturchnął go młody piłkarz.
-Hmm .? -zapytał nie spuszczając oka z nastolatki
-Dziewczyny to może i się zakochują od pierwszego wejrzenia, ale chłopacy .? Sorry...ale ty .?! -stanął przed nim
On na chwilę spuścił wzrok z koleżanki, spojrzał na kolegę i uśmiechnął się do niego.
-Polki mają to coś... i wcale się nie zakochałem -przeczesał ręką włosy.
-Nie.?
Osti spojrzał tajemniczo na towarzysza, po czym ponownie spoglądał na idącą dziewczynę. Była coraz bliżej i bliżej...
~~~...~~~...~~~...~~~

-Czy mi się wydaje, czy Osti na ciebie luka .? -zapytała Maję Alice
-Yy...raczej zdaje - zaśmiała się.
-No nie wiem. Spójrz na niego -kiwnęła głową w jego stronę.
Jakubowska kątem oka spojrzała na Mateusza, ale zbyt dyskretnie i szybko, by ocenić czy patrzy właśnie na nią.
-I co .?
-Haha... no i nic.
Ją, a jego dzieliły jakieś dwa metry. Majka poczuła jak się rumieni. Nienawidziła tej cechy u siebie, ale niestety robiła się czerwona w najmniej odpowiednich momentach. Spoglądając w podłogę minęła chłopaka.
-Maja .? -usłyszała
Przystanęła i odwróciła się. To on ją zawołał.
-Cześć - uśmiechnął się.
-Cześć - z nerwów przejechała zębami po dolnej wardze.
Chwilę patrzał w jej oczy, które nie mogły skupić uwagi na jednym punkcie. Ona kiwnęła głową i poprawiwszy torbę odwróciła się.
-Huu... -wypuściła powietrze, które zdecydowanie za długo trzymała w płucach.
-Hahaha... miłość od pierwszego wejrzenia.? -nabijała się Ali
-Nie.!
-Yhym - uśmiechnęła się, powstrzymując śmiech.
Polka wiedziała, że im bardziej będzie zaprzeczać, tym bardziej będzie upewniała w fałszywym fakcie nową znajomą.
Dziewczyny doszły pod klasę, gdzie czekała już Isabel.
-Eli chyba nie będzie -poinformowała.
-Znowu .? -zdziwiła się jej przyjaciółka -Co jej jest .?
-Chora...
-Oł... Chociaż pewnie chce na nabrać. Idziemy się przejść.?
Wszystkie były na tak, więc udały się na spacer po szkole. Chodziły z góry na dół, korytarzem do drugich schodów i na górę, na każdym piętrze w ten sam sposób.
-Ey .! Isa .! -usłyszały wołanie
Cała trójka spojrzała w tył. Nowa uczennica nie wiedziała kto to, ale dwie pozostałe pomachały do dziewczyny. Po chwili tamta znalazła się przy nich.
-Cześć -przywitała Isabel i Alice przytulając je, po czym spojrzała na Maję.
-Majka -podała jej rękę.
-Elizabeth -uśmiechnęła się i zdezorientowanym wzrokiem szukała pomocy u przyjaciółek.
-Maja przyjechała z Bonn, ale jest polką.
-Aaaa...- obdarowała uśmiechem Jakubowską.
-Mogę iść, nie będę wam przeszkadzać - wyczuła niezręczną ciszę.
-Nie, dobra. Chodźmy się przejść - Eli pociągnęła Alice i Majkę za rękę.
Chodziły w te i we tę . W pewnej chwili zadzwonił dzwonek, więc dziewczyny udały się na matematykę.
Matma jak matma. Liczby, regułki, żarty z nauczycielki i uczniów. Majce najbardziej spodobało się to, że usiadła z Elizabeth. Tej, której najbardziej się obawiała, ona ją tak po prostu zaakceptowała.
-No to trzeba być nią -odezwała się Eli.
-Kim .? -spytała Jakubowska nie do końca rozumiejąc o co chodzi koleżance
-No Jauch'ową -kiwnęła głową na nauczycielkę. -Ściągnęła sweter, poprawiła błąd na tablicy i z powrotem go ubrała.
