Nie wiem na jak długo , ale każdy wiedział, że to kiedyś nastąpi bo opornie mi idzie pisanie ...
Wybaczcie...
poniedziałek, 24 listopada 2014
niedziela, 5 października 2014
Rozdział 8
Patrik wraz z Alice szli w stronę małego sklepu. Rozmowa niezbyt się kleiła, aczkolwiek nie było aż tak źle. Patrik uwielbiał flirtować z nowo poznanymi dziewczynami, a Ali lubiła być podrywana. Jednak... nie mogli znaleźć tematu, który by się jakoś rozwinął.
-A lubisz piłkę nożną .? -spytał przyglądając się jej uważnie
-Nieee...
-Nie.?
-Nie, to takie dziwne .?
-Całkiem normalne, tylko pomyślałem, że skoro tu ..to znaczy, przyszłaś na kort...
-Przyszłam bo Majka zaproponowała -wyjaśniła.
-Aha.
Ponownie nastała cisza.
-A jak w szkole .? -ponownie zabrał głos
-Normalnie, jak to w szkole.
-Okey.
I znowu to samo. Ona sądziła, że on zaraz zabierze głos, jego denerwowało to, iż ona nie zagaduje.
-Fajna bluzka -skomplementował.
Zza białej bluzki widać było jej chudy brzuch. Dziewczyna usłyszawszy jego słowa nieco się zarumieniła i spojrzała po sobie.
-Dzięki. Sadełko tylko widać..
-Jakie sadełko .? Gdzie ty masz sadełko .? Jesteś chuda, aż za chuda .! - mówił szczerze
-Nieprawda. Spójrz jakie fałdy -usiłowała złapać tłuszczyk na brzuchu.
Westchnął zrezygnowany.
-Dlaczego każda dziewczyna myśli, że jest gruba .?
-Bo jest dziewczyną .
Zaśmiał się, po czym obdarował ją ciepłym uśmiechem.
-Chudzielec -dźgnął ją w brzuch.
-Grubas- odwzajemniła gest.
-O nie ładnie tak. Tu jest idealnie wyrzeźbiona masa .!
-Haha...jasne -wystawiła mu język.
-O ty...-przerzucił Alice przez swoje lewe ramie.
-Puść .! Puszczaj bo będę krzyczała .! -uderzała go w plecy
-Oj Alice, Alice...
-Puuuuść mnieeee .!!
-Nie. To za to, że nazwałaś mnie grubasem.
Patrik szedł przed siebie z Ali na ramieniu jak gdyby nigdy nic. Spojrzenia ludzi wcale go nie interesowały. Wszyscy zresztą i tak myśleli, że są parą, a nie, że on ma złe zamiary wobec niej. Idące dwie dziewczyny obdarowały go uśmiechem.
-Koleżanka nazwała mnie grubasem -wyjaśnił im, na co one zachichotały i poszły dalej.
-Patrik, do cholery jasnej. Puszczaj .
-Wybacz nie mam jak. Moje fałdy nie pozwalają mi na sprawne poruszanie rękoma...
-Ha-ha-ha.
-Też sądzę, że mam poczucie humoru -uśmiechał się cwaniacko, sam do siebie.
-Dobra ... jesteś chudy. A teraz mnie postaw na ziemię.
-Nie jestem chudy.
-Jejku.
-Patrik, masz pięknie wyrzeźbione ciało. Powtórzysz i cię postawię -powiedział pewnie.
-Chyba śnisz.
-W takim razie wejdziemy tak do sklepu...
-Masz klatę. Już.? Wystarczy.?
-O rany... -westchnął.- Nie powinienem cię odstawiać, ponieważ nie to miałaś powiedzieć, ale z dobroci mojego serca, spełnię twe prośby -postawił ją na ziemię .
Stali. Dziewczyna spojrzała mu nienawistnie w oczy, a on puścił jej oczko. Alice powstrzymała uśmiech i przewróciła oczami.
Zmęczona już nieco Majka przysiadła na schodach przy korcie (klik). Po chwili obok niej pojawił się Mateusz. Felix i Chris usiedli na samym dole równolegle do siebie, opierając się o "poręcze" (o ile można to tak nazwać).
-Lubisz grać w piłkę .? -zapytał Majkę Osti
-Pewnie. Nie umiem, ale lubię -uśmiechnęła się nieśmiało.
-Nie umiesz.? -zdziwił się Chris. -Umiesz ruletkę, podać z krzyżaka, przerzucić piłkę nad głową, zagrać piętą, dobrze strzelasz wolne... i tak gadasz. O matkoo... -westchnął.
-Ruletki nauczyłeś mnie ty -wystawiła mu język. - Jeszcze jej dobrze nie umiem tak w ogóle...
-Poćwiczymy jeszcze troszkę i będzie dobrze -uśmiechnął się.
Chris budził sympatię u Majki. Był takim pozytywnym, uśmiechniętym, niedenerwującym chłopakiem. No i kochał klub, w którym grał, co dla Jakubowskiej wiele znaczyło.
-Dziękuję -także się uśmiechnęła.
-Nie ma za co, serio. A jak coś to zawsze Osti cię może poduczyć parę trików...Ale wiesz, z całowaniem nie za bardzo, bo ...
-Chirs.! Ogarnij się -zwrócił mu uwagę Mateusz. -Gadamy o piłce... -ona nie dała mu dokończyć zdania.
-Nigdy się nie całowałeś .? -zdziwiła się Majka
-Całował ale... -wyznał Felix
Nie dał mu dokończyć Ostaszewski.
-Może mój życiorys napiszecie, skoro wszystko wiecie.?
Chłopcy na chwilę zamilkli, po czym wybuchli śmiechem.
-To w sumie dobry pomysł - wyznał Felix.
Mateusz tylko westchnął. Chętnie by nieco nakrzyczał na kolegów, że odpychają od niego Jakubowską, ale wiedział, iż ona ich polubiła. Bynajmniej Chrisa. Nie chciał także robić zbędnych afer z błahych powodów.
-Więc.? -polka wlepiła wzrok w siedzącego obok chłopaka
-Całowałem się dwa razy, ale dziewczyny nie miałem -zarumienił się.
Oparła głowę na jego ramieniu i uśmiechnęła się. Tak naprawdę to cieszył ją ten fakt, że ani on, ani ona nie byli wcześniej w związku, ponieważ niby pierwszy związek pamięta się całe życie. Pierwszy pocałunek też. I to ich różniło. On już miał to za sobą, ona nie.
Mateusz lekko podniósł kąciki ust, gdy nastolatka oparła głowę o jego ramię.
-Mogę was o coś zapytać .? - spytała przerywając ciszę
Wszyscy wyrazili zgodę.
Podniosła głowę z ramienia Mateusza.
-Tylko proszę odpowiedzcie szczerze, okey .? To dla mnie bardzo ważne.
Chłopcy wymienili między sobą niepokojące spojrzenia.
-Macie zamiar odejść z Borussii w najbliższym czasie.?
Całą trójkę zaniepokoiło pytanie dziewczyny. Wiedzieli, że prawda może ją nieco zaboleć. Nie chcieli tego, więc okłamali ją. Każdy z nich myślał to samo - musimy skłamać.
-Nie, każdy z nas zostaje w Dortmundzie -powiedział Osti nieco szorstkim głosem.
Fuhrich skierował spojrzenie w drugą stronę. Źle się czuł, oszukując fankę Bvb. Chciał powiedzieć jak jest, ale znowu nie chciał by doszło do kłótni. Wiedział, że prędzej czy później muszą jej to powiedzieć. Ewidentnie każdy z nich wybrał "później".
-Napewno .? -chciała się upewnić
Nastała niezręczna cisza. Chris spojrzał na Felixa.
-Napewno -odpowiedział jej Gotze.
Fan i gracz U-16, nie chciał nic mówić. Nie chciał brać udziału w tym kłamstwie. Wolał to po prostu przemilczeć.
-Okey -odezwała się.
Każdy przez chwilę milczał.Cała czwórka była pogrążona w myślach typu "Co by było gdyby". Majka wyobrażała sobie odejście Mateusza do innego klubu. Ona się w nim zakochała, nie ma co ukrywać, a jego wyjazd jedynie by mógł wszystko popsuć. Wszystko .? Wszystkim dla niej są marzenia, a jej marzeniem było bycie z kimś takim jak on. Jednak nie myślała tylko o transferze Ostaszewskiego, pomyślała również o Chrisie i Felixie. Gotze ... fakt byłoby trochę cicho i może nieco sztywno, ale nie aż tak źle. Gdyby zaś trafiło na Fuhricha... Nie, o tym już nie chciała myśleć.
-A tutaj co taka cisza.? -spytała Alice, która widocznie wróciła już ze sklepu wraz z Patrikiem
Wszyscy nagle wyrwani z zamyśleń, wlepili w nią wzrok. Lekki, ciepły wiatr rozwiewał jej długie włosy.
-Tak jakoś wyszło -wyjaśnił polak.
-Gdzie woda. ? -zapytał Felix
-Mam od tego ludzi -Krause ułożyła prawą dłoń na biodrze.
Niedaleko dostrzegli Jaucha. Szedł z czterema, półtoralitrowymi butelkami wody.
-Dlaczego aż tyle picia .? -spytała Majka
-Każdy po jednej.
Po chwili dołączył do nich kuzyn Mateusza. Wręczył każdemu butelkę wody.
-Twierdziłaś, że nie doniosę .? -spojrzał pewnie na "chudzielca"
-Oj tam -machnęła ręką.
-Ale cóż... Lepiej się niosło wody niż ciebie. Są lżejsze -zaśmiał się, na co reszta (poza Alice) także.
-Pfff... -jęknęła.
-Oj tam, oj tam -chciał ją przytulić, ale się odsunęła.
Chris, Felix, Mateusz i Majka uważnie przyglądali się temu co się dzieje. Większość zastanawiało, co zaszło w drodze do sklepu.
-No nie obrażaj się -uśmiechał się dalej próbując ją objąć.
-Spadaj.
Zrezygnowany usiadł obok Jakubowskiej na schodach.
-Mogę łyka .? -spytał ją, wskazując na zamkniętą butelkę
-Jasne -podała mu.
Nikt o nic nie pytał i nie wnikał w to co się właśnie wydarzyło. Polka wyciągnęła telefon, by sprawdzić, która godzina.
-O kurde .! -podniosła głos
-Co jest .? -zapytał Mateusz po polsku
-Za 10 minut mam być w domu -odpowiedziała również w ojczystym języku.
-Nie mów nic chłopakowi, siedzącemu po twojej lewej. Zaraz będzie chciał cię odwieźć na motorze -pokiwał zrezygnowany głową.
-Nawet gdyby, to wolałabym już się spóźnić -uśmiechnęła się do rodaka.
-Ey... A może tak po niemiecku .? -wtrąciła niemka
W sumie....Zaimponowała mu. W sensie Majka. Nie jest taka głupia. Nie dałaby się odwieźć byle komu...Chyba...
-Muszę już iść -wyznała fanka Bvb.
-Jest już nieco ciemno, może cię odprowadzimy .? -zaproponował Chris
-To dobry pomysł -wtrącił Mateusz.
-Jak chcecie, ja już lecę -Patrik wstał i podszedł do motoru. -Alice, odwieźć się .?
Dziewczyna nieco się zmieszała. Była nieco obrażona, ale z drugiej strony jak można było odmówić .?
-Okey... Tylko, chcę przeżyć -wsiadła za plecy siedemnastolatka.
-Narazie -pożegnali wszystkich.
-Pa. Cześć. Do jutra -odpowiadali.
Jauch oddał swój kask towarzyszce i ruszyli. Majka i piłkarze siedzieli wciąż na schodach.
-Dziwnie się czuję. Jedna dziewczyna na trzech chłopaków -wyznała.
-Jakoś się podzielimy -zaśmiał się Chris.
-Nieee... -zaprotestowała. -Dobra ja już lecę. To odprowadzacie mnie .?
-A może Mateusz chce cię sam odprowadzić .? -rozmyślał Gotze
-Hahaha... Hm... ? -szturchnęła Ostiego łokciem
-Hmm .?
Nastolatka poczuła się trochę niezręcznie.
-Dobra, ja muszę iść, bo się spóźnię. Właściwie już się spóźniłam...
-To dawajcie wszyscy ją odprowadzimy -zaproponował Chris.
Każdy to poparł więc ruszyli w stronę domu koleżanki. Po drodze śmiali się, wygłupiali i duuużo rozmawiali.
Licznik motoru wskazywał już 100 km na godzinę. Alice nie zwracała na to uwagi. Kaskiem oparła się o plecy Patrika. Oczy miała zamknięte. Czuła spokój, odstresowanie. Nie martwiła się niczym. Mogłaby tak jechać w nieskończoność.
-Gdzie mam jechać .? -zapytał przechylając głowę w jej stronę
-Drei Konige Strasse -odpowiedziała.
Kiwnął głową i skręcił w lewo. Następnie podjechał pod jeden z dwóch bloków, które tam były i zatrzymał się.
-Jesteśmy - oznajmił zważywszy na to, że dziewczyna nie wykonała żadnego ruchu.
-A no tak, w porządku -ocknęła się.
Zeszła z pojazdu, zdjęła kask i oddała go koledze.
-Dzięki za podwózkę.
-Nie ma sprawy. Jednak jakąś nagrodą bym nie pogardził -puścił jej oczko.
Spojrzała na niego podejrzliwie. On w odpowiedzi popukał palcem wskazującym w swój policzek i uśmiechnął się.
-Chyba nie .! -burzyła się
-No jasne, najlepiej tak -udał obrażonego. -Miałem cię podwieźć tak bezinteresownie .? Eh... palant ze mnie. Dałem się wrobić- przekręcił kluczyk.
-Dobra. Czekaj -pocałowała go w jego zimny polik. -Szczęśliwy.?
-Wolałbym w usta, ale cóż. Jak na nas pierwszy pocałunek może być -założył kask.
-Pierwszy .? -zdziwiła się .
Chyba ostatni ,a zarazem pierwszy.
Nic nie odpowiedział tylko puścił jej oczko i odjechał.
Podobała jej się ta jego pewność siebie. To w jaki sposób pogrywa, że wie czego chce. Uśmiechnięta ruszyła do domu.
~~~...~~~...~~~...~~~
-No więc... dzięki za odprowadzkę i miły wieczór -uśmiechnęła się do trójki.
-Nie ma sprawy -odpowiadali.
Stali niedaleko jej domu. Majka zadbała o to, by nikt nie ujrzał, że odprowadzają ją chłopcy.
Jakubowska idąca do tej pory między Chrisem, a Felixem wyszła naprzeciw nim..
-To do jutra -wyznała.
-Do jutra.
Fuhrich wystawił rękę do przodu by polka przybiła mu żółwika. Tak też zrobiła.
-Aj.. zimne masz dłonie -stwierdził.
-Zimne ręce, gorące serce - zacytował Ostaszewski po polsku.
Fanka Dortmundu nieco się zarumieniła. Obawiała się, czy Mateusz nie przypomni sobie również tego drugiego tekstu, na temat zimnych rąk.
-No już jej tak niezawstydzaj tą polską poezją -rzucił Felix.
Pożegnali się raz jeszcze i odeszli. Ona do domu, oni przed siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JA NIE WIERZĘ .! W KOŃCU NAPISAŁAM.
Wybaczcie, ale nauka... jestem w 3 gim i chcę mieć dobre świadectwo na koniec. Najgorszy jest fakt, że abym dostała się do tego liceum, które zaplanowałam muszę mieć dobre oceny z geografii i WOSu..a tego nie cierpię >.<. Zmuszam się jakoś do nauki. Ale już jakoś to planowanie czasu leci, więc może w weekendy będę popisywała bloga. Oczywiście nie napiszę w jeden dzień rozdziału. xD
Propo Borussii... co się dzieje .? :[ W Lidze Mistrzów dajemy radę, a w Bundeslidze kurde.? :'(
~~~~~
Miłego wieczoru .. i nauki -.- "
-A lubisz piłkę nożną .? -spytał przyglądając się jej uważnie
-Nieee...
-Nie.?
-Nie, to takie dziwne .?
-Całkiem normalne, tylko pomyślałem, że skoro tu ..to znaczy, przyszłaś na kort...
-Przyszłam bo Majka zaproponowała -wyjaśniła.
-Aha.
Ponownie nastała cisza.
-A jak w szkole .? -ponownie zabrał głos
-Normalnie, jak to w szkole.
-Okey.
I znowu to samo. Ona sądziła, że on zaraz zabierze głos, jego denerwowało to, iż ona nie zagaduje.
-Fajna bluzka -skomplementował.
Zza białej bluzki widać było jej chudy brzuch. Dziewczyna usłyszawszy jego słowa nieco się zarumieniła i spojrzała po sobie.
-Dzięki. Sadełko tylko widać..
-Jakie sadełko .? Gdzie ty masz sadełko .? Jesteś chuda, aż za chuda .! - mówił szczerze
-Nieprawda. Spójrz jakie fałdy -usiłowała złapać tłuszczyk na brzuchu.
Westchnął zrezygnowany.
-Dlaczego każda dziewczyna myśli, że jest gruba .?
-Bo jest dziewczyną .
Zaśmiał się, po czym obdarował ją ciepłym uśmiechem.
-Chudzielec -dźgnął ją w brzuch.
-Grubas- odwzajemniła gest.
-O nie ładnie tak. Tu jest idealnie wyrzeźbiona masa .!
-Haha...jasne -wystawiła mu język.
-O ty...-przerzucił Alice przez swoje lewe ramie.
-Puść .! Puszczaj bo będę krzyczała .! -uderzała go w plecy
-Oj Alice, Alice...
-Puuuuść mnieeee .!!
-Nie. To za to, że nazwałaś mnie grubasem.
