wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 5 (część III)

-Idziemy .? -zapytała
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
Dziewczyna zaśmiała się głośno.
-Zaczynam się bać. Co jeśli chcesz mnie wywieźć do lasu i zabić, bo ty mimo że grasz w Bvb, to kibicujesz Bayern'owi .? -mówiła stojąc tyłem do niego - I właśnie to robisz, chcesz pozbawić Borussii zagorzałych kibiców .?- żartowała
-Pozbyć w jaki sposób .? -Mateusz ponownie spróbował "wyciągnąć" z dziewczyny to co myśli
-Uwodzisz je, a potem wywozisz.? -chwilę po tych słowach walnęła się w czoło -Nie, nie .! Tego nie było -machała nerwowo dłońmi.
Chłopak uśmiechnął się.
-Uwodzisz.?
-Y... nie, to nie o to chodziło... Tylko... -zaśmiała się, nie wiedząc co powiedzieć dalej.
Wielką radość sprawiło mu to, że pierwsze słowa, które wypowiedziała były pozytywne, pozytywne jak na to co zamierzał. Nie wiedział jednak do końca co powinien na to odpowiedzieć. Po chwili niezręcznej ciszy, odezwał się.
-Jestem złym facetem, który uwodzi dziewczyny, a potem je wywozi do lasu... Hmmm...ciekawe teoria -spojrzał w niebo. 
-Hahaha... przepraszam. Możemy uznać, że tego dialogu nie było .? 
-Okey, jeśli chcesz.
Chwilę tak postali w ciszy, nim podjechał autobus. Maja usłyszała, nie tylko pojazd, ale także osoby znajdujące się w nim.
-To ten autobus.? -zapytała towarzysza
-Tak. Obróć się w lewo i dwa kroki w przód - kierował ją według umowy. - Teraz stój. Uważaj, bo są dwa stopnie. Jakby co stoję za tobą - podszedł do autobusu.
Dziewczyna ostrożnie stawiała kroki. Po chwili była już w pojedźcie. Do jej uszu doszła nadzwyczajna cisza. Nie było słychać tylu rozmów co wcześniej.
-Mateusz... ? -zapytała przerażona
-Wszystko w porządku -zapewnił stojąc za nią.
Bała się, że chłopak faktycznie może zrobić jej krzywdę. Przez chwilę nawet przeszła jej myśl by stamtąd uciec.
-Nie... Chodźmy stąd  -szepnęła.
-Zaufaj mi -wziął delikatnie jej dłoń.
-Mateusz... -upomniała go.
-Jeden krok do przodu, obrót w lewo i usiądź pod oknem -rzekł oschle.
Odwróciła się ku jego osobie. Nie widziała przecież nic, bo miała opaskę na oczach, ale czuła jego ciepło, jego obecność, słyszała jego słowa, wyobrażała sobie nie tylko drogę, ale też to co robi on.
Stanęła przed nim i niepewnie wyciągnęła dłoń przed siebie, by dowiedzieć się gdzie chłopak ma twarz. Delikatnie jednym palcem przejechała mu po torsie i gdy poczuła podbródek, szybko zabrała rękę. Spoglądnęła na twarz Ostaszewskiego.
-Przepraszam... Przepraszam, że się tak zachowam, że zniszczę ci plany, że może jestem zbyt tchórzliwa, za bardzo ostrożna, ale ... nie. Dziękuję ci , jednak ... przepraszam -schyliła głowę i rozwiązała chustę, wybiegając z autokaru. 
-Maja -usłyszała za sobą krzyk kolegi.
Mateusz nie miał problemu by dogonić dziewczynę. Niedaleko przystanku był już obok Jakubowskiej. Złapał ją od tyłu w pasie. Chwycił ją tak mocno, by nie mogła uciec. Odruchem dziewczyny było złapanie jego rąk na swojej talii.
-Puść -powiedziała nie poddając się emocją.