Dziewczyny wybuchły śmiechem, co wiązało się ze zrobieniem zadania na tablicy... 

~~~...~~~...~~~...~~~

-Weź się z nią umów, a nie - Chris Fuhrich (zawodnik BVB) zauważył zamyślenie kolegi z ławki.
-Z kim .? -Osti przeraził się, że ktokolwiek może wnioskować, iż zakochał się od pierwszego wejrzenia
-Nie wiem z kim, ale wiem jedno. Myślisz o niej cały angielski.
Mateusz pokręcił tylko przecząco głową ze śmiechem.
-Widzisz nawet nie zaprzeczysz -szturchnął go w bark i poruszał śmiesznie brwiami.
Tak Ostaszewski wiedział, że to trochę nierozsądne zakochać się w dziewczynie nic o niej tak właściwie nie wiedząc. Jednak on miał wrażenie, że "czytał" z jej oczu. Wiedział jaka jest. Miła, trochę nieśmiała, z pasją, marzeniami, pozytywna, uśmiechnięta, zarażająca pozytywną energią... Ale nie za to ją pokochał. Sam nie mógł uzasadnić co widzi w Polce, on to po prostu poczuł.
-Bo nie mogę -szepnął.
Chris odwrócił się do tyłu, gdzie w ławce siedział Felix z Thomasem Engel'em (nie zawodnikiem BVB).
-Trzeba pomóc Ostiemu -wyznał szybko.
-Czyli jednak się zakochał .! -krzyknął przyjaciel z małą pretensją w głosie.
-Gotze.! Do tablicy .! -zażądała nauczycielka
-Ale to nie ja .!
-Do tablicy .!
Młody uczeń miał wiele szczęścia, gdyż w tamtej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy pośpiesznie spakowali swoje rzeczy i wyszli z klasy.
-To co z nim robimy .? -zapytał Fuhrich
-Hm... trzeba ją namówić na grę w butelkę -postanowił Felix.
-Serio .? -załamał się zakochany nastolatek -Wymyślmy coś lepszego...
-Nie, o idą tu. Zaproszę wszystkie, żeby nie było podejrzeń...
Koledzy nie zdążyli go nawet zatrzymać, bo już nawiązał kontakt z dziewczynami.
-Cześć, może byście przyszły dziś na boisko przy Obst Straße .? -zaproponował Gotze 

~~~...~~~...~~~...~~~

-Ooo... Majka, patrz kto idzie -powiedziała Isabell.
-Twój kolega -podkreśliła Alice.
-Czy ja o czymś nie wiem .? -oburzyła się zabawnie Elizabeth 
-Coś między nimi jest -wyjaśniła jej Ali.
-Nimi .? -wciąż nie wiedziała co jest na rzeczy
-Ostaszewskim , a Majką. 
-Oj, ogarnijcie się -obdarowała je uśmiechem Maja.
Jakubowska sama zaczęła się zastanawiać czy dziewczyny, aby nie mają racji. To nie było w stylu Majki, by zakochiwać się od tak. Nigdy tak nie miała i nigdy nie chciała poczuć czegokolwiek do chłopaka. Nie w tym wieku. Lecz on wywoływał na jej twarzy uśmiech i przyprawiał o dziwny ból w brzuchu. Wiedziała, że to nie może dziać się bez przyczyny.
-Cześć, może byście przyszły dziś na boisko przy Obst Straße .? -zaproponował Gotze blokując dziewczyną dalszą drogę 
Wszystkie cztery milczały, wymieniając między sobą spojrzenia. 
-Ja odpadam, mam dużo nauki -rozłożyła ręce Krause. 
Nastała ponowna cisza, więc piłkarz postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. 
-Ty możesz.? -zwrócił się do Braun 
Ta tylko pokiwała przecząco głową, bojąc się odezwać. Nieśmiali ludzie tak mają, a ona jest bardzo nieśmiałą osobą. 
-A ty .? -spytał Neumann 
-Nooo... może - popatrzała na chłopaków stojących niedaleko rozmówcy.