Patrik szedł przed siebie z Ali na ramieniu jak gdyby nigdy nic. Spojrzenia ludzi wcale go nie interesowały. Wszyscy zresztą i tak myśleli, że są parą, a nie, że on ma złe zamiary wobec niej. Idące dwie dziewczyny obdarowały go uśmiechem.
-Koleżanka nazwała mnie grubasem -wyjaśnił im, na co one zachichotały i poszły dalej.
-Patrik, do cholery jasnej. Puszczaj .
-Wybacz nie mam jak. Moje fałdy nie pozwalają mi na sprawne poruszanie rękoma...
-Ha-ha-ha.
-Też sądzę, że mam poczucie humoru -uśmiechał się cwaniacko, sam do siebie.
-Dobra ... jesteś chudy. A teraz mnie postaw na ziemię.
-Nie jestem chudy.
-Jejku.
-Patrik, masz pięknie wyrzeźbione ciało. Powtórzysz i cię postawię -powiedział pewnie.
-Chyba śnisz.
-W takim razie wejdziemy tak do sklepu...
-Masz klatę. Już.? Wystarczy.?
-O rany... -westchnął.- Nie powinienem cię odstawiać, ponieważ nie to miałaś powiedzieć, ale z dobroci mojego serca, spełnię twe prośby -postawił ją na ziemię .
Stali. Dziewczyna spojrzała mu nienawistnie w oczy, a on puścił jej oczko. Alice powstrzymała uśmiech i przewróciła oczami.
~~~...~~~...~~~...~~~
Zmęczona już nieco Majka przysiadła na schodach przy korcie (klik). Po chwili obok niej pojawił się Mateusz. Felix i Chris usiedli na samym dole równolegle do siebie, opierając się o "poręcze" (o ile można to tak nazwać).
-Lubisz grać w piłkę .? -zapytał Majkę Osti
-Pewnie. Nie umiem, ale lubię -uśmiechnęła się nieśmiało.
-Nie umiesz.? -zdziwił się Chris. -Umiesz ruletkę, podać z krzyżaka, przerzucić piłkę nad głową, zagrać piętą, dobrze strzelasz wolne... i tak gadasz. O matkoo... -westchnął.
-Ruletki nauczyłeś mnie ty -wystawiła mu język. - Jeszcze jej dobrze nie umiem tak w ogóle...
-Poćwiczymy jeszcze troszkę i będzie dobrze -uśmiechnął się.
Chris budził sympatię u Majki. Był takim pozytywnym, uśmiechniętym, niedenerwującym chłopakiem. No i kochał klub, w którym grał, co dla Jakubowskiej wiele znaczyło.
-Dziękuję -także się uśmiechnęła.
-Nie ma za co, serio. A jak coś to zawsze Osti cię może poduczyć parę trików...Ale wiesz, z całowaniem nie za bardzo, bo ...
-Chirs.! Ogarnij się -zwrócił mu uwagę Mateusz. -Gadamy o piłce... -ona nie dała mu dokończyć zdania.
-Nigdy się nie całowałeś .? -zdziwiła się Majka
-Całował ale... -wyznał Felix
Nie dał mu dokończyć Ostaszewski.
-Może mój życiorys napiszecie, skoro wszystko wiecie.?
Chłopcy na chwilę zamilkli, po czym wybuchli śmiechem.
-To w sumie dobry pomysł - wyznał Felix.
Mateusz tylko westchnął. Chętnie by nieco nakrzyczał na kolegów, że odpychają od niego Jakubowską, ale wiedział, iż ona ich polubiła. Bynajmniej Chrisa. Nie chciał także robić zbędnych afer z błahych powodów.
-Więc.? -polka wlepiła wzrok w siedzącego obok chłopaka
-Całowałem się dwa razy, ale dziewczyny nie miałem -zarumienił się.
Oparła głowę na jego ramieniu i uśmiechnęła się. Tak naprawdę to cieszył ją ten fakt, że ani on, ani ona nie byli wcześniej w związku, ponieważ niby pierwszy związek pamięta się całe życie. Pierwszy pocałunek też. I to ich różniło. On już miał to za sobą, ona nie.
Mateusz lekko podniósł kąciki ust, gdy nastolatka oparła głowę o jego ramię.
-Mogę was o coś zapytać .? - spytała przerywając ciszę
Wszyscy wyrazili zgodę.
Podniosła głowę z ramienia Mateusza.
-Tylko proszę odpowiedzcie szczerze, okey .? To dla mnie bardzo ważne.
Chłopcy wymienili między sobą niepokojące spojrzenia.
-Macie zamiar odejść z Borussii w najbliższym czasie.?
Całą trójkę zaniepokoiło pytanie dziewczyny. Wiedzieli, że prawda może ją nieco zaboleć. Nie chcieli tego, więc okłamali ją. Każdy z nich myślał to samo - musimy skłamać.
-Nie, każdy z nas zostaje w Dortmundzie -powiedział Osti nieco szorstkim głosem.
Fuhrich skierował spojrzenie w drugą stronę. Źle się czuł, oszukując fankę Bvb. Chciał powiedzieć jak jest, ale znowu nie chciał by doszło do kłótni. Wiedział, że prędzej czy później muszą jej to powiedzieć. Ewidentnie każdy z nich wybrał "później".
-Napewno .? -chciała się upewnić
Nastała niezręczna cisza. Chris spojrzał na Felixa.
-Napewno -odpowiedział jej Gotze.
Fan i gracz U-16, nie chciał nic mówić. Nie chciał brać udziału w tym kłamstwie. Wolał to po prostu przemilczeć.
-Okey -odezwała się.
Każdy przez chwilę milczał.Cała czwórka była pogrążona w myślach typu "Co by było gdyby". Majka wyobrażała sobie odejście Mateusza do innego klubu. Ona się w nim zakochała, nie ma co ukrywać, a jego wyjazd jedynie by mógł wszystko popsuć. Wszystko .? Wszystkim dla niej są marzenia, a jej marzeniem było bycie z kimś takim jak on. Jednak nie myślała tylko o transferze Ostaszewskiego, pomyślała również o Chrisie i Felixie. Gotze ... fakt byłoby trochę cicho i może nieco sztywno, ale nie aż tak źle. Gdyby zaś trafiło na Fuhricha... Nie, o tym już nie chciała myśleć.
-A tutaj co taka cisza.? -spytała Alice, która widocznie wróciła już ze sklepu wraz z Patrikiem
Wszyscy nagle wyrwani z zamyśleń, wlepili w nią wzrok. Lekki, ciepły wiatr rozwiewał jej długie włosy.
-Tak jakoś wyszło -wyjaśnił polak.
-Gdzie woda. ? -zapytał Felix
-Mam od tego ludzi -Krause ułożyła prawą dłoń na biodrze.
Niedaleko dostrzegli Jaucha. Szedł z czterema, półtoralitrowymi butelkami wody.
-Dlaczego aż tyle picia .? -spytała Majka
-Każdy po jednej.
Po chwili dołączył do nich kuzyn Mateusza. Wręczył każdemu butelkę wody.
-Twierdziłaś, że nie doniosę .? -spojrzał pewnie na "chudzielca"
-Oj tam -machnęła ręką.
-Ale cóż... Lepiej się niosło wody niż ciebie. Są lżejsze -zaśmiał się, na co reszta (poza Alice) także.
-Pfff... -jęknęła.
-Oj tam, oj tam -chciał ją przytulić, ale się odsunęła.
Chris, Felix, Mateusz i Majka uważnie przyglądali się temu co się dzieje. Większość zastanawiało, co zaszło w drodze do sklepu.
-No nie obrażaj się -uśmiechał się dalej próbując ją objąć.
-Spadaj.
Zrezygnowany usiadł obok Jakubowskiej na schodach.
-Mogę łyka .? -spytał ją, wskazując na zamkniętą butelkę
-Jasne -podała mu.
Nikt o nic nie pytał i nie wnikał w to co się właśnie wydarzyło. Polka wyciągnęła telefon, by sprawdzić, która godzina.
-O kurde .! -podniosła głos
-Co jest .? -zapytał Mateusz po polsku
-Za 10 minut mam być w domu -odpowiedziała również w ojczystym języku.
-Nie mów nic chłopakowi, siedzącemu po twojej lewej. Zaraz będzie chciał cię odwieźć na motorze -pokiwał zrezygnowany głową.
-Nawet gdyby, to wolałabym już się spóźnić -uśmiechnęła się do rodaka.
-Ey... A może tak po niemiecku .? -wtrąciła niemka
W sumie....Zaimponowała mu. W sensie Majka. Nie jest taka głupia. Nie dałaby się odwieźć byle komu...Chyba...
-Muszę już iść -wyznała fanka Bvb.
-Jest już nieco ciemno, może cię odprowadzimy .? -zaproponował Chris
-To dobry pomysł -wtrącił Mateusz.
-Jak chcecie, ja już lecę -Patrik wstał i podszedł do motoru. -Alice, odwieźć się .?
Dziewczyna nieco się zmieszała. Była nieco obrażona, ale z drugiej strony jak można było odmówić .?
-Okey... Tylko, chcę przeżyć -wsiadła za plecy siedemnastolatka.
-Narazie -pożegnali wszystkich.
-Pa. Cześć. Do jutra -odpowiadali.
Jauch oddał swój kask towarzyszce i ruszyli. Majka i piłkarze siedzieli wciąż na schodach.
-Dziwnie się czuję. Jedna dziewczyna na trzech chłopaków -wyznała.
-Jakoś się podzielimy -zaśmiał się Chris.
-Nieee... -zaprotestowała. -Dobra ja już lecę. To odprowadzacie mnie .?
-A może Mateusz chce cię sam odprowadzić .? -rozmyślał Gotze
-Hahaha... Hm... ? -szturchnęła Ostiego łokciem
-Hmm .?
Nastolatka poczuła się trochę niezręcznie.
-Dobra, ja muszę iść, bo się spóźnię. Właściwie już się spóźniłam...
-To dawajcie wszyscy ją odprowadzimy -zaproponował Chris.
Każdy to poparł więc ruszyli w stronę domu koleżanki. Po drodze śmiali się, wygłupiali i duuużo rozmawiali.
~~~...~~~...~~~...~~~
Licznik motoru wskazywał już 100 km na godzinę. Alice nie zwracała na to uwagi. Kaskiem oparła się o plecy Patrika. Oczy miała zamknięte. Czuła spokój, odstresowanie. Nie martwiła się niczym. Mogłaby tak jechać w nieskończoność.
-Gdzie mam jechać .? -zapytał przechylając głowę w jej stronę
-Drei Konige Strasse -odpowiedziała.
Kiwnął głową i skręcił w lewo. Następnie podjechał pod jeden z dwóch bloków, które tam były i zatrzymał się.
-Jesteśmy - oznajmił zważywszy na to, że dziewczyna nie wykonała żadnego ruchu.
-A no tak, w porządku -ocknęła się.
Zeszła z pojazdu, zdjęła kask i oddała go koledze.
-Dzięki za podwózkę.
-Nie ma sprawy. Jednak jakąś nagrodą bym nie pogardził -puścił jej oczko.
Spojrzała na niego podejrzliwie. On w odpowiedzi popukał palcem wskazującym w swój policzek i uśmiechnął się.
-Chyba nie .! -burzyła się
-No jasne, najlepiej tak -udał obrażonego. -Miałem cię podwieźć tak bezinteresownie .? Eh... palant ze mnie. Dałem się wrobić- przekręcił kluczyk.
-Dobra. Czekaj -pocałowała go w jego zimny polik. -Szczęśliwy.?
-Wolałbym w usta, ale cóż. Jak na nas pierwszy pocałunek może być -założył kask.
-Pierwszy .? -zdziwiła się .
Nic nie odpowiedział tylko puścił jej oczko i odjechał.
Podobała jej się ta jego pewność siebie. To w jaki sposób pogrywa, że wie czego chce. Uśmiechnięta ruszyła do domu.
~~~...~~~...~~~...~~~
-No więc... dzięki za odprowadzkę i miły wieczór -uśmiechnęła się do trójki.
-Nie ma sprawy -odpowiadali.
Stali niedaleko jej domu. Majka zadbała o to, by nikt nie ujrzał, że odprowadzają ją chłopcy.
Jakubowska idąca do tej pory między Chrisem, a Felixem wyszła naprzeciw nim..
-To do jutra -wyznała.
-Do jutra.
Fuhrich wystawił rękę do przodu by polka przybiła mu żółwika. Tak też zrobiła.
-Aj.. zimne masz dłonie -stwierdził.
-Zimne ręce, gorące serce - zacytował Ostaszewski po polsku.
Fanka Dortmundu nieco się zarumieniła. Obawiała się, czy Mateusz nie przypomni sobie również tego drugiego tekstu, na temat zimnych rąk.
-No już jej tak niezawstydzaj tą polską poezją -rzucił Felix.
Pożegnali się raz jeszcze i odeszli. Ona do domu, oni przed siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JA NIE WIERZĘ .! W KOŃCU NAPISAŁAM.
Wybaczcie, ale nauka... jestem w 3 gim i chcę mieć dobre świadectwo na koniec. Najgorszy jest fakt, że abym dostała się do tego liceum, które zaplanowałam muszę mieć dobre oceny z geografii i WOSu..a tego nie cierpię >.<. Zmuszam się jakoś do nauki. Ale już jakoś to planowanie czasu leci, więc może w weekendy będę popisywała bloga. Oczywiście nie napiszę w jeden dzień rozdziału. xD
Propo Borussii... co się dzieje .? :[ W Lidze Mistrzów dajemy radę, a w Bundeslidze kurde.? :'(
~~~~~
Miłego wieczoru .. i nauki -.- "
środa, 27 sierpnia 2014
Rozdział 7
(Na treningu BVB U-16)
Trener zażądał, by chłopcy porozciągali się w parach. Niemal co trening pary wyglądały inaczej. Mateusz celowo wybrał teraz Felixa. Chciał porozmawiać o dzisiejszym wyjściu z dziewczynami.
-Słuchaj -zabrał głos przy pierwszym ćwiczeniu (klik). -Pomyślałem , że może byś z Chrisem wpadł do mnie i razem wybralibyśmy się na kort.
-Nie wiem czy zdążę. Przecież trening kończymy po 18.
-No kurde, ty to jak baba. Godzinę na ogarnięcie potrzebujesz. O 18:40 widzę cię u siebie.
-O matko... niczego nie obiecuje.
Przeszli do kolejnego ćwiczenia (klik), a w międzyczasie Ostaszewski szukał wzrokiem Chrisa. W końcu go dostrzegł. Ćwiczył wraz z turkiem.
-Chris .! O 18:40 u mnie .!
-Dobra .! -odpowiedział od razu
-A co, melanż .? -zaśmiał się kolega ćwiczący obok
-Nie... ale może niedługo coś się zorganizuje -uśmiechnął się.
Już w pierwszej chwili wyobraził sobie imprezę, na którą zaprosiłby Majkę, Alice, Elizabeth, może i tą niską blondynką, dwie kumpele z klasy, kolegów z drużyny... Byłoby świetnie. Ale znając chłopaków pewnie, by się upili. Nawet gdyby sam Mateusz nie ustawił na stole alkoholu, przynieśli by swoje procenty.
-Ćwiczymy, a nie o imprezach gadamy. Już.! Rozciągać się.! Raz , raz.! -krzyknął trener -Zaraz gramy.
Chłopcy zakończyli rozciąganie w parach, ostatnim ćwiczeniem (klik). Chwilę każdy z nich na osobności dokończył tę część treningu i zaczęli się wybierać.
Alice z Mają, także umówiły się razem. Krause miała przyjść do Jakubowskiej, po czym razem wybrałyby się na kort.
Maja siedziała w salonie z laptopem na kolanach, lecz myślami była już na korcie z całą czwórką. Wyobrażała sobie, co by mogło nastąpić. Wiedziała, że chociaż jedna, jej wyimaginowana historia, raczej nie będzie miała miejsca w realu.
-Ewelina, o której wraca.? -zapytał Maciej
-O dziewiętnastej.
Ojczym usłyszawszy odpowiedzieć, usiadł w kuchni przy stole i popijając parującą kawę, czytał gazetę. Wciągnął się w artykuł na temat ceny paliw, ale dzwoniący telefon wyrwał go z tej czynności. Podniósł głowę. Dzwonił telefon Majki, który ledwo usłyszawszy już odebrała.
-Halo .?
-Cześć, tu ja, Alice. Jak się ubierasz na to wyjście z nimi .?
-O kurde... Nie mam pojęcia, Fucken.! Niech to szlak... W dresach nie pójdę przecież...Kurde.
Młoda Jakubowska poczuła na sobie wzrok ojca, więc zamknęła laptopa i udała się na górę. Weszła do pokoju i otworzyła szafę oraz szafkę ze spodniami.
-Ja tak myślałam, że ubiorę leginsy, bluzkę na krótki rękaw i trampki - rzekła Ali.
-No to dobry pomysł. Ja się tak nie ubiorę, bo nie noszę leginsów. Kurde. A i biorę buty do gry w piłkę.
To nie było w stylu Majki. Zawsze brała pierwsze lepsze ubrania. Jednak ta sytuacja, wymagała od niej trochę czasu...
-Może wpadnę do ciebie wcześniej i coś wymyślimy .?
-O .! Good idea. O której będziesz.?
-Nie wiem...A o której ci pasuje.
-Zaraz 18, więc może już.? -spytała niepewnie
-Okey. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia -rozłączyła się.
Majka udała się na dół aby poinformować ojczyma o przyjściu Ali i o swoim wyjściu na kort. Zeszła ze schodów i udała się do kuchni.Spojrzała na Maćka, który wciąż był pochłonięty czytaniem. Oparła się o ścianę, jak miała w zwyczaju i wlepiła w niego wzrok.