Miała ochotę się wyrwać, ale wiedziała, że szanse są marne. Zdawała sobie sprawę, iż zawaliła. Jednak... to już było. Po fakcie, żadne rozmyślenia nad tym nie pomogą, ani nie zmienią biegu wydarzeń.
-Nie, Maja proszę...
-Przepraszam - szepnęła.- Mogę już iść.?
-Wszystko dobrze. Nic się nie stało. Przesadziłem, zbyt krótko się znamy. To ja przepraszam - mówił jej nad uchem. -Nie wszystko stracone. Odwróć się -powoli i niepewnie zabrał swoje ręce.
Majka stała chwilę tyłem do autokaru, ale ciekawość wygrała. Wolno odwróciła się...
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.!!!!!!!!!!!!! Osti Osti Osti .! A. ! Dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję -rzuciła się na szyję zawodnikowi BVB. -Dziękuję.! Jejkuuuuuuuuu.! Aaaaaaaa.... jesteś wielki...Oczywiście nie tylko dlatego -spoważniała. -Masz też ciekawą osobowość -rzekła złośliwie.
-Hahahaha... wariatka - również ją przytulił. -Ładny Borussia ma autobus, co nie.?
Dziewczyna "odkleiła" się od chłopaka i spojrzała na autobus jakby był ósmym cudem świata.
-Tak -przyznała wzruszona. -I ja tam byłam.
-Ten autobus zawozi wszystkie U na trening. Teraz pasażerami jest U-16 i 17 -wyjaśnił. -Miałem zamiar zabrać cię na trening, ale jakoś nie wyszło -zaśmiał się.
-Miałem.? -zacytowała
-Propozycja wciąż aktualna.
-Kochany jesteś, dziękuję.!
Mieli już ruszyć się z miejsca, gdy Majce zadzwonił telefon. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz.
-Mama -powiedziała zdołowana.
-Jak musisz, to idź do domu.
-A trening .?
-Zabiorę cię innym razem -wysilił się na uśmiech.
-Masz chwilkę .?
-Nie zbyt... a co .?
W głowie pojawiła mu się myśl, że może Jakubowska chce wyznać mu co czuje albo pocałować... Przeliczył się jednak.
-Pogadałabym z mamą, może mi pozwoli.
-Okey.
Maja odebrała i przyłożyła telefon do ucha.
-Halo .? -odezwała się
-Majka, czemu nie jesteś w domu .?!
-Wyszłam z koleżankami.
-Masz natychmiast tam wracać .! Ciotka jest już w Dortmundzie .!
-Ale...
-Nie.! -weszła jej w słowa
-Dobra...Pa.
Wkurzona rozłączyła się, po czym włożyła telefon do kieszeni. Wzięła głęboki wdech i spojrzała w dal.
-Miłego treningu -powiedziała.
-Nie możesz.?
-Nie -odpowiedziała z wyrzutami.
-Nie martw się. Innym razem -pocieszał ją.
-Jasne z taką... -zrobiła dość długą przerwę. -Z taką rodziną.? Nie pozwolą mi wyjść na tak długo. Dobra nie zabieram ci czasu . Dziękuję za wszystko -spojrzała na niego i uśmiechnęła się. -Do jutra.
-Pa. 
Obydwoje odeszli w przeciwne kierunki, obydwoje odwrócili się, ale w innym czasie. Zależało im na sobie, tylko żadne nie chciało tego wypowiedzieć na głos. Choć gdzieś w środku obydwoje byli pewni odwzajemnienia uczuć, nie mówili tego... straciłoby to magię.

~~~...~~~...~~~...~~~

Mateusz wszedł do autobusu i czując na sobie wzrok wszystkich kolegów, zajął miejsce obok Chrisa. 
-Osti, co jest grane.? Dlaczego nie pojechała z nami .? -zapytał Dario Scuderi, siedzący za szesnastolatkiem
-Ey...Mateusz.! Co się stało .? -krzyknął ktoś z końca autobusu
-Musiała iść do domu, bo ciocia przyjechała i tyle - wzruszył ramionami.