-Czyli będziesz. Maja .? -zapytał ostatnią, na której zależało najbardziej 
-Pokłóciłam się wczoraj z...z...-nie wiedziała jak do końca nazwać ludzi, którzy ją wychowali, a nie są jej rodzicami. -W każdym bądź razie, trudno mi powiedzieć. 
-Postaraj się -poprosił.
Nie usłyszała tego, bo zapatrzała się w stojącego parę metrów dalej Mateusza. Ten jego uśmiech, sprawiał, że ona sama miała ochotę przestać myśleć o wszystkim i być po prostu szczęśliwą. 
-Halooo -pomachał ręką przed jej oczami Felix.
-A. Tak.Yhym. -ocknęła się.  
-Czyli będziesz.? 
-Yyy.. co .? Nie. Nie wiem. Może -dziewczyny jak i chłopcy zaczęli się z niej śmiać , więc ona sama wybuchła śmiechem. -Przepraszam -obdarowała Felixa uśmiechem.- Zrobię wszystko, by zaszczycić was moją obecnością. 
-Satysfakcjonuje mnie taka odpowiedź, więc liczę, iż przybędziesz. 
-Dobrze. Na którą godzinę mam tam zawitać.? 
-Siedemnastą. 
Za plecami Gotzego ktoś zakrzątał. 
-Siedemnastą trzydzieści -poprawił, ale krzątnięcie ponownie się powtórzyło. 
Maja zauważyła, iż to kolega Mateusza tak robi. 
-Szesnasta.? -zapytała patrząc na niego 
Ponieważ piłkarz Borussii U-16 nie usłyszał żadnego odgłosu wydanego przez przyjaciół, potwierdził, że ta godzina jest odpowiednią.  
-Więc jesteśmy umówieni - z udawaną powagą odszedł do kumpli, a dziewczyny poszły dalej. 

~~~...~~~...~~~...~~~

Mama nastolatki siedziała w domu, myśląc tylko o adoptowanej córce.Trudno jej było domyślić się, co czuje Majka. Wciąż uważała, że prawda za wcześnie wyszła na jaw, dużo za wcześnie.
Usłyszała jak ktoś przekręca kluczyk w zamku, a  już po chwili ujrzała w salonie Maję.
-Dzień dobry, to dla ciebie -dała jej piękną, czerwoną różę (klik).
-Dziękuję - ze łzami w oczach przytuliła młodą.
-Możemy porozmawiać .?
-Jasne słonko, siadaj.
Matka położyła kwiata na stół, po czym spoczęła na kanapie, a jej córka na fotelu.
-O co chodzi .?
-Na prawdę jestem wdzięczna za to wszystko co dla mnie zrobiliście... Ale ja nie chcę...-zakłopotała się, mimo iż w drodze do domu rozważała co powie. -Mogę mówić do was ciociu i wujku .?
Dorosła kobieta mimowolnie zaczęła płakać, ukrywając twarz w dłoniach.
-Mogę .?
-Tak dziecko, możesz -otarła łzy.
-Ciociu nie płacz. Dziękuję za wszystko, ale ... -chciała coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili ugryzła się w język. -Kocham cię.
-Ja ciebie też Maja.
Nastolatka przytuliła Ewelinę, aż ta opanowała emocje.
-Jest jeszcze jedna sprawa. Mogę dzisiaj wyjść.?
Ewelinie bardzo spodobał się fakt, iż dziewczyna już znalazła znajomych.
-Oczywiście. O której .?
-Za godzinę -spojrzała na zegarek.
-Tylko zjedz obiad.
-Dobrze , dziękuję -ucałowała ja w polik i pobiegła na górę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu .! :D
Przepraszam kochani, że tak późno, ale miałam problemy zdrowotne i jakoś tak nie miałam głowy do tego...
Dziękuję Wam za mega komentarze .! Ja nie dowierzam, że takie coś może się komuś tak bardzo podobać. Dziękuję, dziękuję, dziękuję .!! 
Ale chyba ten rozdział Was nie zadowoli :\ Nudnyyyyy... ale na kolejny mam mega pomysł :D Na serio :))
Pozdrawiam , jeszcze raz dziękuję i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT .! ;*