-Wujku, za jakieś 20 minut przyjdzie do mnie koleżanka, a potem idziemy na kort.
-O której wychodzicie .?
-Gdzieś za dwadzieścia dziewiętnasta.
-A wracasz o ... ? -dopytywał, co wkurzało Jakubowską
-Nie wiem.
-Najpóźniej widzę cię o 20 w domu. Mama wie, że wychodzisz.?
-Co .?! 20 .?! -oburzyła się
-Jutro do szkoły -podniósł ton głosu.-Nie będziesz się szwendać po kortach w nocy.!
To jest wieczór debilu.
Nastolatka odwróciła się i wróciła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
-I ku*wa nie trzaskaj mi tak .!!
Nic nie odpowiedziała, bo już miała go dosyć. Wiedziała również, że dalszą kłótnią, może doprowadzić do zakazu wyjścia z domu. Zdenerwowana położyła się na łóżko.
-Kurde. Wku*wiający typ. Jeszcze żeby był moim ojcem , to rozumiem. Ale do cholery nim nie jest .! -mówiła wściekła szeptem- Nie mam rodziców .! -rzuciła poduszką na podłogę po czym wybuchła płaczem
Gdy wypłakała już wszystko co ją gryzło, usiadła na łóżko. Wzięła kilka głębokich wdechów i spojrzała w lustro. Patrzyła sobie w oczy.
-Jesteś silna -szepnęła.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko zeszła na dół i otworzyła. Tak jak myślała, to była Alice.
-Siema -przywitały się i przytuliły.
-Chodź na górę -powiedziała Majka.
Zamknęła drzwi.
-Dzień dobry -przywitała ojca Jakubowskiej.
-Dzień dobry - burknął nie odrywając oczu od gazety.
Dziewczyny udały się do pokoju fanki Bvb. Ali usiadła na łóżku i wlepiła wzrok w stojącą obok biurka polkę.
-I jak .? Masz jakieś pomysły w co się ubierzesz.? -spytała
-No właśnie nie -rozłożyła ręce. -Ty się fajnie ubrałaś (klik), ale to nie mój styl.
-Hmm...a twój styl to ...?
-Rurki, jakaś koszulka, bluza, sweter...zależy od humoru.
-O rany -westchnęła. -No to weź rurki.
-Na kort.? -przerwała jej
Chwilę dyskutowały w co może się ubrać, aż w końcu doszły do porozumienia. Wybrały dość odpowiedni zestaw (klik). Chwilę jeszcze porozmawiały o różnych sprawach.
-Kurde, już za dwadzieścia dziewiętnasta -zauważyła Niemka.
-To zwijamy na kort -uśmiechnęła się i wstała z łóżka.
Trener zażądał, by chłopcy porozciągali się w parach. Niemal co trening pary wyglądały inaczej. Mateusz celowo wybrał teraz Felixa. Chciał porozmawiać o dzisiejszym wyjściu z dziewczynami.
-Słuchaj -zabrał głos przy pierwszym ćwiczeniu (klik). -Pomyślałem , że może byś z Chrisem wpadł do mnie i razem wybralibyśmy się na kort.
-Nie wiem czy zdążę. Przecież trening kończymy po 18.
-No kurde, ty to jak baba. Godzinę na ogarnięcie potrzebujesz. O 18:40 widzę cię u siebie.
-O matko... niczego nie obiecuje.
Przeszli do kolejnego ćwiczenia (klik), a w międzyczasie Ostaszewski szukał wzrokiem Chrisa. W końcu go dostrzegł. Ćwiczył wraz z turkiem.
-Chris .! O 18:40 u mnie .!
-Dobra .! -odpowiedział od razu
-A co, melanż .? -zaśmiał się kolega ćwiczący obok
-Nie... ale może niedługo coś się zorganizuje -uśmiechnął się.
Już w pierwszej chwili wyobraził sobie imprezę, na którą zaprosiłby Majkę, Alice, Elizabeth, może i tą niską blondynką, dwie kumpele z klasy, kolegów z drużyny... Byłoby świetnie. Ale znając chłopaków pewnie, by się upili. Nawet gdyby sam Mateusz nie ustawił na stole alkoholu, przynieśli by swoje procenty.
-Ćwiczymy, a nie o imprezach gadamy. Już.! Rozciągać się.! Raz , raz.! -krzyknął trener -Zaraz gramy.
Chłopcy zakończyli rozciąganie w parach, ostatnim ćwiczeniem (klik). Chwilę każdy z nich na osobności dokończył tę część treningu i zaczęli się wybierać.
~~~...~~~...~~~...~~~
Alice z Mają, także umówiły się razem. Krause miała przyjść do Jakubowskiej, po czym razem wybrałyby się na kort.
Maja siedziała w salonie z laptopem na kolanach, lecz myślami była już na korcie z całą czwórką. Wyobrażała sobie, co by mogło nastąpić. Wiedziała, że chociaż jedna, jej wyimaginowana historia, raczej nie będzie miała miejsca w realu.
-Ewelina, o której wraca.? -zapytał Maciej
-O dziewiętnastej.
Ojczym usłyszawszy odpowiedzieć, usiadł w kuchni przy stole i popijając parującą kawę, czytał gazetę. Wciągnął się w artykuł na temat ceny paliw, ale dzwoniący telefon wyrwał go z tej czynności. Podniósł głowę. Dzwonił telefon Majki, który ledwo usłyszawszy już odebrała.
-Halo .?
-Cześć, tu ja, Alice. Jak się ubierasz na to wyjście z nimi .?
-O kurde... Nie mam pojęcia, Fucken.! Niech to szlak... W dresach nie pójdę przecież...Kurde.
Młoda Jakubowska poczuła na sobie wzrok ojca, więc zamknęła laptopa i udała się na górę. Weszła do pokoju i otworzyła szafę oraz szafkę ze spodniami.
-Ja tak myślałam, że ubiorę leginsy, bluzkę na krótki rękaw i trampki - rzekła Ali.
-No to dobry pomysł. Ja się tak nie ubiorę, bo nie noszę leginsów. Kurde. A i biorę buty do gry w piłkę.
To nie było w stylu Majki. Zawsze brała pierwsze lepsze ubrania. Jednak ta sytuacja, wymagała od niej trochę czasu...
-Może wpadnę do ciebie wcześniej i coś wymyślimy .?
-O .! Good idea. O której będziesz.?
-Nie wiem...A o której ci pasuje.
-Zaraz 18, więc może już.? -spytała niepewnie
-Okey. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia -rozłączyła się.
Majka udała się na dół aby poinformować ojczyma o przyjściu Ali i o swoim wyjściu na kort. Zeszła ze schodów i udała się do kuchni.Spojrzała na Maćka, który wciąż był pochłonięty czytaniem. Oparła się o ścianę, jak miała w zwyczaju i wlepiła w niego wzrok.
-Wujku, za jakieś 20 minut przyjdzie do mnie koleżanka, a potem idziemy na kort.
-O której wychodzicie .?
-Gdzieś za dwadzieścia dziewiętnasta.
-A wracasz o ... ? -dopytywał, co wkurzało Jakubowską
-Nie wiem.
-Najpóźniej widzę cię o 20 w domu. Mama wie, że wychodzisz.?
-Co .?! 20 .?! -oburzyła się
-Jutro do szkoły -podniósł ton głosu.-Nie będziesz się szwendać po kortach w nocy.!
Nastolatka odwróciła się i wróciła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
-I ku*wa nie trzaskaj mi tak .!!
Nic nie odpowiedziała, bo już miała go dosyć. Wiedziała również, że dalszą kłótnią, może doprowadzić do zakazu wyjścia z domu. Zdenerwowana położyła się na łóżko.
-Kurde. Wku*wiający typ. Jeszcze żeby był moim ojcem , to rozumiem. Ale do cholery nim nie jest .! -mówiła wściekła szeptem- Nie mam rodziców .! -rzuciła poduszką na podłogę po czym wybuchła płaczem
Gdy wypłakała już wszystko co ją gryzło, usiadła na łóżko. Wzięła kilka głębokich wdechów i spojrzała w lustro. Patrzyła sobie w oczy.
-Jesteś silna -szepnęła.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko zeszła na dół i otworzyła. Tak jak myślała, to była Alice.
-Siema -przywitały się i przytuliły.
-Chodź na górę -powiedziała Majka.
Zamknęła drzwi.
-Dzień dobry -przywitała ojca Jakubowskiej.
-Dzień dobry - burknął nie odrywając oczu od gazety.
Dziewczyny udały się do pokoju fanki Bvb. Ali usiadła na łóżku i wlepiła wzrok w stojącą obok biurka polkę.
-I jak .? Masz jakieś pomysły w co się ubierzesz.? -spytała
-No właśnie nie -rozłożyła ręce. -Ty się fajnie ubrałaś (klik), ale to nie mój styl.
-Hmm...a twój styl to ...?
-Rurki, jakaś koszulka, bluza, sweter...zależy od humoru.
-O rany -westchnęła. -No to weź rurki.
-Na kort.? -przerwała jej
Chwilę dyskutowały w co może się ubrać, aż w końcu doszły do porozumienia. Wybrały dość odpowiedni zestaw (klik). Chwilę jeszcze porozmawiały o różnych sprawach.
-Kurde, już za dwadzieścia dziewiętnasta -zauważyła Niemka.
-To zwijamy na kort -uśmiechnęła się i wstała z łóżka.
~~~...~~~...~~~...~~~
Nastolatki stały na linii autu, czekając na piłkarzy U-16. Krause zajęła się telefonem, a Jakubowska piłką, którą przytrzymywała prawą nogą.
-Myślisz, że zaraz przyjdą .? -zapytała Alice
-Pewnie -odpowiedziała Majka. -Osti na pewno -na samą myśl o nim się uśmiechnęła.
Znowu zaczęła sobie wyobrażać, że podczas rozmowy z koleżanką, on stanie za nią, obejmie ją i nieśmiało pocałuje w policzek. Szybko jednak te myśli odsunęła od siebie. Jeszcze nie czas na takie gesty ... Za krótko się znają. Ale wtedy, gdy pokazał jej autokar Bvb objął ją w tali... Eh... ale to tylko po to, by nie uciekła.
-Nie rozmyślaj tyle o nim -zaśmiała się Ali.
Towarzyszka w odpowiedzi przegryzła tylko dolną wargę i uśmiechnęła się.
-Idą -rzekła Krause.
-Iiii.. nie, nie, nie... -wbijała paznokcie w rękę koleżanki. -Kufa. Dobrze wyglądam .?
-Tak. Ey... ? Co to za ciacho .? -kiwnęła głową na zbliżających się chłopaków
Jakubowska odwróciła się. Chłopak idący pomiędzy Felixem, a Mateuszem rzeczywiście robił wrażenie. Wydawało się, że jest nieco starszy.
-Nie mam pojęcia -odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Po chwili do dziewczyn dołączyli chłopcy. Wszyscy się przywitali, jednym wielkim :cześć. Tylko Patrik czekał aż wszyscy już skończą.
-Cześć -uśmiechnął się do Majki i podał jej rękę. -Patrik.
-Majka -odwzajemniła gest.
-Patrik -podał rękę teraz Alice i puścił oczko, co nieco rozbawiło dziewczynę.
-Alice -przedstawiła się.
-Alice- powtórzył szeptem, po czym zabrał dłoń.
Odwrócił się i dyskretnie nachylił nad uchem Mateusza.
-Biorę Alice -szepnął, tak cicho by nikt nie słyszał.
Z jednej strony Osti poczuł ulgę z drugiej zaś nieco się przeraził.
-To gramy .? -spytał Chris -Mogę poduczyć cię parę trików... jeśli chcesz -spojrzał na fankę Dortmundu.
-Jasne -podała mu piłkę.
-Przydałoby się picie -zamyślił się Felix.
-Mogę się przejść. Piłka to nie koniecznie mój świat - rzekła Krause.
-Pójdę z tobą - sytuacja była na rękę Jauchowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hhuhuhuhuhu :D Szykujcie się na kolejny rozdział, w którym będzie się działo XD Oj będzie. ;)
Jak myślicie, co będzie w kolejnym rozdziale .? O.o Komentarze mile widziane ;)
Blogi do poczytania możecie wysyłać na mojego aska, którego podawałam pod rozdziałem szóstym. Tu prosiłabym bez spamu. ;)
A i dziewczyny... Ostatnio przeglądając aska Mateusza zobaczyłam, że ktoś wysłał mu link do mojego bloga... Wiem , że chcieliście dobrze, ale nieco się zdenerwowałam... W końcu ja na jego miejscu bym nie była zachwycona. Ale dziękuję, ze Wam się podoba blog... Przepraszam za tą uwagę, ale ... >.< Ajć .. no nie wiem jak to ująć :\
Miłych kończących się wakacji :* <3
Ostaszewski siedział w domu wraz z Chrisem, Felixem i swoim kuzynem. Zajęli miejsca na różnych końcach pokoju.
-Dobrze wyglądam .? -zapytał Mateusz
-Tak - odpowiedział chórek.
-Pytasz o to już chyba 10 raz -zauważył Chris.
-Mogę iść z wami .? -spytał Patrik
-O nieeeee -pokiwał głową Osti.
-Co .? Boisz się konkurencji .? -podpuszczał go
-Przecież ty nie jesteś jego konkurencją -zdezorientował się Chris, spoglądając na Patrika.
-Nie.. no wcale- zwrócił się do Fuhricha, Felix- Ma siedemnaście lat, klatę i to niezłą, jeździ na motorze...
-Ey krytykujesz moją klatę .?!-oburzył się polak, po czym wszyscy się zaśmiali -Patrik nie idzie i już.
-Spoko. Pojadę za wami motorem -wystawił mu język.
Mateusza zatkało. Wlepił w niego wzrok i nie wiedział co powiedzieć. Mina piłkarza rozbawiła trójkę chłopaków.
-Chcesz, to chodź. Majka i tak nie poleci na twoją bajerę -rzekł pewnie.
-Uuuuu ^^ -rozległ się chórek.
-Czyli jednak coś do niej czujesz -poruszał prawą brwią Jauch (Patrik).
-Dobra chodźcie już -wstał z krzesła, nieco zażenowany rozwojem wydarzeń.
Pozostali również wstali i ruszyli do wyjścia.
-To czekaj -zatrzymał kuzyna ręką. - Mam brać moją Hondę (klik) .?
Tamten w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i udał się do wyjścia.
Mateusza zatkało. Wlepił w niego wzrok i nie wiedział co powiedzieć. Mina piłkarza rozbawiła trójkę chłopaków.
-Chcesz, to chodź. Majka i tak nie poleci na twoją bajerę -rzekł pewnie.
-Uuuuu ^^ -rozległ się chórek.
-Czyli jednak coś do niej czujesz -poruszał prawą brwią Jauch (Patrik).
-Dobra chodźcie już -wstał z krzesła, nieco zażenowany rozwojem wydarzeń.
Pozostali również wstali i ruszyli do wyjścia.
-To czekaj -zatrzymał kuzyna ręką. - Mam brać moją Hondę (klik) .?
Tamten w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i udał się do wyjścia.
~~~...~~~...~~~...~~~
Nastolatki stały na linii autu, czekając na piłkarzy U-16. Krause zajęła się telefonem, a Jakubowska piłką, którą przytrzymywała prawą nogą.
-Myślisz, że zaraz przyjdą .? -zapytała Alice
-Pewnie -odpowiedziała Majka. -Osti na pewno -na samą myśl o nim się uśmiechnęła.
Znowu zaczęła sobie wyobrażać, że podczas rozmowy z koleżanką, on stanie za nią, obejmie ją i nieśmiało pocałuje w policzek. Szybko jednak te myśli odsunęła od siebie. Jeszcze nie czas na takie gesty ... Za krótko się znają. Ale wtedy, gdy pokazał jej autokar Bvb objął ją w tali... Eh... ale to tylko po to, by nie uciekła.
-Nie rozmyślaj tyle o nim -zaśmiała się Ali.
Towarzyszka w odpowiedzi przegryzła tylko dolną wargę i uśmiechnęła się.
-Idą -rzekła Krause.
-Iiii.. nie, nie, nie... -wbijała paznokcie w rękę koleżanki. -Kufa. Dobrze wyglądam .?
-Tak. Ey... ? Co to za ciacho .? -kiwnęła głową na zbliżających się chłopaków
Jakubowska odwróciła się. Chłopak idący pomiędzy Felixem, a Mateuszem rzeczywiście robił wrażenie. Wydawało się, że jest nieco starszy.
-Nie mam pojęcia -odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Po chwili do dziewczyn dołączyli chłopcy. Wszyscy się przywitali, jednym wielkim :cześć. Tylko Patrik czekał aż wszyscy już skończą.
-Cześć -uśmiechnął się do Majki i podał jej rękę. -Patrik.
-Majka -odwzajemniła gest.
-Patrik -podał rękę teraz Alice i puścił oczko, co nieco rozbawiło dziewczynę.
-Alice -przedstawiła się.
-Alice- powtórzył szeptem, po czym zabrał dłoń.
Odwrócił się i dyskretnie nachylił nad uchem Mateusza.
-Biorę Alice -szepnął, tak cicho by nikt nie słyszał.
Z jednej strony Osti poczuł ulgę z drugiej zaś nieco się przeraził.
-To gramy .? -spytał Chris -Mogę poduczyć cię parę trików... jeśli chcesz -spojrzał na fankę Dortmundu.
-Jasne -podała mu piłkę.
-Przydałoby się picie -zamyślił się Felix.
-Mogę się przejść. Piłka to nie koniecznie mój świat - rzekła Krause.