Był smutny, zdołowany, rozczarowany... jeszcze to upokorzenie wśród kumpli i sztabu. Jego myśli stawały się coraz bardziej sprzeczne. Uczucie złości , jak i miłości kręciło się wśród jednej, tej samej osoby.
 -Nieźle ci ta laska w głowie zakręciła - stwierdził ze śmiechem Felix, który siedział na siedzeniach obok.
-Zamknij się.! -Ostaszewskiemu puściły nerwy.
-Ej, Mateusz spokojnie -powiedział stanowczo Chris.
-Racja, sorry. Ale nie mam ochoty teraz na rozmowę.
Wyciągnął z torby słuchawki. Puścił muzykę niemal najgłośniej jak się dało. Oparł głowę o siedzenie, zamknął oczy i starał się skupić tylko na treningu.

~~~...~~~...~~~...~~~

Majka z mieszanymi uczuciami weszła do domu. Wciąż było jej głupio za zaistniałą sytuację z Mateuszem. Wiedziała, że ukazując swój brak zaufania do chłopaka, oddala go od siebie, a przecież tego nie chciała.
-Spóźniłaś się .! -krzyknął zdenerwowany Maciej, który smażył kotlety
-Nic ci się nie stanie, jak raz zrobisz coś sam -zabrała głos.
-Ty sobie uważaj , co .? Nie jestem twoim kolegą .! -pogroził jej widelcem
-Ojcem też nie .! -podniosła głos i ruszyła na górę
-Wróć tu .! Do stołu trzeba nakryć .!
-Mogę się chociaż załatwić .?! -krzyknęła wkurzona
Nie miała takiej potrzeby, ale nie chciała schodzić tam już i teraz.
Weszła do łazienki (klik) i usiadła na wannie. Ukryła twarz w dłoniach.
-Jestem głupia. Bosheeeeż. Taka siara i to przy piłkarzach Bvb .! -mówiła do siebie -Złe pierwsze wrażenie....jeszcze Osti.......Matkoo nooo ... -wstała i podeszła do umywalki. -Eyyy....Przytuliłaś Ostaszewskiego .! -przypomniała sobie spoglądając w lustro. -O jejku .! Przytuliłam Ostiegooo . Hahahaha. -na chwilę zamilczała. -Dobra, ogarnij się. Dziwny dzień , trochę zły, trochę dobry...ale muszę się ogarnąć -mówiła do siebie raz w trzeciej raz w pierwszej osobie.
Wzięła głęboki wdech i wydech. Umyła ręce i w miarę szczęśliwa, opuściła łazienkę. Zachowując powagę zeszła na dół. Nie odzywając się ani słowem do Jakubowskiego nakryła do stołu i czekała na przyjazd ciotki. Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworzę -rzekła Majka i podeszła do drzwi.
Jej oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka o brązowych oczach.
-Maja .! Ale ty wyrosłaś -przytuliła nastolatkę.
-Haha... ciociu, nie widziałyśmy się tylko rok.
-Wystarczyło -uśmiechnęła się i weszła do środka.
Następnie przywitała swojego szwagra i wszyscy w trójkę usiedli przy stole. Niedługo potem towarzyszyła im także Ewelina.
Śmiechy, żarty, rozmowy o : finansach, życiu towarzyskim, pracy... W sumie nic, co interesowało Maję. Między innymi, dlatego odeszła  po dwóch godzinach od stołu. Udała się na górę. Wzięła gorącą kąpiel, wspominając dzisiejszy dzień. Właśnie... myślała o nim non stop. Nawet miała problem z zaśnięciem, Morfeusz objął ją w swe ramiona dopiero przed drugą w nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Huuuuu... w końcu koniec z tymi częściami XD
Najpóźniej trzeciego lipca będzie rozdział szósty ;P Ten jest krótki , więc jako rekompensatę postaram się do lipca sprężyć z pisaniem :D
Dziękuję za wyświetlenia, komentarze i za to, że czekacie. :) I dziękuję za pytanie na asku o rozdział :) Nawet nie wiecie jak to motywuje. ! Miło wiedzieć, że ktoś to czyta. Ten fakt zachęca do dalszego pisania .! 