-Pójdę z tobą - sytuacja była na rękę Jauchowi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hhuhuhuhuhu :D Szykujcie się na kolejny rozdział, w którym będzie się działo XD Oj będzie. ;)
Jak myślicie, co będzie w kolejnym rozdziale .? O.o Komentarze mile widziane ;)
Blogi do poczytania możecie wysyłać na mojego aska, którego podawałam pod rozdziałem szóstym. Tu prosiłabym bez spamu. ;)
A i dziewczyny... Ostatnio przeglądając aska Mateusza zobaczyłam, że ktoś wysłał mu link do mojego bloga... Wiem , że chcieliście dobrze, ale nieco się zdenerwowałam... W końcu ja na jego miejscu bym nie była zachwycona. Ale dziękuję, ze Wam się podoba blog... Przepraszam za tą uwagę, ale ... >.< Ajć .. no nie wiem jak to ująć :\
Miłych kończących się wakacji :* <3
niedziela, 10 sierpnia 2014
Rozdzial 6
Maja właśnie wyszła z domu, gdy usłyszała dźwięk telefonu. Wyświetlił się nieznany numer. Zmarszczyła brwi i odebrała.
-Halo .?
-Cześć, tu Isabel. Mieszkamy niedaleko siebie. Pomyślałam, że może pójdziemy razem do szkoły .? -Majka zauważyła dobry humor koleżanki.
-Nie ma sprawy -uśmiechnęła się do siebie. -Gdzie jesteś .?
-Właściwie to... zaraz będę mijała twój dom.
Majkę nieco zdziwiło skąd tamta zna jej miejsce zamieszkania.
-Dobra, to ja wyjdę przed furtkę.
-Okey.
-To do zobaczenia
Majka zmierzała do furtki, gdy nagle Ewelina w mgnieniu oka wybiegła z domu. W rękach coś trzymała.
-Maja .! Maja .!
Dziewczyna szybko się odwróciła. Widok śpieszącej się ciotki wystraszył nieco nastolatkę.
-Co się stało .?
-Tato będzie o 17, ja po 19 weź klucze.
-To rzuć -wyciągnęła ręce w jej stronę .
Rodzicielka zrobiła tak, jak chciała nastolatka i po chwili w jej rękach znajdowały się klucze.Skierowała się do furtki, gdzie czekała już na nią koleżanka z klasy.
-Siema - rzuciła.
-Siemka. Jak tam .? -zamknęła za sobą furtkę
-A... dobrze -rzekła Isa.
-Widzę... taka uśmiechnięta -tamta uśmiechnęła się jeszcze bardziej.- Co sięęę...masz chłopaka.?!
-Hahaha nie... Pisałam z nim rano.
-Z tym kolesiem ze stołówki .?
-Niebieskiem...tak -zarumieniła się.
-No, no... i jak umówiliście się.?
Dziewczyna nerwowym ruchem ręki odgarnęła włosy. Spojrzała kątem oka na Maję.
-Coś ty. O tym mowy nie ma.
-Ale podoba ci się tak .?
-No.... tak -ściszyła głos.
Nastolatki przeszły na drugą stronę jezdni. Od szkoły dzieliło je jeszcze 250 metrów.
-Więc dlaczego się nie umówicie.? -drążyła temat Jakubowska
-Ja nie zapytam, a na niego raczej nie mam co liczyć...
-Słuchaj, czasami dziewczyna musi zrobić pierwszy krok. Nie możesz całe życie tylko marzyć, że będziesz z osobą, którą kochasz...Musisz do tego dążyć. Oczywiście nie mówię, iż na siłę, czy coś. Po prostu spróbuj, by potem nie żałować.
-No ja wiem...ale ta obawa -zasłoniła twarz włosami.
-O rany, rany -westchnęła. - Co ma być to będzie.
Isabel nie była do końca przekonana, czy odważenie się na ten "pierwszy krok" ma jakikolwiek sens. Jakoś nie przypuszczała, że on mógłby odwzajemnić jej uczucia. Nie raz wyobrażała sobie jak ją przytula, całuje, szepcze jej do ucha wyznania miłosne, zaczepia... ale to marzenia. Tak bardzo nierealny, wyimaginowany świat. Przynajmniej tak uważała.
Mateusz siedział pod salą ze swoim kolegą z klasy, Paulem. Osti miał widok na cały korytarz. Uważnie przyglądał się ludziom. Większość znał... Lub raczej większość znała go. O tym myślał właśnie Paul.
-Zazdroszczę ci - nie krył uczuć.
-Czego .? -zdziwił się Ostaszewski
-Laski na ciebie lecą.
Towarzysz wybuchł śmiechem i pokręcił głową. W tym samym momencie zauważył Alice, zmierzającą na schody. Była sama.
-Daj spokój.
-Naprawdę. Nie dość, że... nie żebym był gejem, ale nie dość, że jesteś przystojny, to zabawny i grasz w piłkę. Lecą do ciebie jak pszczoły do miodu, kurde. A ja.? Żadna się za mną nie ogląda.
-Skąd wiesz.?
-Gdyby tak było już bym z kimś był. Wiesz, że jestem otwarty na nowe znajomości.
-Oj... przecież też grasz w piłkę.
-Na w-f i czasem na kort się wybiorę. Kurde, ty grasz w Bvb. No i masz klatę. Muszę się za siebie wziąć. Gdzie chodzisz na siłownię .? -spojrzał na niego
Mateusz nie rozumiał logiki kolegi. Chce być umięśnionym, by zaimponować dziewczynom.? Bez sensu. Chłopak robi to dla siebie, lub po to by obronić rodzinę. Rzeźbienie ciała, by stać się obiektem westchnień, uważał za banalne. Zachował jednak te myśli dla siebie.
-Na Goldstraße -odpowiedział.
-Okey... To zaczynam od jutra.
-Nie przekładaj na jutro nic, co możesz zrobić w pojutrze -zacytował.
-Słusznie. Wybierasz się tam dziś.?
-Nie raczej nie... Mam trening poza tym...
-Masz zamiar wyrwać tę nową.? -dokończył
Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie miał zamiaru wyznawać wszystkim, iż obdarował Majkę silnym uczuciem. Wiedział jednak, że krycie tych emocji wcale mu nie wychodziło.
-Może - rzekł. -Idę na stołówkę zobaczyć czy Chris przyszedł -podniósł się z podłogi.
Ucieszył go fakt, że kolega nie próbował go zatrzymać. Jeszcze by nie chcący coś powiedział o Jakubowskiej. Dziewczyna mu się bardzo podobała, ale nie chciał tego rozpowiadać. Nie miał zamiaru słuchać rad kolegów. Oni zawsze wymyślali coś głupiego. Mateusz wiedział, iż kobiety lubią romantyków. Nieważne czy jest to hipiska, kujonka, luzaczka, czy Majka... każda z nich marzy o romantycznym mężczyźnie.
Pragnął być jej pocieszeniem, wsparciem, oparciem... Chciał być tylko jej jednej. Jest wyjątkowa, inna niż wszystkie. Dużo się śmieje, wiecznie szczęśliwa, tajemnicza. Idealna, jak dla niego.
-Hej -usłyszał czyjś głos, damski głos.
W pierwszej chwili pomyślał, że to może Maja, jednak przeliczył się. Była to Alice.
-Cześć -odpowiedział.
-Co tam .? -zrobiła krok ku niemu
-Wszystko w porządku. Idę teraz na stołówkę.
-A to nie przeszkadzam. Do zobaczenia -uśmiechnęła się.
-Do zobaczenia - odwzajemnił gest.
Ładna , nie ma co . Ale Majka ma to, polskie coś. Po tej myśli, zaśmiał się sam do siebie.
Mateusz przemierzał przez korytarz pewnym krokiem. Większość osób ze sobą po prostu rozmawiała. Przy drzwiach do biblioteki jakieś dziewczyny wymieniały się bransoletkami. Jeden chłopak uczył się, na co wskazywał fakt, że ignoruje otoczenie, spoglądając w książkę. Ostaszewski szukał tylko jej... Jej jednej wśród tego tłumu.
-Siema stary -walnął go w bark Felix.-Wyglądasz jakbyś kogoś szukał... hm...czyżby naszej Mai .? Pięknej polki, która trafiła w oko Ostaszewskiemu .?
-Przymknij się -warknął.
-Hahaha...wyluzuj. Widziałem ją przez okno. Zaraz powinna być.
-Okey, dzięki. Szła z kimś, czy sama.?
-Z Isabel chyba.
-Okey.
Mateusz był pewny, że kolega zaraz pójdzie pod klasę. Jednak Gotze wcale nie zamierzał się stąd ruszać.
-Chodź staniemy na półpiętrze -zaproponował Felix.
I plany ze stołówką odeszły ...
Elizabeth miała czekać na Isabel przy szkole i tak też było. Majka dowiedziała się o tym dopiero w chwili dostrzeżenia kumpeli. Przywitały się ze sobą poprzez przytulenie i weszły do szkoły. Przeszły przez korytarz, następnie na schody. Jakubowska szybko zauważyła Ostaszewskiego, więc mimowolnie się uśmiechnęła. On zrobił to samo.
Ich spojrzenia jeszcze się nie spotkały, ale serca zabiły mocniej.
Osti miał ochotę zapytać, czy się dziś spotkają, ale zrezygnował z tego pomysłu. Chciał zobaczyć, czy dziewczynie zależy na tyle, by teraz ona zrobiła krok ku niemu.
Trójka koleżanek przywitała kolegów. Majka nieśmiało obdarowała uśmiechem polaka, a on odwzajemnił gest. Gdy się odwróciły, Mateusz uśmiechnął się sam do siebie.
-Elizabeth ma niezły tyłek -stwierdził brat Mario.
-Ja pierd*lę. Nie masz gdzie patrzeć .? -walnął się ręką w czoło towarzysz
-No co.? Majka jest trochę za chuda. Elizabeth to dobra d*pa.
-Wal się -wybuchł śmiechem.
-Halo .?
-Cześć, tu Isabel. Mieszkamy niedaleko siebie. Pomyślałam, że może pójdziemy razem do szkoły .? -Majka zauważyła dobry humor koleżanki.
-Nie ma sprawy -uśmiechnęła się do siebie. -Gdzie jesteś .?
-Właściwie to... zaraz będę mijała twój dom.
Majkę nieco zdziwiło skąd tamta zna jej miejsce zamieszkania.
-Dobra, to ja wyjdę przed furtkę.
-Okey.
-To do zobaczenia
Majka zmierzała do furtki, gdy nagle Ewelina w mgnieniu oka wybiegła z domu. W rękach coś trzymała.
-Maja .! Maja .!
Dziewczyna szybko się odwróciła. Widok śpieszącej się ciotki wystraszył nieco nastolatkę.
-Co się stało .?
-Tato będzie o 17, ja po 19 weź klucze.
-To rzuć -wyciągnęła ręce w jej stronę .
Rodzicielka zrobiła tak, jak chciała nastolatka i po chwili w jej rękach znajdowały się klucze.Skierowała się do furtki, gdzie czekała już na nią koleżanka z klasy.
-Siema - rzuciła.
-Siemka. Jak tam .? -zamknęła za sobą furtkę
-A... dobrze -rzekła Isa.
-Widzę... taka uśmiechnięta -tamta uśmiechnęła się jeszcze bardziej.- Co sięęę...masz chłopaka.?!
-Hahaha nie... Pisałam z nim rano.
-Z tym kolesiem ze stołówki .?
-Niebieskiem...tak -zarumieniła się.
-No, no... i jak umówiliście się.?
Dziewczyna nerwowym ruchem ręki odgarnęła włosy. Spojrzała kątem oka na Maję.
-Coś ty. O tym mowy nie ma.
-Ale podoba ci się tak .?
-No.... tak -ściszyła głos.
Nastolatki przeszły na drugą stronę jezdni. Od szkoły dzieliło je jeszcze 250 metrów.
-Więc dlaczego się nie umówicie.? -drążyła temat Jakubowska
-Ja nie zapytam, a na niego raczej nie mam co liczyć...
-Słuchaj, czasami dziewczyna musi zrobić pierwszy krok. Nie możesz całe życie tylko marzyć, że będziesz z osobą, którą kochasz...Musisz do tego dążyć. Oczywiście nie mówię, iż na siłę, czy coś. Po prostu spróbuj, by potem nie żałować.
-No ja wiem...ale ta obawa -zasłoniła twarz włosami.
-O rany, rany -westchnęła. - Co ma być to będzie.
Isabel nie była do końca przekonana, czy odważenie się na ten "pierwszy krok" ma jakikolwiek sens. Jakoś nie przypuszczała, że on mógłby odwzajemnić jej uczucia. Nie raz wyobrażała sobie jak ją przytula, całuje, szepcze jej do ucha wyznania miłosne, zaczepia... ale to marzenia. Tak bardzo nierealny, wyimaginowany świat. Przynajmniej tak uważała.
~~~...~~~...~~~...~~~
Mateusz siedział pod salą ze swoim kolegą z klasy, Paulem. Osti miał widok na cały korytarz. Uważnie przyglądał się ludziom. Większość znał... Lub raczej większość znała go. O tym myślał właśnie Paul.
-Zazdroszczę ci - nie krył uczuć.
-Czego .? -zdziwił się Ostaszewski
-Laski na ciebie lecą.
Towarzysz wybuchł śmiechem i pokręcił głową. W tym samym momencie zauważył Alice, zmierzającą na schody. Była sama.
-Daj spokój.
-Naprawdę. Nie dość, że... nie żebym był gejem, ale nie dość, że jesteś przystojny, to zabawny i grasz w piłkę. Lecą do ciebie jak pszczoły do miodu, kurde. A ja.? Żadna się za mną nie ogląda.
-Skąd wiesz.?
-Gdyby tak było już bym z kimś był. Wiesz, że jestem otwarty na nowe znajomości.
-Oj... przecież też grasz w piłkę.
-Na w-f i czasem na kort się wybiorę. Kurde, ty grasz w Bvb. No i masz klatę. Muszę się za siebie wziąć. Gdzie chodzisz na siłownię .? -spojrzał na niego
Mateusz nie rozumiał logiki kolegi. Chce być umięśnionym, by zaimponować dziewczynom.? Bez sensu. Chłopak robi to dla siebie, lub po to by obronić rodzinę. Rzeźbienie ciała, by stać się obiektem westchnień, uważał za banalne. Zachował jednak te myśli dla siebie.
-Na Goldstraße -odpowiedział.
-Okey... To zaczynam od jutra.
-Nie przekładaj na jutro nic, co możesz zrobić w pojutrze -zacytował.
-Słusznie. Wybierasz się tam dziś.?
-Nie raczej nie... Mam trening poza tym...
-Masz zamiar wyrwać tę nową.? -dokończył
Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie miał zamiaru wyznawać wszystkim, iż obdarował Majkę silnym uczuciem. Wiedział jednak, że krycie tych emocji wcale mu nie wychodziło.
-Może - rzekł. -Idę na stołówkę zobaczyć czy Chris przyszedł -podniósł się z podłogi.
Ucieszył go fakt, że kolega nie próbował go zatrzymać. Jeszcze by nie chcący coś powiedział o Jakubowskiej. Dziewczyna mu się bardzo podobała, ale nie chciał tego rozpowiadać. Nie miał zamiaru słuchać rad kolegów. Oni zawsze wymyślali coś głupiego. Mateusz wiedział, iż kobiety lubią romantyków. Nieważne czy jest to hipiska, kujonka, luzaczka, czy Majka... każda z nich marzy o romantycznym mężczyźnie.
Pragnął być jej pocieszeniem, wsparciem, oparciem... Chciał być tylko jej jednej. Jest wyjątkowa, inna niż wszystkie. Dużo się śmieje, wiecznie szczęśliwa, tajemnicza. Idealna, jak dla niego.
-Hej -usłyszał czyjś głos, damski głos.
W pierwszej chwili pomyślał, że to może Maja, jednak przeliczył się. Była to Alice.
-Cześć -odpowiedział.
-Co tam .? -zrobiła krok ku niemu
-Wszystko w porządku. Idę teraz na stołówkę.
-A to nie przeszkadzam. Do zobaczenia -uśmiechnęła się.
-Do zobaczenia - odwzajemnił gest.
Mateusz przemierzał przez korytarz pewnym krokiem. Większość osób ze sobą po prostu rozmawiała. Przy drzwiach do biblioteki jakieś dziewczyny wymieniały się bransoletkami. Jeden chłopak uczył się, na co wskazywał fakt, że ignoruje otoczenie, spoglądając w książkę. Ostaszewski szukał tylko jej... Jej jednej wśród tego tłumu.
-Siema stary -walnął go w bark Felix.-Wyglądasz jakbyś kogoś szukał... hm...czyżby naszej Mai .? Pięknej polki, która trafiła w oko Ostaszewskiemu .?
-Przymknij się -warknął.
-Hahaha...wyluzuj. Widziałem ją przez okno. Zaraz powinna być.
-Okey, dzięki. Szła z kimś, czy sama.?
-Z Isabel chyba.
-Okey.
Mateusz był pewny, że kolega zaraz pójdzie pod klasę. Jednak Gotze wcale nie zamierzał się stąd ruszać.
-Chodź staniemy na półpiętrze -zaproponował Felix.
I plany ze stołówką odeszły ...
~~~...~~~...~~~...~~~
Elizabeth miała czekać na Isabel przy szkole i tak też było. Majka dowiedziała się o tym dopiero w chwili dostrzeżenia kumpeli. Przywitały się ze sobą poprzez przytulenie i weszły do szkoły. Przeszły przez korytarz, następnie na schody. Jakubowska szybko zauważyła Ostaszewskiego, więc mimowolnie się uśmiechnęła. On zrobił to samo.
Ich spojrzenia jeszcze się nie spotkały, ale serca zabiły mocniej.
Osti miał ochotę zapytać, czy się dziś spotkają, ale zrezygnował z tego pomysłu. Chciał zobaczyć, czy dziewczynie zależy na tyle, by teraz ona zrobiła krok ku niemu.
Trójka koleżanek przywitała kolegów. Majka nieśmiało obdarowała uśmiechem polaka, a on odwzajemnił gest. Gdy się odwróciły, Mateusz uśmiechnął się sam do siebie.
-Elizabeth ma niezły tyłek -stwierdził brat Mario.
-Ja pierd*lę. Nie masz gdzie patrzeć .? -walnął się ręką w czoło towarzysz
-No co.? Majka jest trochę za chuda. Elizabeth to dobra d*pa.
-Wal się -wybuchł śmiechem.
~~~...~~~...~~~...~~~
Na kolejnej przerwie.
-Wiesz ...zapytałabym go, czy się dziś spotkamy, ale boję się, że mnie oleje -powiedziała do Alice, Maja wychodząc z sali.
-Oj daj spokój. Pewnie sam chciałby o to zapytać.
-W sumie... co ma być to będzie.
-No właśnie. Ooo -uśmiechnęła się , spoglądając na koniec korytarza. -Chodźmy tamtędy -wskazała ręką drugie schody.
-Okeey... a kto tam jest.?
-Nikt taki -zaśmiała się.
-Jasne -obdarowała ją cwaniackim uśmiechem.
Eli i Isa poszły w drugą stronę ponieważ język francuski miały w innej grupie niż Maja z Ali.
Nastolatki szły korytarzem, a tu nagle Alice przywitała jakiegoś blondyna.
-Wiedziałam, że coś jest na rzeczy .! -rzekła z wyrzutami, śmiejąc się Jakubowska
-A właśnie ..spójrz kto idzie -zmieniła temat.
-Gdzie- obróciła się i walnęła w jakąś osobę.
Po uderzeniu wywnioskowała, że jest to bardzo otyła dziewczyna, lub umięśniony chłopak.
-Przepraszam -odwróciła się.
-Wszystko okey -obdarował ją uśmiechem i poszedł dalej.
Majka patrzała jak odchodzi, po czym wzruszyła ramionami.
-Znasz go .?
-Nie mam pojęcia kto to był -odpowiedział zgodnie z prawdą Krause. -Ale patrz tam.
-No gdzie .? -rozglądała się
Alice już nic nie odpowiedziała, bo wiedziała, że tuż za nimi stoi Mateusz z Chrisem. Ten pierwszy nachylił się nad uchem Majki.
-Ładnie to tak podrywać nieznajomych w szkole.?
Dziewczyna przestraszyła się na tyle, by drgnąć. Cała trójka wybuchła śmiechem. Twarz Jakubowskiej ponownie zmieniła kolor na lekko różowy.
-No bo Ali mi mówi, że mam się rozglądać i nagle bum -sztucznie posmutniała.
-No tak...wszystko moja wina...
-Cześć Chris -wychyliła się zza Ostaszewskiego.
-Cześć Maja.
Krause rzuciła porozumiewawcze spojrzenie koleżance. Ta w odpowiedzi pokiwała przecząco głową.
-Majka właśnie chciała z tobą pogadać -wyręczyła ją, spoglądając na polaka
-Yyyyyyyyyyyy... -skomentowała.
Chris wybuchł śmiechem, bo zakłopotana mina dziewczyny wygrywała wszystko.
-Bo... no... czy przyjdziecie dzisiaj na kort o 19.? Byście pouczyli mnie grać może .?
Jej zmiana koncepcji, doprowadziła do załamania Krause, jednak ta nic już nie mówiła. Mateusz uśmiechnął się.
-Przyjdziecie, w sensie .? -spytał
-Ty i Chris ... i może Felix.
-Okey będziemy.
-Okey -nie odrywali od siebie oczu.
-Okey.
-A mnie nikt nie zapyta czy chcę przyjść -otarł swoje, niewidzialne łzy Fuhrich.
-A co, nie chcesz.? -spytała podejrzliwie, uważnie mu się przyglądając
-Zobaczymy -uśmiechnął się tajemniczo, na co ona się zaśmiała.
-To do zobaczenia -dodała.
-Do zobaczenia -powiedzieli chłopcy i odeszli.
-Też idziesz .? -zapytała Jakubowska
-A mogę.? Nie będę przeszkadzać.?
-No jakby tak było to bym nie zapytała.
-To może wpadnę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie, że aż tyle stałam w miejscu, ale wyjazdy, wypady i jakoś nie było kiedy. Ale łapcie rozdział. Kolejny za jakieś 2 tygodnie :) Zacznę dziś już pisać kolejny rozdział, więc sądzę, że czasu wystarczy by napisać chociaż 1/3 :)) A reszta jakoś pójdzie. Jakbyście mieli jakieś pytania to możecie pytać na moim asku http://ask.fm/ZuzaBVB Zauważyłam, że już jedna czytelniczka dorwała mojego aska :D
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE :)
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE :)
wtorek, 24 czerwca 2014
Rozdział 5 (część III)
-Idziemy .? -zapytała
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
Dziewczyna zaśmiała się głośno.
-Zaczynam się bać. Co jeśli chcesz mnie wywieźć do lasu i zabić, bo ty mimo że grasz w Bvb, to kibicujesz Bayern'owi .? -mówiła stojąc tyłem do niego - I właśnie to robisz, chcesz pozbawić Borussii zagorzałych kibiców .?- żartowała
-Pozbyć w jaki sposób .? -Mateusz ponownie spróbował "wyciągnąć" z dziewczyny to co myśli
-Uwodzisz je, a potem wywozisz.? -chwilę po tych słowach walnęła się w czoło -Nie, nie .! Tego nie było -machała nerwowo dłońmi.
Chłopak uśmiechnął się.
-Uwodzisz.?
-Y... nie, to nie o to chodziło... Tylko... -zaśmiała się, nie wiedząc co powiedzieć dalej.
Wielką radość sprawiło mu to, że pierwsze słowa, które wypowiedziała były pozytywne, pozytywne jak na to co zamierzał. Nie wiedział jednak do końca co powinien na to odpowiedzieć. Po chwili niezręcznej ciszy, odezwał się.
-Jestem złym facetem, który uwodzi dziewczyny, a potem je wywozi do lasu... Hmmm...ciekawe teoria -spojrzał w niebo.
-Hahaha... przepraszam. Możemy uznać, że tego dialogu nie było .?
-Okey, jeśli chcesz.
Chwilę tak postali w ciszy, nim podjechał autobus. Maja usłyszała, nie tylko pojazd, ale także osoby znajdujące się w nim.
-To ten autobus.? -zapytała towarzysza
-Tak. Obróć się w lewo i dwa kroki w przód - kierował ją według umowy. - Teraz stój. Uważaj, bo są dwa stopnie. Jakby co stoję za tobą - podszedł do autobusu.
Dziewczyna ostrożnie stawiała kroki. Po chwili była już w pojedźcie. Do jej uszu doszła nadzwyczajna cisza. Nie było słychać tylu rozmów co wcześniej.
-Mateusz... ? -zapytała przerażona
-Wszystko w porządku -zapewnił stojąc za nią.
Bała się, że chłopak faktycznie może zrobić jej krzywdę. Przez chwilę nawet przeszła jej myśl by stamtąd uciec.
-Nie... Chodźmy stąd -szepnęła.
-Zaufaj mi -wziął delikatnie jej dłoń.
-Mateusz... -upomniała go.
-Jeden krok do przodu, obrót w lewo i usiądź pod oknem -rzekł oschle.
Odwróciła się ku jego osobie. Nie widziała przecież nic, bo miała opaskę na oczach, ale czuła jego ciepło, jego obecność, słyszała jego słowa, wyobrażała sobie nie tylko drogę, ale też to co robi on.
Stanęła przed nim i niepewnie wyciągnęła dłoń przed siebie, by dowiedzieć się gdzie chłopak ma twarz. Delikatnie jednym palcem przejechała mu po torsie i gdy poczuła podbródek, szybko zabrała rękę. Spoglądnęła na twarz Ostaszewskiego.
-Przepraszam... Przepraszam, że się tak zachowam, że zniszczę ci plany, że może jestem zbyt tchórzliwa, za bardzo ostrożna, ale ... nie. Dziękuję ci , jednak ... przepraszam -schyliła głowę i rozwiązała chustę, wybiegając z autokaru.
-Maja -usłyszała za sobą krzyk kolegi.
Mateusz nie miał problemu by dogonić dziewczynę. Niedaleko przystanku był już obok Jakubowskiej. Złapał ją od tyłu w pasie. Chwycił ją tak mocno, by nie mogła uciec. Odruchem dziewczyny było złapanie jego rąk na swojej talii.
-Puść -powiedziała nie poddając się emocją.
Miała ochotę się wyrwać, ale wiedziała, że szanse są marne. Zdawała sobie sprawę, iż zawaliła. Jednak... to już było. Po fakcie, żadne rozmyślenia nad tym nie pomogą, ani nie zmienią biegu wydarzeń.
-Nie, Maja proszę...
-Przepraszam - szepnęła.- Mogę już iść.?
-Wszystko dobrze. Nic się nie stało. Przesadziłem, zbyt krótko się znamy. To ja przepraszam - mówił jej nad uchem. -Nie wszystko stracone. Odwróć się -powoli i niepewnie zabrał swoje ręce.
Majka stała chwilę tyłem do autokaru, ale ciekawość wygrała. Wolno odwróciła się...
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.!!!!!!!!!!!!! Osti Osti Osti .! A. ! Dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję -rzuciła się na szyję zawodnikowi BVB. -Dziękuję.! Jejkuuuuuuuuu.! Aaaaaaaa.... jesteś wielki...Oczywiście nie tylko dlatego -spoważniała. -Masz też ciekawą osobowość -rzekła złośliwie.
-Hahahaha... wariatka - również ją przytulił. -Ładny Borussia ma autobus, co nie.?
Dziewczyna "odkleiła" się od chłopaka i spojrzała na autobus jakby był ósmym cudem świata.
-Tak -przyznała wzruszona. -I ja tam byłam.
-Ten autobus zawozi wszystkie U na trening. Teraz pasażerami jest U-16 i 17 -wyjaśnił. -Miałem zamiar zabrać cię na trening, ale jakoś nie wyszło -zaśmiał się.
-Miałem.? -zacytowała
-Propozycja wciąż aktualna.
-Kochany jesteś, dziękuję.!
Mieli już ruszyć się z miejsca, gdy Majce zadzwonił telefon. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz.
-Mama -powiedziała zdołowana.
-Jak musisz, to idź do domu.
-A trening .?
-Zabiorę cię innym razem -wysilił się na uśmiech.
-Masz chwilkę .?
-Nie zbyt... a co .?
W głowie pojawiła mu się myśl, że może Jakubowska chce wyznać mu co czuje albo pocałować... Przeliczył się jednak.
-Pogadałabym z mamą, może mi pozwoli.
-Okey.
Maja odebrała i przyłożyła telefon do ucha.
-Halo .? -odezwała się
-Majka, czemu nie jesteś w domu .?!
-Wyszłam z koleżankami.
-Masz natychmiast tam wracać .! Ciotka jest już w Dortmundzie .!
-Ale...
-Nie.! -weszła jej w słowa
-Dobra...Pa.
Wkurzona rozłączyła się, po czym włożyła telefon do kieszeni. Wzięła głęboki wdech i spojrzała w dal.
-Miłego treningu -powiedziała.
-Nie możesz.?
-Nie -odpowiedziała z wyrzutami.
-Nie martw się. Innym razem -pocieszał ją.
-Jasne z taką... -zrobiła dość długą przerwę. -Z taką rodziną.? Nie pozwolą mi wyjść na tak długo. Dobra nie zabieram ci czasu . Dziękuję za wszystko -spojrzała na niego i uśmiechnęła się. -Do jutra.
-Pa.
Obydwoje odeszli w przeciwne kierunki, obydwoje odwrócili się, ale w innym czasie. Zależało im na sobie, tylko żadne nie chciało tego wypowiedzieć na głos. Choć gdzieś w środku obydwoje byli pewni odwzajemnienia uczuć, nie mówili tego... straciłoby to magię.
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
Dziewczyna zaśmiała się głośno.
-Zaczynam się bać. Co jeśli chcesz mnie wywieźć do lasu i zabić, bo ty mimo że grasz w Bvb, to kibicujesz Bayern'owi .? -mówiła stojąc tyłem do niego - I właśnie to robisz, chcesz pozbawić Borussii zagorzałych kibiców .?- żartowała
-Pozbyć w jaki sposób .? -Mateusz ponownie spróbował "wyciągnąć" z dziewczyny to co myśli
-Uwodzisz je, a potem wywozisz.? -chwilę po tych słowach walnęła się w czoło -Nie, nie .! Tego nie było -machała nerwowo dłońmi.
Chłopak uśmiechnął się.
-Uwodzisz.?
-Y... nie, to nie o to chodziło... Tylko... -zaśmiała się, nie wiedząc co powiedzieć dalej.
Wielką radość sprawiło mu to, że pierwsze słowa, które wypowiedziała były pozytywne, pozytywne jak na to co zamierzał. Nie wiedział jednak do końca co powinien na to odpowiedzieć. Po chwili niezręcznej ciszy, odezwał się.
-Jestem złym facetem, który uwodzi dziewczyny, a potem je wywozi do lasu... Hmmm...ciekawe teoria -spojrzał w niebo.
-Hahaha... przepraszam. Możemy uznać, że tego dialogu nie było .?
-Okey, jeśli chcesz.
Chwilę tak postali w ciszy, nim podjechał autobus. Maja usłyszała, nie tylko pojazd, ale także osoby znajdujące się w nim.
-To ten autobus.? -zapytała towarzysza
-Tak. Obróć się w lewo i dwa kroki w przód - kierował ją według umowy. - Teraz stój. Uważaj, bo są dwa stopnie. Jakby co stoję za tobą - podszedł do autobusu.
Dziewczyna ostrożnie stawiała kroki. Po chwili była już w pojedźcie. Do jej uszu doszła nadzwyczajna cisza. Nie było słychać tylu rozmów co wcześniej.
-Mateusz... ? -zapytała przerażona
-Wszystko w porządku -zapewnił stojąc za nią.
Bała się, że chłopak faktycznie może zrobić jej krzywdę. Przez chwilę nawet przeszła jej myśl by stamtąd uciec.
-Nie... Chodźmy stąd -szepnęła.
-Zaufaj mi -wziął delikatnie jej dłoń.
-Mateusz... -upomniała go.
-Jeden krok do przodu, obrót w lewo i usiądź pod oknem -rzekł oschle.
Odwróciła się ku jego osobie. Nie widziała przecież nic, bo miała opaskę na oczach, ale czuła jego ciepło, jego obecność, słyszała jego słowa, wyobrażała sobie nie tylko drogę, ale też to co robi on.
Stanęła przed nim i niepewnie wyciągnęła dłoń przed siebie, by dowiedzieć się gdzie chłopak ma twarz. Delikatnie jednym palcem przejechała mu po torsie i gdy poczuła podbródek, szybko zabrała rękę. Spoglądnęła na twarz Ostaszewskiego.
-Przepraszam... Przepraszam, że się tak zachowam, że zniszczę ci plany, że może jestem zbyt tchórzliwa, za bardzo ostrożna, ale ... nie. Dziękuję ci , jednak ... przepraszam -schyliła głowę i rozwiązała chustę, wybiegając z autokaru.
-Maja -usłyszała za sobą krzyk kolegi.
Mateusz nie miał problemu by dogonić dziewczynę. Niedaleko przystanku był już obok Jakubowskiej. Złapał ją od tyłu w pasie. Chwycił ją tak mocno, by nie mogła uciec. Odruchem dziewczyny było złapanie jego rąk na swojej talii.
-Puść -powiedziała nie poddając się emocją.
Miała ochotę się wyrwać, ale wiedziała, że szanse są marne. Zdawała sobie sprawę, iż zawaliła. Jednak... to już było. Po fakcie, żadne rozmyślenia nad tym nie pomogą, ani nie zmienią biegu wydarzeń.
-Nie, Maja proszę...
-Przepraszam - szepnęła.- Mogę już iść.?
-Wszystko dobrze. Nic się nie stało. Przesadziłem, zbyt krótko się znamy. To ja przepraszam - mówił jej nad uchem. -Nie wszystko stracone. Odwróć się -powoli i niepewnie zabrał swoje ręce.
Majka stała chwilę tyłem do autokaru, ale ciekawość wygrała. Wolno odwróciła się...
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.!!!!!!!!!!!!! Osti Osti Osti .! A. ! Dziękuję dziękuję dziękuję dziękuję -rzuciła się na szyję zawodnikowi BVB. -Dziękuję.! Jejkuuuuuuuuu.! Aaaaaaaa.... jesteś wielki...Oczywiście nie tylko dlatego -spoważniała. -Masz też ciekawą osobowość -rzekła złośliwie.
-Hahahaha... wariatka - również ją przytulił. -Ładny Borussia ma autobus, co nie.?
Dziewczyna "odkleiła" się od chłopaka i spojrzała na autobus jakby był ósmym cudem świata.
-Tak -przyznała wzruszona. -I ja tam byłam.
-Ten autobus zawozi wszystkie U na trening. Teraz pasażerami jest U-16 i 17 -wyjaśnił. -Miałem zamiar zabrać cię na trening, ale jakoś nie wyszło -zaśmiał się.
-Miałem.? -zacytowała
-Propozycja wciąż aktualna.
-Kochany jesteś, dziękuję.!
Mieli już ruszyć się z miejsca, gdy Majce zadzwonił telefon. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz.
-Mama -powiedziała zdołowana.
-Jak musisz, to idź do domu.
-A trening .?
-Zabiorę cię innym razem -wysilił się na uśmiech.
-Masz chwilkę .?
-Nie zbyt... a co .?
W głowie pojawiła mu się myśl, że może Jakubowska chce wyznać mu co czuje albo pocałować... Przeliczył się jednak.