DZIĘKUJĘ BAAAARDZO BARDZO BARDZO.
A swoją drogą to spójrzcie co kupiłam w Niemczech :)
Ktoś pije ze mną .?:)

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 5 (część II)

Maja otworzyła furtkę, przed którą stał Mateusz. Ubrany był w białą koszulkę z napisami, czarne rurki i ciemną marynarkę. W oczy rzucała się dość duża torba Borussii Dortmund.
-Na trening będziesz szedł .? -zapytała dostrzegając torbę
I nagle nie dziwiło już jej to, że na nią czeka, że jest tutaj... Jej myśli zakręciły się wokoło Bvb, co trochę rozśmieszyło Ostiego.
-Hahaha... tak . Cześć.
-A hej. Zapomniałam -walnęła się w czoło. -Chodźmy, bo nie chcę by wujek nas zauważył. Powiedziałam, że wychodzę z koleżanką.
Chłopak kiwnął głową i ruszyli szybkim tempem w stronę parku, gdzie znajdują się huśtawki.
-Do której masz czas.? -spytał
-O osiemnastej trzydzieści mam być w domu.
-Co.? To niecała godzina .
-Wiem... Niestety , przyjeżdża moja ciocia i muszę być.
-Nie możesz się spóźnić odrobinę.? Bardzo mi zależy na jednej sprawie.
-Odrobinę - znaczy .?
-Godzina .?
-Eh... nie za bardzo.
I nagle dziewczynie przypomniało się to, że jest adoptowana. Ciotka nie jest jej ciotką. Maja nie chciała sprawić przykrości matce, ale stwierdziła, iż obcy człowiek nie może mieć na nią aż  takiego wpływu.
-Dobra, wiesz co.? Spóźnię się... nawet dwie godziny . -powiedziała pewnie.
-Maja...?
-Nie.! Spóźnię. Ci ludzie niczego mi nie zabronią.
-Co się stało .?
Zwolniła kroku, podczas gdy weszli do parku. Spuściła głowę i milcząc spoglądała na bańki mydlane puszczane przez jedno z dzieci.
-Nie chcę o tym mówić. Nie teraz -szepnęła.
Chłopak martwił się o koleżankę. Wiedział, że trzymanie emocji w sobie, nigdy nie kończy się dobrze. Tym bardziej w tym wieku kiedy młodzież przechodzi okres buntu. Bał się o Majkę. Bał, że dziewczyna zamknie się w sobie i zamiast zwierzać się ludziom, zacznie okaleczać swoje ciało. Jakubowska wcale nie sprawiała wrażenia tak pesymistycznej nastolatki, jednak wiedział, iż często płaczą ludzie, którzy w dzień witają wszystkich uśmiechem. 
-Jak będziesz chciała porozmawiać z kimś, to jestem -spojrzał na nią.
-Będę pamiętała - uśmiechnęła się. -Patrz, lody .! -wskazała na białą budkę z lodami
-Idziemy .? -zapytał
-Okey.
Przyśpieszyli tępa. Po chwili wybierali lody, za które zapłacił Mateusz. Obydwoje wybrali śmietankowy smak. Gdy starsza pani podała im lody, poszli na huśtawki.
Osti położył torbę obok swojej huśtawki na trawie.
-Mogę cię o coś spytać .? -powiedział niepewnie
-Jasne.
-Obiecujesz, że odpowiesz szczerze.?
Dla chłopaka była to bardzo ważna informacja. Zależało mu na prawdzie.
-Pewnie, dlaczego miałabym kłamać.? -zaśmiała się patrząc na niego
On również skupił wzrok na niej.