-Pogadałabym z mamą, może mi pozwoli.
-Okey.
Maja odebrała i przyłożyła telefon do ucha.
-Halo .? -odezwała się
-Majka, czemu nie jesteś w domu .?!
-Wyszłam z koleżankami.
-Masz natychmiast tam wracać .! Ciotka jest już w Dortmundzie .!
-Ale...
-Nie.! -weszła jej w słowa
-Dobra...Pa.
Wkurzona rozłączyła się, po czym włożyła telefon do kieszeni. Wzięła głęboki wdech i spojrzała w dal.
-Miłego treningu -powiedziała.
-Nie możesz.?
-Nie -odpowiedziała z wyrzutami.
-Nie martw się. Innym razem -pocieszał ją.
-Jasne z taką... -zrobiła dość długą przerwę. -Z taką rodziną.? Nie pozwolą mi wyjść na tak długo. Dobra nie zabieram ci czasu . Dziękuję za wszystko -spojrzała na niego i uśmiechnęła się. -Do jutra.
-Pa.
Obydwoje odeszli w przeciwne kierunki, obydwoje odwrócili się, ale w innym czasie. Zależało im na sobie, tylko żadne nie chciało tego wypowiedzieć na głos. Choć gdzieś w środku obydwoje byli pewni odwzajemnienia uczuć, nie mówili tego... straciłoby to magię.
~~~...~~~...~~~...~~~
Mateusz wszedł do autobusu i czując na sobie wzrok wszystkich kolegów, zajął miejsce obok Chrisa.
-Osti, co jest grane.? Dlaczego nie pojechała z nami .? -zapytał Dario Scuderi, siedzący za szesnastolatkiem
-Ey...Mateusz.! Co się stało .? -krzyknął ktoś z końca autobusu
-Musiała iść do domu, bo ciocia przyjechała i tyle - wzruszył ramionami.
Był smutny, zdołowany, rozczarowany... jeszcze to upokorzenie wśród kumpli i sztabu. Jego myśli stawały się coraz bardziej sprzeczne. Uczucie złości , jak i miłości kręciło się wśród jednej, tej samej osoby.
-Nieźle ci ta laska w głowie zakręciła - stwierdził ze śmiechem Felix, który siedział na siedzeniach obok.
-Zamknij się.! -Ostaszewskiemu puściły nerwy.
-Ej, Mateusz spokojnie -powiedział stanowczo Chris.
-Racja, sorry. Ale nie mam ochoty teraz na rozmowę.
Wyciągnął z torby słuchawki. Puścił muzykę niemal najgłośniej jak się dało. Oparł głowę o siedzenie, zamknął oczy i starał się skupić tylko na treningu.
Majka z mieszanymi uczuciami weszła do domu. Wciąż było jej głupio za zaistniałą sytuację z Mateuszem. Wiedziała, że ukazując swój brak zaufania do chłopaka, oddala go od siebie, a przecież tego nie chciała.
-Spóźniłaś się .! -krzyknął zdenerwowany Maciej, który smażył kotlety
-Nic ci się nie stanie, jak raz zrobisz coś sam -zabrała głos.
-Ty sobie uważaj , co .? Nie jestem twoim kolegą .! -pogroził jej widelcem
-Ojcem też nie .! -podniosła głos i ruszyła na górę
-Wróć tu .! Do stołu trzeba nakryć .!
-Mogę się chociaż załatwić .?! -krzyknęła wkurzona
Nie miała takiej potrzeby, ale nie chciała schodzić tam już i teraz.
Weszła do łazienki (klik) i usiadła na wannie. Ukryła twarz w dłoniach.
-Jestem głupia. Bosheeeeż. Taka siara i to przy piłkarzach Bvb .! -mówiła do siebie -Złe pierwsze wrażenie....jeszcze Osti.......Matkoo nooo ... -wstała i podeszła do umywalki. -Eyyy....Przytuliłaś Ostaszewskiego .! -przypomniała sobie spoglądając w lustro. -O jejku .! Przytuliłam Ostiegooo . Hahahaha. -na chwilę zamilczała. -Dobra, ogarnij się. Dziwny dzień , trochę zły, trochę dobry...ale muszę się ogarnąć -mówiła do siebie raz w trzeciej raz w pierwszej osobie.
Wzięła głęboki wdech i wydech. Umyła ręce i w miarę szczęśliwa, opuściła łazienkę. Zachowując powagę zeszła na dół. Nie odzywając się ani słowem do Jakubowskiego nakryła do stołu i czekała na przyjazd ciotki. Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworzę -rzekła Majka i podeszła do drzwi.
Jej oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka o brązowych oczach.
-Maja .! Ale ty wyrosłaś -przytuliła nastolatkę.
-Haha... ciociu, nie widziałyśmy się tylko rok.
-Wystarczyło -uśmiechnęła się i weszła do środka.
Następnie przywitała swojego szwagra i wszyscy w trójkę usiedli przy stole. Niedługo potem towarzyszyła im także Ewelina.
Śmiechy, żarty, rozmowy o : finansach, życiu towarzyskim, pracy... W sumie nic, co interesowało Maję. Między innymi, dlatego odeszła po dwóch godzinach od stołu. Udała się na górę. Wzięła gorącą kąpiel, wspominając dzisiejszy dzień. Właśnie... myślała o nim non stop. Nawet miała problem z zaśnięciem, Morfeusz objął ją w swe ramiona dopiero przed drugą w nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Huuuuu... w końcu koniec z tymi częściami XD
Najpóźniej trzeciego lipca będzie rozdział szósty ;P Ten jest krótki , więc jako rekompensatę postaram się do lipca sprężyć z pisaniem :D
Dziękuję za wyświetlenia, komentarze i za to, że czekacie. :) I dziękuję za pytanie na asku o rozdział :) Nawet nie wiecie jak to motywuje. ! Miło wiedzieć, że ktoś to czyta. Ten fakt zachęca do dalszego pisania .!
DZIĘKUJĘ BAAAARDZO BARDZO BARDZO.
A swoją drogą to spójrzcie co kupiłam w Niemczech :)
Ktoś pije ze mną .?:)
-Ey...Mateusz.! Co się stało .? -krzyknął ktoś z końca autobusu
-Musiała iść do domu, bo ciocia przyjechała i tyle - wzruszył ramionami.
Był smutny, zdołowany, rozczarowany... jeszcze to upokorzenie wśród kumpli i sztabu. Jego myśli stawały się coraz bardziej sprzeczne. Uczucie złości , jak i miłości kręciło się wśród jednej, tej samej osoby.
-Nieźle ci ta laska w głowie zakręciła - stwierdził ze śmiechem Felix, który siedział na siedzeniach obok.
-Zamknij się.! -Ostaszewskiemu puściły nerwy.
-Ej, Mateusz spokojnie -powiedział stanowczo Chris.
-Racja, sorry. Ale nie mam ochoty teraz na rozmowę.
Wyciągnął z torby słuchawki. Puścił muzykę niemal najgłośniej jak się dało. Oparł głowę o siedzenie, zamknął oczy i starał się skupić tylko na treningu.
~~~...~~~...~~~...~~~
Majka z mieszanymi uczuciami weszła do domu. Wciąż było jej głupio za zaistniałą sytuację z Mateuszem. Wiedziała, że ukazując swój brak zaufania do chłopaka, oddala go od siebie, a przecież tego nie chciała.
-Spóźniłaś się .! -krzyknął zdenerwowany Maciej, który smażył kotlety
-Nic ci się nie stanie, jak raz zrobisz coś sam -zabrała głos.
-Ty sobie uważaj , co .? Nie jestem twoim kolegą .! -pogroził jej widelcem
-Ojcem też nie .! -podniosła głos i ruszyła na górę
-Wróć tu .! Do stołu trzeba nakryć .!
-Mogę się chociaż załatwić .?! -krzyknęła wkurzona
Nie miała takiej potrzeby, ale nie chciała schodzić tam już i teraz.
Weszła do łazienki (klik) i usiadła na wannie. Ukryła twarz w dłoniach.
-Jestem głupia. Bosheeeeż. Taka siara i to przy piłkarzach Bvb .! -mówiła do siebie -Złe pierwsze wrażenie....jeszcze Osti.......Matkoo nooo ... -wstała i podeszła do umywalki. -Eyyy....Przytuliłaś Ostaszewskiego .! -przypomniała sobie spoglądając w lustro. -O jejku .! Przytuliłam Ostiegooo . Hahahaha. -na chwilę zamilczała. -Dobra, ogarnij się. Dziwny dzień , trochę zły, trochę dobry...ale muszę się ogarnąć -mówiła do siebie raz w trzeciej raz w pierwszej osobie.
Wzięła głęboki wdech i wydech. Umyła ręce i w miarę szczęśliwa, opuściła łazienkę. Zachowując powagę zeszła na dół. Nie odzywając się ani słowem do Jakubowskiego nakryła do stołu i czekała na przyjazd ciotki. Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworzę -rzekła Majka i podeszła do drzwi.
Jej oczom ukazała się średniego wzrostu blondynka o brązowych oczach.
-Maja .! Ale ty wyrosłaś -przytuliła nastolatkę.
-Haha... ciociu, nie widziałyśmy się tylko rok.
-Wystarczyło -uśmiechnęła się i weszła do środka.
Następnie przywitała swojego szwagra i wszyscy w trójkę usiedli przy stole. Niedługo potem towarzyszyła im także Ewelina.
Śmiechy, żarty, rozmowy o : finansach, życiu towarzyskim, pracy... W sumie nic, co interesowało Maję. Między innymi, dlatego odeszła po dwóch godzinach od stołu. Udała się na górę. Wzięła gorącą kąpiel, wspominając dzisiejszy dzień. Właśnie... myślała o nim non stop. Nawet miała problem z zaśnięciem, Morfeusz objął ją w swe ramiona dopiero przed drugą w nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Huuuuu... w końcu koniec z tymi częściami XD
Najpóźniej trzeciego lipca będzie rozdział szósty ;P Ten jest krótki , więc jako rekompensatę postaram się do lipca sprężyć z pisaniem :D
Dziękuję za wyświetlenia, komentarze i za to, że czekacie. :) I dziękuję za pytanie na asku o rozdział :) Nawet nie wiecie jak to motywuje. ! Miło wiedzieć, że ktoś to czyta. Ten fakt zachęca do dalszego pisania .!
DZIĘKUJĘ BAAAARDZO BARDZO BARDZO.
A swoją drogą to spójrzcie co kupiłam w Niemczech :)
Ktoś pije ze mną .?:)
niedziela, 8 czerwca 2014
Rozdział 5 (część II)
Maja otworzyła furtkę, przed którą stał Mateusz. Ubrany był w białą koszulkę z napisami, czarne rurki i ciemną marynarkę. W oczy rzucała się dość duża torba Borussii Dortmund.
-Na trening będziesz szedł .? -zapytała dostrzegając torbę
I nagle nie dziwiło już jej to, że na nią czeka, że jest tutaj... Jej myśli zakręciły się wokoło Bvb, co trochę rozśmieszyło Ostiego.
-Hahaha... tak . Cześć.
-A hej. Zapomniałam -walnęła się w czoło. -Chodźmy, bo nie chcę by wujek nas zauważył. Powiedziałam, że wychodzę z koleżanką.
Chłopak kiwnął głową i ruszyli szybkim tempem w stronę parku, gdzie znajdują się huśtawki.
-Do której masz czas.? -spytał
-O osiemnastej trzydzieści mam być w domu.
-Co.? To niecała godzina .
-Wiem... Niestety , przyjeżdża moja ciocia i muszę być.
-Nie możesz się spóźnić odrobinę.? Bardzo mi zależy na jednej sprawie.
-Odrobinę - znaczy .?
-Godzina .?
-Eh... nie za bardzo.
I nagle dziewczynie przypomniało się to, że jest adoptowana. Ciotka nie jest jej ciotką. Maja nie chciała sprawić przykrości matce, ale stwierdziła, iż obcy człowiek nie może mieć na nią aż takiego wpływu.
-Dobra, wiesz co.? Spóźnię się... nawet dwie godziny . -powiedziała pewnie.
-Maja...?
-Nie.! Spóźnię. Ci ludzie niczego mi nie zabronią.
-Co się stało .?
Zwolniła kroku, podczas gdy weszli do parku. Spuściła głowę i milcząc spoglądała na bańki mydlane puszczane przez jedno z dzieci.
-Nie chcę o tym mówić. Nie teraz -szepnęła.
Chłopak martwił się o koleżankę. Wiedział, że trzymanie emocji w sobie, nigdy nie kończy się dobrze. Tym bardziej w tym wieku kiedy młodzież przechodzi okres buntu. Bał się o Majkę. Bał, że dziewczyna zamknie się w sobie i zamiast zwierzać się ludziom, zacznie okaleczać swoje ciało. Jakubowska wcale nie sprawiała wrażenia tak pesymistycznej nastolatki, jednak wiedział, iż często płaczą ludzie, którzy w dzień witają wszystkich uśmiechem.
-Jak będziesz chciała porozmawiać z kimś, to jestem -spojrzał na nią.
-Będę pamiętała - uśmiechnęła się. -Patrz, lody .! -wskazała na białą budkę z lodami
-Idziemy .? -zapytał
-Okey.
Przyśpieszyli tępa. Po chwili wybierali lody, za które zapłacił Mateusz. Obydwoje wybrali śmietankowy smak. Gdy starsza pani podała im lody, poszli na huśtawki.
Osti położył torbę obok swojej huśtawki na trawie.
-Mogę cię o coś spytać .? -powiedział niepewnie
-Jasne.
-Obiecujesz, że odpowiesz szczerze.?
Dla chłopaka była to bardzo ważna informacja. Zależało mu na prawdzie.
-Pewnie, dlaczego miałabym kłamać.? -zaśmiała się patrząc na niego
On również skupił wzrok na niej.
-Lubisz mnie za to, że gram w Borussii, czy za to jaki jestem .? -zapytał z powagą
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Czyli jakbyś był kompletnym idiotą, który pali, przemyca narkotyki, używa wulgaryzmów, źle traktuje innych to bym miała ciebie lubić bo grasz w Borussii .?
-Skąd wiesz, że taki nie jestem .? -wymieniali wypowiedzi nie odrywając od siebie wzroku
-Gdybyś był idiotą, nie kolegowałbyś się z Felixem, tylko ze względu na jego brata. Gdybyś palił czułabym zapach dymu tytoniowego, a między palcami u dłoni dostrzegłabym wyżółkłą skórę. Gdybyś przemycał narkotyki, pewnie sam byś ćpał , za czym bym szło twoje zbyt szybkie chudnięcie i blada cera. Nie przeklinasz, bo nigdy tego nie usłyszałam. A nawet jeśli przeklinasz to traktujesz mnie na tyle dobrze, że przy mnie tego nie robisz -zakończyła z lekkim uśmiechem.
Chłopak odpowiedział jej szczerym uśmiechem. Miał ochotę ją przytulić. Tak zwyczajnie. Cieszyło go to, że dziewczyna zwraca uwagę na takie szczegóły, że znając go tak krótko, aż tyle wywnioskowała. On też wywnioskował o niej kilka faktów. Nie wiedział, czy poprawnych, ale nic nie sprawiało, by myślał o niej źle. Jej śmiech zawsze był szczery, uśmiech piękny, oczy cudowne...
-Mateusz -pomachała ręką przed jego twarzą.
-Hmmm.? -mrugnął oczami -A okey. Przepraszam, zamyśliłem się. Co tam .?
-Hahaha... nic.
Ostaszewski przypomniał sobie o swoim planie. Wszystko dopiął na ostatni guzik. Nie mógł pozwolić, by cokolwiek poszło nie tak.
-Która godzina.? -spytał
-Zaraz 18.
-Oj... Chodź -wstał gwałtownie z huśtawki.
-Dokąd .? -spytała wciąż lekko się bujając
-Zobaczysz. Chodź, musimy się pośpieszyć -machnął ręką.
-Dobra, dobra -zrobiła krok ku niemu. -Ale czekaj... Powinnam ci zaufać .? -spojrzała na niego podejrzliwie -W końcu praktycznie się nie znamy, a ty chcesz mnie zabrać GDZIEŚ -wytłumaczyła widząc jego zdezorientowaną minę.
-Zaufaj -powiedział, patrząc jej głęboko w oczy.
Wzrok, którym obdarował ją piłkarz, wywołał u niej rumieniec i nieśmiały uśmiech. Dogoniła go i po chwili szli obok siebie. Żadne się nie odzywało. Mateusz przeraził się trochę tym, że Maja boi obdarzyć go zaufaniem. Z drugiej strony nie dziwił się. Dziewczyna miała jakiś problem, który nie dawał jej spokoju. Chciał wiedzieć o co chodzi, lecz ona nie chciała by ktokolwiek miał o tym pojęcie. Stwierdził o niej - zamknięta w sobie optymistka. A może ostrożna optymistka.? Nie dająca sobą pomiatać.? Tak, czy owak każda z tych cech powodowała, że coraz częściej myślał o niej w sposób inny niż powinien.
Przechodzili obok przystanku autobusowego, gdy Mateusz się zatrzymał.
-To tu -powiedział ze śmiechem.
-Serio .? PKS .? -również się zaśmiała
-Czekaj... Ufasz mi .? -spytał poważnie stojąc naprzeciw niej
-Powinnam .?
-A co boisz się.?
-Szczerze to tak, bo ledwo się znamy.
-Ale gram w Borussii -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wredota -wystawiła mu język. -Ale...To co.? Borussia, to Borussia, a ty, to ty.
-Jestem jej częścią, a Borussia to twoja miłość, prawda.?
Właśnie tak oczekiwał, by to zabrzmiało. W ten sposób chciał wydobyć z niej czy coś do niego czuje.