-Lubisz mnie za to, że gram w Borussii, czy za to jaki jestem .? -zapytał z powagą
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Czyli jakbyś był kompletnym idiotą, który pali, przemyca narkotyki, używa wulgaryzmów, źle traktuje innych to bym miała ciebie lubić bo grasz w Borussii .?
-Skąd wiesz, że taki nie jestem .? -wymieniali wypowiedzi nie odrywając od siebie wzroku
-Gdybyś był idiotą, nie kolegowałbyś się z Felixem, tylko ze względu na jego brata. Gdybyś palił czułabym zapach dymu tytoniowego, a między palcami u dłoni dostrzegłabym wyżółkłą skórę. Gdybyś przemycał narkotyki, pewnie sam byś ćpał , za czym bym szło twoje zbyt szybkie chudnięcie i blada cera. Nie przeklinasz, bo nigdy tego nie usłyszałam. A nawet jeśli przeklinasz to traktujesz mnie na tyle dobrze, że przy mnie tego nie robisz -zakończyła z lekkim uśmiechem.  
Chłopak odpowiedział jej szczerym uśmiechem. Miał ochotę ją przytulić. Tak zwyczajnie. Cieszyło go to, że dziewczyna zwraca uwagę na takie szczegóły, że znając go tak krótko, aż tyle wywnioskowała. On też wywnioskował o niej kilka faktów. Nie wiedział, czy poprawnych, ale nic nie sprawiało, by myślał o niej źle. Jej śmiech zawsze był szczery, uśmiech piękny, oczy cudowne...
-Mateusz -pomachała ręką przed jego twarzą.
-Hmmm.? -mrugnął oczami -A okey. Przepraszam, zamyśliłem się. Co tam .?
-Hahaha... nic.
Ostaszewski przypomniał sobie o swoim planie. Wszystko dopiął na ostatni guzik. Nie mógł pozwolić, by cokolwiek poszło nie tak.
-Która godzina.? -spytał
-Zaraz 18.
-Oj... Chodź -wstał gwałtownie z huśtawki.
-Dokąd .? -spytała wciąż lekko się bujając
-Zobaczysz. Chodź, musimy się pośpieszyć -machnął ręką.
-Dobra, dobra -zrobiła krok ku niemu. -Ale czekaj... Powinnam ci zaufać .? -spojrzała na niego podejrzliwie -W końcu praktycznie się nie znamy, a ty chcesz mnie zabrać GDZIEŚ -wytłumaczyła widząc jego zdezorientowaną minę. 
-Zaufaj -powiedział, patrząc jej głęboko w oczy.
Wzrok, którym obdarował ją piłkarz, wywołał u niej rumieniec i nieśmiały uśmiech. Dogoniła go i po chwili szli obok siebie. Żadne się nie odzywało. Mateusz przeraził się trochę tym, że Maja boi obdarzyć go zaufaniem. Z drugiej strony nie dziwił się. Dziewczyna miała jakiś problem, który nie dawał jej spokoju. Chciał wiedzieć o co chodzi, lecz ona nie chciała by ktokolwiek miał o tym pojęcie. Stwierdził o niej - zamknięta w sobie optymistka. A może ostrożna optymistka.? Nie dająca sobą pomiatać.? Tak, czy owak każda z tych cech powodowała, że coraz częściej myślał o niej w sposób inny niż powinien.
Przechodzili obok przystanku autobusowego, gdy Mateusz się zatrzymał.
-To tu -powiedział ze śmiechem.
-Serio .? PKS .? -również się zaśmiała
-Czekaj... Ufasz mi .? -spytał poważnie stojąc naprzeciw niej
-Powinnam .?
-A co boisz się.?
-Szczerze to tak, bo ledwo się znamy.
-Ale gram w Borussii -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wredota -wystawiła mu język. -Ale...To co.? Borussia, to Borussia, a ty, to ty.
-Jestem jej częścią, a Borussia to twoja miłość, prawda.?
Właśnie tak oczekiwał, by to zabrzmiało. W ten sposób chciał wydobyć z niej czy coś do niego czuje.
Dziewczyna, obawiała się, czy dobrze rozumie jego wypowiedź. Podejrzewała, że on też może darzyć ją uczuciem, ale jakoś nie do końca była przekonana. Postanowiła wyminąć rozsądną odpowiedź. 
-Mhm... Felix też tam gra, a jakoś mnie nie przekonuje -wyznała.
-Hahaha...
-No co.?
-Czyli jednak mi ufasz.?
Zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc. 
-Gdybyś mi nie ufała, to byś mi tego nie powiedziała. Bo wiesz... w każdej chwili mogę do niego zadzwonić i mu przekazać, że jakoś dziwnie o nim myślisz... -wyciągnął telefon.
Majka szybko interweniowała, chcąc wyrwać mu i'Phone z ręki. Ten jednak mając za szybki refleks, zrujnował jej plany.
Stali teraz bardzo blisko siebie (klik). Zakłopotana, niezręczną sytuacją, Majka szybko zrobiła krok w tył, a Mateusz miał ochotę krzyknąć : Niech to szlag .! Taka okazja. Uśmiechnął się jednak tylko i zaczął grzebać w torbie. Znalazł czarną chustę swojej mamy.
-Chodź tu -powiedział do dziewczyny.
-Hahaha...  Zawiążesz mi chustę na oczach i zabierzesz gdzieś, jak w filmie "Trzy metry nad niebem" .?
Rzeczywiście, chłopak ukradł ten pomysł z filmu. Zresztą, która nastolatka nie marzy o tym, by poznać swojego Hugo Oliveira (klik).
-Może -odpowiedział i stanął za dziewczyną.
Odwróciła głowę w lewą stronę, czując jak blisko niej się znajduje. Nie lubiła takich sytuacji. Czuła się wtedy bardzo niezręcznie, niepewnie. Wiedziała, że nic się nie wydarzy, ale nie lubiła tego, tej zbyt bliskiej obecności.
-Więc jak .?-zpytał
Spojrzała naprzeciw. Znajdował się tak piękny dom z cudownym ogrodem. Na jednym z krzewów dojrzała dwa motyle. Były od siebie trochę daleko, lecz po chwili razem poleciały gdzieś w dal. Przypadkowe motyle .? A może wcześniej się już poznały .? Tak, czy owak, sami wyruszyli w powietrze. Zaryzykowali.
-Okey -powiedziała i po chwili nic już nie widziała.
I teraz zapaliła się czerwona lampka w jej głowie. By gdziekolwiek iść będzie musiała chwycić czyjąś dłoń. 
-Będziesz mówił mi drogę -stwierdziła.
-No dobra -słychać było zrezygnowanie w jego słowach.
Ciągłe stanie trochę zaniepokoiło Maję.
-Idziemy .? -zapytała
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc dodaję to według Waszego życzenia :) Dziękuję, że jesteście aktywni <3
W  takim razie rozdział piąty będzie podzielony na 3 części... Wiecie co .?XD Najbardziej mnie drażni to, że laptop zepsuł się akurat na wakacje :[ Kiedy tyle czasu na pisanie , facebooka, aska itd. :P 
Mam nadzieję, że rozdział wyszedł ok... szczerze to mi się nawet momentami podoba, ale całość bym chętnie dopracowała...
Jak myślicie.? Dokąd Mateusz zabierze Majkę.? ^^

Wybaczcie .........

Kochani, obiecałam, że dodam do 10 czerwca rozdział... Zdążyłam napisać połowę i to tyle... Zepsuł mi się laptop (spalił się). Miał już swoje lata, więc o naprawie nie ma co myśleć. Został komputer, ale rzadko mam do niego dostęp...Jednak postaram się pisać te rozdziały, tym bardziej, że mam pomysł... :)
 Więc mam do Was pytanie : Chcecie to co mam napisane, czy czekacie aż do końca napiszę drugą część rozdziału piątego .?