Dziewczyna, obawiała się, czy dobrze rozumie jego wypowiedź. Podejrzewała, że on też może darzyć ją uczuciem, ale jakoś nie do końca była przekonana. Postanowiła wyminąć rozsądną odpowiedź.
-Mhm... Felix też tam gra, a jakoś mnie nie przekonuje -wyznała.
-Hahaha...
-No co.?
-Czyli jednak mi ufasz.?
Zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc.
-Gdybyś mi nie ufała, to byś mi tego nie powiedziała. Bo wiesz... w każdej chwili mogę do niego zadzwonić i mu przekazać, że jakoś dziwnie o nim myślisz... -wyciągnął telefon.
Majka szybko interweniowała, chcąc wyrwać mu i'Phone z ręki. Ten jednak mając za szybki refleks, zrujnował jej plany.
Stali teraz bardzo blisko siebie (klik). Zakłopotana, niezręczną sytuacją, Majka szybko zrobiła krok w tył, a Mateusz miał ochotę krzyknąć : Niech to szlag .! Taka okazja. Uśmiechnął się jednak tylko i zaczął grzebać w torbie. Znalazł czarną chustę swojej mamy.
-Chodź tu -powiedział do dziewczyny.
-Hahaha... Zawiążesz mi chustę na oczach i zabierzesz gdzieś, jak w filmie "Trzy metry nad niebem" .?
Rzeczywiście, chłopak ukradł ten pomysł z filmu. Zresztą, która nastolatka nie marzy o tym, by poznać swojego Hugo Oliveira (klik).
-Może -odpowiedział i stanął za dziewczyną.
Odwróciła głowę w lewą stronę, czując jak blisko niej się znajduje. Nie lubiła takich sytuacji. Czuła się wtedy bardzo niezręcznie, niepewnie. Wiedziała, że nic się nie wydarzy, ale nie lubiła tego, tej zbyt bliskiej obecności.
-Więc jak .?-zpytał
Spojrzała naprzeciw. Znajdował się tak piękny dom z cudownym ogrodem. Na jednym z krzewów dojrzała dwa motyle. Były od siebie trochę daleko, lecz po chwili razem poleciały gdzieś w dal. Przypadkowe motyle .? A może wcześniej się już poznały .? Tak, czy owak, sami wyruszyli w powietrze. Zaryzykowali.
-Okey -powiedziała i po chwili nic już nie widziała.
I teraz zapaliła się czerwona lampka w jej głowie. By gdziekolwiek iść będzie musiała chwycić czyjąś dłoń.
-Będziesz mówił mi drogę -stwierdziła.
-No dobra -słychać było zrezygnowanie w jego słowach.
Ciągłe stanie trochę zaniepokoiło Maję.
-Idziemy .? -zapytała
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc dodaję to według Waszego życzenia :) Dziękuję, że jesteście aktywni <3
W takim razie rozdział piąty będzie podzielony na 3 części... Wiecie co .?XD Najbardziej mnie drażni to, że laptop zepsuł się akurat na wakacje :[ Kiedy tyle czasu na pisanie , facebooka, aska itd. :P
Mam nadzieję, że rozdział wyszedł ok... szczerze to mi się nawet momentami podoba, ale całość bym chętnie dopracowała...
Jak myślicie.? Dokąd Mateusz zabierze Majkę.? ^^
-Na trening będziesz szedł .? -zapytała dostrzegając torbę
I nagle nie dziwiło już jej to, że na nią czeka, że jest tutaj... Jej myśli zakręciły się wokoło Bvb, co trochę rozśmieszyło Ostiego.
-Hahaha... tak . Cześć.
-A hej. Zapomniałam -walnęła się w czoło. -Chodźmy, bo nie chcę by wujek nas zauważył. Powiedziałam, że wychodzę z koleżanką.
Chłopak kiwnął głową i ruszyli szybkim tempem w stronę parku, gdzie znajdują się huśtawki.
-Do której masz czas.? -spytał
-O osiemnastej trzydzieści mam być w domu.
-Co.? To niecała godzina .
-Wiem... Niestety , przyjeżdża moja ciocia i muszę być.
-Nie możesz się spóźnić odrobinę.? Bardzo mi zależy na jednej sprawie.
-Odrobinę - znaczy .?
-Godzina .?
-Eh... nie za bardzo.
I nagle dziewczynie przypomniało się to, że jest adoptowana. Ciotka nie jest jej ciotką. Maja nie chciała sprawić przykrości matce, ale stwierdziła, iż obcy człowiek nie może mieć na nią aż takiego wpływu.
-Dobra, wiesz co.? Spóźnię się... nawet dwie godziny . -powiedziała pewnie.
-Maja...?
-Nie.! Spóźnię. Ci ludzie niczego mi nie zabronią.
-Co się stało .?
Zwolniła kroku, podczas gdy weszli do parku. Spuściła głowę i milcząc spoglądała na bańki mydlane puszczane przez jedno z dzieci.
-Nie chcę o tym mówić. Nie teraz -szepnęła.
Chłopak martwił się o koleżankę. Wiedział, że trzymanie emocji w sobie, nigdy nie kończy się dobrze. Tym bardziej w tym wieku kiedy młodzież przechodzi okres buntu. Bał się o Majkę. Bał, że dziewczyna zamknie się w sobie i zamiast zwierzać się ludziom, zacznie okaleczać swoje ciało. Jakubowska wcale nie sprawiała wrażenia tak pesymistycznej nastolatki, jednak wiedział, iż często płaczą ludzie, którzy w dzień witają wszystkich uśmiechem.
-Jak będziesz chciała porozmawiać z kimś, to jestem -spojrzał na nią.
-Będę pamiętała - uśmiechnęła się. -Patrz, lody .! -wskazała na białą budkę z lodami
-Idziemy .? -zapytał
-Okey.
Przyśpieszyli tępa. Po chwili wybierali lody, za które zapłacił Mateusz. Obydwoje wybrali śmietankowy smak. Gdy starsza pani podała im lody, poszli na huśtawki.
Osti położył torbę obok swojej huśtawki na trawie.
-Mogę cię o coś spytać .? -powiedział niepewnie
-Jasne.
-Obiecujesz, że odpowiesz szczerze.?
Dla chłopaka była to bardzo ważna informacja. Zależało mu na prawdzie.
-Pewnie, dlaczego miałabym kłamać.? -zaśmiała się patrząc na niego
On również skupił wzrok na niej.
-Lubisz mnie za to, że gram w Borussii, czy za to jaki jestem .? -zapytał z powagą
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Czyli jakbyś był kompletnym idiotą, który pali, przemyca narkotyki, używa wulgaryzmów, źle traktuje innych to bym miała ciebie lubić bo grasz w Borussii .?
-Skąd wiesz, że taki nie jestem .? -wymieniali wypowiedzi nie odrywając od siebie wzroku
-Gdybyś był idiotą, nie kolegowałbyś się z Felixem, tylko ze względu na jego brata. Gdybyś palił czułabym zapach dymu tytoniowego, a między palcami u dłoni dostrzegłabym wyżółkłą skórę. Gdybyś przemycał narkotyki, pewnie sam byś ćpał , za czym bym szło twoje zbyt szybkie chudnięcie i blada cera. Nie przeklinasz, bo nigdy tego nie usłyszałam. A nawet jeśli przeklinasz to traktujesz mnie na tyle dobrze, że przy mnie tego nie robisz -zakończyła z lekkim uśmiechem.
Chłopak odpowiedział jej szczerym uśmiechem. Miał ochotę ją przytulić. Tak zwyczajnie. Cieszyło go to, że dziewczyna zwraca uwagę na takie szczegóły, że znając go tak krótko, aż tyle wywnioskowała. On też wywnioskował o niej kilka faktów. Nie wiedział, czy poprawnych, ale nic nie sprawiało, by myślał o niej źle. Jej śmiech zawsze był szczery, uśmiech piękny, oczy cudowne...
-Mateusz -pomachała ręką przed jego twarzą.
-Hmmm.? -mrugnął oczami -A okey. Przepraszam, zamyśliłem się. Co tam .?
-Hahaha... nic.
Ostaszewski przypomniał sobie o swoim planie. Wszystko dopiął na ostatni guzik. Nie mógł pozwolić, by cokolwiek poszło nie tak.
-Która godzina.? -spytał
-Zaraz 18.
-Oj... Chodź -wstał gwałtownie z huśtawki.
-Dokąd .? -spytała wciąż lekko się bujając
-Zobaczysz. Chodź, musimy się pośpieszyć -machnął ręką.
-Dobra, dobra -zrobiła krok ku niemu. -Ale czekaj... Powinnam ci zaufać .? -spojrzała na niego podejrzliwie -W końcu praktycznie się nie znamy, a ty chcesz mnie zabrać GDZIEŚ -wytłumaczyła widząc jego zdezorientowaną minę.
-Zaufaj -powiedział, patrząc jej głęboko w oczy.
Wzrok, którym obdarował ją piłkarz, wywołał u niej rumieniec i nieśmiały uśmiech. Dogoniła go i po chwili szli obok siebie. Żadne się nie odzywało. Mateusz przeraził się trochę tym, że Maja boi obdarzyć go zaufaniem. Z drugiej strony nie dziwił się. Dziewczyna miała jakiś problem, który nie dawał jej spokoju. Chciał wiedzieć o co chodzi, lecz ona nie chciała by ktokolwiek miał o tym pojęcie. Stwierdził o niej - zamknięta w sobie optymistka. A może ostrożna optymistka.? Nie dająca sobą pomiatać.? Tak, czy owak każda z tych cech powodowała, że coraz częściej myślał o niej w sposób inny niż powinien.
Przechodzili obok przystanku autobusowego, gdy Mateusz się zatrzymał.
-To tu -powiedział ze śmiechem.
-Serio .? PKS .? -również się zaśmiała
-Czekaj... Ufasz mi .? -spytał poważnie stojąc naprzeciw niej
-Powinnam .?
-A co boisz się.?
-Szczerze to tak, bo ledwo się znamy.
-Ale gram w Borussii -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wredota -wystawiła mu język. -Ale...To co.? Borussia, to Borussia, a ty, to ty.
-Jestem jej częścią, a Borussia to twoja miłość, prawda.?
Właśnie tak oczekiwał, by to zabrzmiało. W ten sposób chciał wydobyć z niej czy coś do niego czuje.
Dziewczyna, obawiała się, czy dobrze rozumie jego wypowiedź. Podejrzewała, że on też może darzyć ją uczuciem, ale jakoś nie do końca była przekonana. Postanowiła wyminąć rozsądną odpowiedź.
-Mhm... Felix też tam gra, a jakoś mnie nie przekonuje -wyznała.
-Hahaha...
-No co.?
-Czyli jednak mi ufasz.?
Zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc.
-Gdybyś mi nie ufała, to byś mi tego nie powiedziała. Bo wiesz... w każdej chwili mogę do niego zadzwonić i mu przekazać, że jakoś dziwnie o nim myślisz... -wyciągnął telefon.
Majka szybko interweniowała, chcąc wyrwać mu i'Phone z ręki. Ten jednak mając za szybki refleks, zrujnował jej plany.
Stali teraz bardzo blisko siebie (klik). Zakłopotana, niezręczną sytuacją, Majka szybko zrobiła krok w tył, a Mateusz miał ochotę krzyknąć : Niech to szlag .! Taka okazja. Uśmiechnął się jednak tylko i zaczął grzebać w torbie. Znalazł czarną chustę swojej mamy.
-Chodź tu -powiedział do dziewczyny.
-Hahaha... Zawiążesz mi chustę na oczach i zabierzesz gdzieś, jak w filmie "Trzy metry nad niebem" .?
Rzeczywiście, chłopak ukradł ten pomysł z filmu. Zresztą, która nastolatka nie marzy o tym, by poznać swojego Hugo Oliveira (klik).
-Może -odpowiedział i stanął za dziewczyną.
Odwróciła głowę w lewą stronę, czując jak blisko niej się znajduje. Nie lubiła takich sytuacji. Czuła się wtedy bardzo niezręcznie, niepewnie. Wiedziała, że nic się nie wydarzy, ale nie lubiła tego, tej zbyt bliskiej obecności.
-Więc jak .?-zpytał
Spojrzała naprzeciw. Znajdował się tak piękny dom z cudownym ogrodem. Na jednym z krzewów dojrzała dwa motyle. Były od siebie trochę daleko, lecz po chwili razem poleciały gdzieś w dal. Przypadkowe motyle .? A może wcześniej się już poznały .? Tak, czy owak, sami wyruszyli w powietrze. Zaryzykowali.
-Okey -powiedziała i po chwili nic już nie widziała.
I teraz zapaliła się czerwona lampka w jej głowie. By gdziekolwiek iść będzie musiała chwycić czyjąś dłoń.
-Będziesz mówił mi drogę -stwierdziła.
-No dobra -słychać było zrezygnowanie w jego słowach.
Ciągłe stanie trochę zaniepokoiło Maję.
-Idziemy .? -zapytała
-Czekamy, na autobus.
-Jaki autobus .?
-Zobaczysz -odpowiedział tajemniczo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc dodaję to według Waszego życzenia :) Dziękuję, że jesteście aktywni <3
W takim razie rozdział piąty będzie podzielony na 3 części... Wiecie co .?XD Najbardziej mnie drażni to, że laptop zepsuł się akurat na wakacje :[ Kiedy tyle czasu na pisanie , facebooka, aska itd. :P
Mam nadzieję, że rozdział wyszedł ok... szczerze to mi się nawet momentami podoba, ale całość bym chętnie dopracowała...
Jak myślicie.? Dokąd Mateusz zabierze Majkę.? ^^
Wybaczcie .........
Kochani, obiecałam, że dodam do 10 czerwca rozdział... Zdążyłam napisać połowę i to tyle... Zepsuł mi się laptop (spalił się). Miał już swoje lata, więc o naprawie nie ma co myśleć. Został komputer, ale rzadko mam do niego dostęp...Jednak postaram się pisać te rozdziały, tym bardziej, że mam pomysł... :)
Więc mam do Was pytanie : Chcecie to co mam napisane, czy czekacie aż do końca napiszę drugą część rozdziału piątego .?
Więc mam do Was pytanie : Chcecie to co mam napisane, czy czekacie aż do końca napiszę drugą część rozdziału piątego .?
czwartek, 1 maja 2014
Rozdział 5
Zaraz po przebudzeniu, na jej twarzy zawitał uśmiech. Przypomniała
sobie wczorajszy dzień i wszystkie słowa Mateusza, które wczoraj
wypowiedział.
A jeśli on też się we mnie zakochał .?
Po tej myśli narzuciła na głowę kołdrę jakby wypowiedziała to na głos upokarzając się przy innych.
Odprowadził mnie, poczekał na mnie... chciał wiedzieć o co chodzi z rodzicami, a ja nie chcę o tym mówić...On to zrozumiał...
-Ale ja jestem głupia.! -powiedziała nieco głośniej okrywając kołdrę -Dziewczyno łudzisz się, że piłkarz Borussii może się w tobie zakochać.?! W tobie .?! -wybuchła śmiechem, gdy usłyszała swoje myśli -Ale ... nie, dobra... głupia jestem -zakończyła zakłopotana.
Wyciągnęła z pod poduszki telefon i sprawdziła godzinę, dochodziła siódma. Wiedząc, że Maciej wyszedł już do pracy, a Ewelina mająca nocny dyżur wróci dopiero za godzinę, włączyła płytę nico głośniej. Słuchając piosenki Reamady "In My Dreams" ubrała naszykowane wczoraj wieczorem ubrania (klik bez dodatków). Nie przestawała się uśmiechać. Nie mogła wyczekać momentu kiedy go zobaczy. Ten jego cwaniacki uśmiech, przenikliwe, nieśmiałe spojrzenie, lekko zachrypnięty głos doprowadzał ją do nieziemsko świetnego humoru. Wciąż przed oczami miała jego twarz. To jak się śmieje, jak na nią patrzy, jak momentami zamyśla się spoglądając w dal, na drugi plan. Zastanawiało ją jedno : Czy on o niej też myśli.? Choć niemal w osiemdziesięciu procentach była pewna jak jest... I to był poprawny wniosek.
Wyglądało to dość paradoksalnie (klik). Ona zastanawiała się, czy on myśli o niej, on myślał, czy ona o nim.
Mateusz właśnie wrócił z porannego, dziesięciokilometrowego biegania. Wszedł do domu próbując wyrównać oddech.
-Co zjesz na śniadanie .? -spytała mama, gdy mijał kuchnie
-Kanapki z szynką -odpowiedział z uśmiechem, idąc do swojego pokoju.
Tam położył się na łóżku i ponownie puścił piosenkę z telefonu. Podobnie jak Majka zaczął wspominać wczorajszy dzień.
Jego zdaniem wszystko szło idealnie...Podejrzewał, że dziewczyna także się w nim zakochała, albo chociaż zauroczyła... Ale ta myśl sprawiała, iż był pewny, że ma szansę. To wszystko sprawiało, że nie mógł przestać się uśmiechać.
Mama zapukała do pokoju chłopaka, po czym weszła.
-Masz tu kanapki i herbatę -położyła mu na biurko śniadanie.
-Dziękuję, kochana jesteś -wstał z łóżka.
-Mateusz...? Coś się stało .? -zapytała matka podchodząc do niego
-Nie...Niby czemu .? -lekko spoważniał
-Tak szybko wróciłeś z biegania, wciąż się uśmiechasz...
-Hahaha...mamo, daj spokój.
Rodzicielka usiadła na fotelu, podparła głowę ręką i wpatrywała się w syna.
-Oj jejku... -oparł się o biurko. -No... jest taka nowa w szkole i podoba się Maxowi i po prostu jak sobie przypomnę, co on przy niej odwala... -pokiwał przecząco głową śmiejąc się.- Niezła beka z niego.
-Na pewno .? -spojrzała podejrzliwie
-Mamo, jak będę miał dziewczynę to ci powiem- zapewnił.
-Dobra i jak coś to wiesz, że mogę...
-Wiem -nie dał jej skończyć.- Proszę, idź już - ponownie wybuchł śmiechem.- Nie zdążę się do szkoły ogarnąć.
-No dobra, młody -przejechała mu ręką po włosach i wyszła zamykając drzwi, jednak szybko otworzyła je z powrotem- Ale jak coś, to ci doradzę - zaśmiała się.
-Mamooooo.....
-No dobra, już dobra... Jedz, bo nie zdążysz... -ostatecznie opuściła pomieszczenie.
Osti jeszcze chwilę tak stał przy biurku rozmyślając, że ma szczęście. Nie każdy może mieć tak wyluzowaną matkę.
Dzisiejszą pierwszą lekcją był niemiecki. Maja usiadła w ławce z Krause i już na początku lekcji, uwagę skupiła na swoim, zielonym ołówku, który okręcała w dłoniach.
-Jak wczoraj było .? -pytała Alice Majkę
-Dobrze .
-Dobrze.? A coś więcej .? Widzę, że o nim myślisz...Tylko nie wiem dokładnie o kim... -zastanowiła się przez chwile uważnie spoglądając na towarzyszkę.
Jakubowska uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Czyli jednak .! Zakochałaś się .!-powiedziała nieco głośniej
-Alice.! Ciszej -upomniała nauczycielka.
-Przepraszam. A my -szepnęła do koleżanki -porozmawiamy na przerwie.
No więc... krótki rozdział, ale jest :D
Przepraszam, że tak długo czekaliście ,w tym jeden dzień dłużej, ale miałam brak weny... ten rozdział rozłożę na takie dwie części :D
Spotkanie z Mateuszem będzie w drugiej części rozdziału piątego :D Postaram się napisać do 10 czerwca, a jakbym wtedy nie dawała znaku życia to bombardować w komentarzach .!:D
Dziękuję, że to czytacie ;**
Jak myślicie co będzie z Mają i Ostim .? ^^
POZDRAWIAM I DZIĘKI ZA PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ <33 .! ORAZ KOMENTARZE <3 ;**
Po tej myśli narzuciła na głowę kołdrę jakby wypowiedziała to na głos upokarzając się przy innych.
-Ale ja jestem głupia.! -powiedziała nieco głośniej okrywając kołdrę -Dziewczyno łudzisz się, że piłkarz Borussii może się w tobie zakochać.?! W tobie .?! -wybuchła śmiechem, gdy usłyszała swoje myśli -Ale ... nie, dobra... głupia jestem -zakończyła zakłopotana.
Wyciągnęła z pod poduszki telefon i sprawdziła godzinę, dochodziła siódma. Wiedząc, że Maciej wyszedł już do pracy, a Ewelina mająca nocny dyżur wróci dopiero za godzinę, włączyła płytę nico głośniej. Słuchając piosenki Reamady "In My Dreams" ubrała naszykowane wczoraj wieczorem ubrania (klik bez dodatków). Nie przestawała się uśmiechać. Nie mogła wyczekać momentu kiedy go zobaczy. Ten jego cwaniacki uśmiech, przenikliwe, nieśmiałe spojrzenie, lekko zachrypnięty głos doprowadzał ją do nieziemsko świetnego humoru. Wciąż przed oczami miała jego twarz. To jak się śmieje, jak na nią patrzy, jak momentami zamyśla się spoglądając w dal, na drugi plan. Zastanawiało ją jedno : Czy on o niej też myśli.? Choć niemal w osiemdziesięciu procentach była pewna jak jest... I to był poprawny wniosek.
Wyglądało to dość paradoksalnie (klik). Ona zastanawiała się, czy on myśli o niej, on myślał, czy ona o nim.
Mateusz właśnie wrócił z porannego, dziesięciokilometrowego biegania. Wszedł do domu próbując wyrównać oddech.
-Co zjesz na śniadanie .? -spytała mama, gdy mijał kuchnie
-Kanapki z szynką -odpowiedział z uśmiechem, idąc do swojego pokoju.
Tam położył się na łóżku i ponownie puścił piosenkę z telefonu. Podobnie jak Majka zaczął wspominać wczorajszy dzień.
Jego zdaniem wszystko szło idealnie...Podejrzewał, że dziewczyna także się w nim zakochała, albo chociaż zauroczyła... Ale ta myśl sprawiała, iż był pewny, że ma szansę. To wszystko sprawiało, że nie mógł przestać się uśmiechać.
Mama zapukała do pokoju chłopaka, po czym weszła.
-Masz tu kanapki i herbatę -położyła mu na biurko śniadanie.
-Dziękuję, kochana jesteś -wstał z łóżka.
-Mateusz...? Coś się stało .? -zapytała matka podchodząc do niego
-Nie...Niby czemu .? -lekko spoważniał
-Tak szybko wróciłeś z biegania, wciąż się uśmiechasz...
-Hahaha...mamo, daj spokój.
Rodzicielka usiadła na fotelu, podparła głowę ręką i wpatrywała się w syna.
-Oj jejku... -oparł się o biurko. -No... jest taka nowa w szkole i podoba się Maxowi i po prostu jak sobie przypomnę, co on przy niej odwala... -pokiwał przecząco głową śmiejąc się.- Niezła beka z niego.
-Na pewno .? -spojrzała podejrzliwie
-Mamo, jak będę miał dziewczynę to ci powiem- zapewnił.
-Dobra i jak coś to wiesz, że mogę...
-Wiem -nie dał jej skończyć.- Proszę, idź już - ponownie wybuchł śmiechem.- Nie zdążę się do szkoły ogarnąć.
-No dobra, młody -przejechała mu ręką po włosach i wyszła zamykając drzwi, jednak szybko otworzyła je z powrotem- Ale jak coś, to ci doradzę - zaśmiała się.
-Mamooooo.....
-No dobra, już dobra... Jedz, bo nie zdążysz... -ostatecznie opuściła pomieszczenie.
Osti jeszcze chwilę tak stał przy biurku rozmyślając, że ma szczęście. Nie każdy może mieć tak wyluzowaną matkę.
~~~...~~~...~~~...~~~
Dzisiejszą pierwszą lekcją był niemiecki. Maja usiadła w ławce z Krause i już na początku lekcji, uwagę skupiła na swoim, zielonym ołówku, który okręcała w dłoniach.
-Jak wczoraj było .? -pytała Alice Majkę
-Dobrze .
-Dobrze.? A coś więcej .? Widzę, że o nim myślisz...Tylko nie wiem dokładnie o kim... -zastanowiła się przez chwile uważnie spoglądając na towarzyszkę.
Jakubowska uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Czyli jednak .! Zakochałaś się .!-powiedziała nieco głośniej
-Alice.! Ciszej -upomniała nauczycielka.
-Przepraszam. A my -szepnęła do koleżanki -porozmawiamy na przerwie.
~~~...~~~...~~~...~~~
Tutaj macie te ubrania, bo mój lapek nawala :(
-Maja się zakochała .! -poinformowała Eli i Isę, Alice
-Co .? W kim .? Czemu ja nic nie wiem .? -oburzała się Elizabeth
-Uuu....ładny .? -spytała Isabel
Dziewczyny coś między sobą plotkowały, a Majce było to zupełnie obojętne. Dlaczego .? Bo mijała właśnie go.
-Hej -powiedziała równo z nim, po czym zaczęli się śmiać.
-Uuuu -rozległ się chórek dziewczyn.
-Osti .? -zapytała Eli, ciekawiąc się czy to on jest jej sympatią
-Albo Chris ... -rozmyślała Ali.
-Lub Felix -dodała Isa.
-Przestańcie ... -zaśmiała się Jakubowska.
Mateusz miał zapytać dziewczynę, czy mogłaby dziś się z nim spotkać, ale przy tylu jej koleżankach .? Wiedział, że nie jest na tyle śmiały, jednak przypomniał sobie powiedzenie : Carpe diem (chwytaj dzień).
Odwrócił się ku dziewczynom.
-Maja .! -krzyknął, a dziewczyna stanęła w miejscu i spojrzała za siebie
Uśmiech na jej twarzy zawitał mimowolnie.
-Tak .? -spytała , gdy chłopak był już obok niej
-Wyjdziesz dziś .? -zapytał po polsku
-Sami .? -odpowiedziała również w swoim ojczystym języku
-Jeśli chcesz , to może przyjść ktoś jeszcze -uśmiechnął się.
-Obojętnie -odwzajemniła gest.
Krause, Neumann i Braun stały nieopodal ich, bo gdy tylko Ostaszewski podszedł, dziewczyny odeszły kawałek. Mateusz nieco się stresował, podobnie jak Maja.
-Mi też to obojętne - uśmiechał się, nie odrywając od niej wzroku.
-Haha -dziewczyna spojrzała w bok. -No więc...?
-Jak się nie boisz, to możemy sami.
-A mam czego się bać .? -popatrzała na niego
-Hmm... aż tak straszny to chyba nie jestem -spojrzał po sobie i zaczęli się śmiać.
-Uwierzę na słowo -wydusiła.
Śmiali się głośno, przykuwając uwagę innych. Koleżanki Jakubowskiej zaciekawione wpatrywały się w dwójkę nastolatków..
-To jesteśmy umówieni .? -spytał
-Hmm... niech no pomyślę.
-Hahaha...wredota -wystawił jej język..
-Uparciuch.
-Więc...?
-Na którą .?
-18 na huśtawkach .?
-Okey.
-Okey.
-To pa.
-Narazie.
Uśmiechnęli się do siebie i rozeszli każdy w swoją stronę.
Była szczęśliwa, że zapytał. Satysfakcjonował ją fakt, iż o niej myśli, bo gdyby nie myślał, by nie zapytał.
Był dumny z samego siebie. Z uśmiechem szedł przez korytarz, wspominając rozmowę co do jednego słowa.
-Czyli jednak on .! -walnęła Majkę lekko w plecy, Elizabeth
-Hahaha... -zaśmiała się .
-No po rozmowie z nim jesteś jak w skowronkach -zauważyła.
-Oj tam...
Maja weszła do domu w dobrym humorze. Zamknęła za sobą drzwi i wiedząc, że jest sama w domu zaczęła śpiewać refren jednej ze swoich ulubionych piosenek Reamady'iego .
-Holidayys .! Sooo beautiful ...- podśpiewywała wchodząc korytarzem na schody .
Gdy miała zamiar wejść po schodach do swojego pokoju, kątem oka ujrzała w salonie jakąś postać. Przestała śpiewać i zatrzymała się. W pokoju siedział Maciej. Nastolatka natychmiast umilkła.
-Wujku, a ty nie w pracy .? -zapytała
-Nie -odpowiedział odkładając pilot na drewniany stół. -Zemdlałem i szef kazał mi iść do domu.
-Aha -odpowiedziała, łapiąc poręcz. -Ja o 17:30 wychodzę.
-Mama się zgodziła .?
Majkę zdenerwowało nieco wypowiedziane słowo : mama.
-Nie dzwoniłam jeszcze. Zresztą...pewnie i tak nie odbierze -spuściła głowę.
-Z kim idziesz.?
-Z koleżanką -skłamała.
Jakubowski oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na piętnastolatkę.
-Nie wyjdziesz dzisiaj -postanowił, mówiąc ostrym tonem. -Ciocia Magda przyjeżdża o dziewiętnastej. Mama prosiła, byś zrobiła sałatkę szefa i mielone na wieczór.
To nie jest moja mama .!
-To kolację zrobię teraz, a później się tylko odgrzeje.
-Nie.! -wstał -Wiesz jak rzadko przyjeżdża siostra twojej matki. Nie możemy jej tak po prostu dać odgrzanych kotletów.
Bo ty przecież, nie możesz nic ugotować...
Maja miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, co o tym wszystkim myśli, ale wiedziała , że z kimś takim jak on nawet nie ma o czym dyskutować.
-To sobie wszystko przygotuję, a jak wrócę o 18:30 to usmażę kotlety... -wymyślała wszystko, by móc się spotkać z Mateuszem.
-Powiedziałem nie.! Ubierz się ładnie na przyjazd ciotki i zrób co matka kazała .!-walnął ręką w stojącą obok kanapy szafkę
-Niczego mi nie zabronisz.! Nie jesteś moim ojcem .! -krzyknęła zdenerwowana i pobiegła na górę
-Wróć tu .! -nakazał -Nie będziesz sobie na to pozwalać .!
Tylko tyle usłyszała, bo dziewczyna weszła do swojego pokoju zamykając drzwi. Słyszała jeszcze wrzaski ojczyma, ale nie reagowała na to. Zamknęła pokój na klucz i podeszła do szafy. Postanowiła, że wypada rzeczywiście ładnie wyglądać na przyjazd cioci z Wrocławia... ale nie tylko. Nie miała zamiaru rezygnować ze spotkania z Mateuszem.
Postanowiła iść pierw iść pod prysznic, by nie myśleć o kłótni z Maciejem. Tak też zrobiła... weszła do łazienki, na wieszak powiesiła, wyjęty z szafki, czysty ręcznik, obok którego wisiał już miodowy szlafrok. Zdjęła ubrania i weszła pod prysznic. Pierw myła się pod zimną wodą, potem coraz cieplejszą, aż w końcu tak ciepłą, że szyby kabiny zaparowały. Gdy Maja już się odświeżyła i odziała w szlafrok, umyła zęby i wysuszyła włosy. Następnie ruszyła do szafy. Nie musiała długo rozważać co ubrać (zdjęcie pod blogiem, gdyż mam coś z laptopem i nie mogę nic wkleić :\ ) . Po założeniu ubrań, wyprostowała włosy i spięła je w wysoką kitkę. Patrząc w odbicie lustra, puściła oczko.
-Będzie dobrze -szepnęła.
Zeszła na dół. Ojciec siedział w salonie, ignorując adoptowaną córkę. Maja zrobiła sałatkę. Później zabrała się za przyprawienie mięsa mielonego i uformowane w kulki schowała do lodówki.
Po cichu otworzyła drzwi wyjściowe i wyszła biorąc ze sobą klucze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Uuu....ładny .? -spytała Isabel
Dziewczyny coś między sobą plotkowały, a Majce było to zupełnie obojętne. Dlaczego .? Bo mijała właśnie go.
-Hej -powiedziała równo z nim, po czym zaczęli się śmiać.
-Uuuu -rozległ się chórek dziewczyn.
-Osti .? -zapytała Eli, ciekawiąc się czy to on jest jej sympatią
-Albo Chris ... -rozmyślała Ali.
-Lub Felix -dodała Isa.
-Przestańcie ... -zaśmiała się Jakubowska.
Mateusz miał zapytać dziewczynę, czy mogłaby dziś się z nim spotkać, ale przy tylu jej koleżankach .? Wiedział, że nie jest na tyle śmiały, jednak przypomniał sobie powiedzenie : Carpe diem (chwytaj dzień).
Odwrócił się ku dziewczynom.
-Maja .! -krzyknął, a dziewczyna stanęła w miejscu i spojrzała za siebie
Uśmiech na jej twarzy zawitał mimowolnie.
-Tak .? -spytała , gdy chłopak był już obok niej
-Wyjdziesz dziś .? -zapytał po polsku
-Sami .? -odpowiedziała również w swoim ojczystym języku
-Jeśli chcesz , to może przyjść ktoś jeszcze -uśmiechnął się.
-Obojętnie -odwzajemniła gest.
Krause, Neumann i Braun stały nieopodal ich, bo gdy tylko Ostaszewski podszedł, dziewczyny odeszły kawałek. Mateusz nieco się stresował, podobnie jak Maja.
-Mi też to obojętne - uśmiechał się, nie odrywając od niej wzroku.
-Haha -dziewczyna spojrzała w bok. -No więc...?
-Jak się nie boisz, to możemy sami.
-A mam czego się bać .? -popatrzała na niego
-Hmm... aż tak straszny to chyba nie jestem -spojrzał po sobie i zaczęli się śmiać.
-Uwierzę na słowo -wydusiła.
Śmiali się głośno, przykuwając uwagę innych. Koleżanki Jakubowskiej zaciekawione wpatrywały się w dwójkę nastolatków..
-To jesteśmy umówieni .? -spytał
-Hmm... niech no pomyślę.
-Hahaha...wredota -wystawił jej język..
-Uparciuch.
-Więc...?
-Na którą .?
-18 na huśtawkach .?
-Okey.
-Okey.
-To pa.
-Narazie.
Uśmiechnęli się do siebie i rozeszli każdy w swoją stronę.
Była szczęśliwa, że zapytał. Satysfakcjonował ją fakt, iż o niej myśli, bo gdyby nie myślał, by nie zapytał.
Był dumny z samego siebie. Z uśmiechem szedł przez korytarz, wspominając rozmowę co do jednego słowa.
-Czyli jednak on .! -walnęła Majkę lekko w plecy, Elizabeth
-Hahaha... -zaśmiała się .
-No po rozmowie z nim jesteś jak w skowronkach -zauważyła.
-Oj tam...
~~~...~~~...~~~...~~~
Maja weszła do domu w dobrym humorze. Zamknęła za sobą drzwi i wiedząc, że jest sama w domu zaczęła śpiewać refren jednej ze swoich ulubionych piosenek Reamady'iego .
-Holidayys .! Sooo beautiful ...- podśpiewywała wchodząc korytarzem na schody .
Gdy miała zamiar wejść po schodach do swojego pokoju, kątem oka ujrzała w salonie jakąś postać. Przestała śpiewać i zatrzymała się. W pokoju siedział Maciej. Nastolatka natychmiast umilkła.
-Wujku, a ty nie w pracy .? -zapytała
-Nie -odpowiedział odkładając pilot na drewniany stół. -Zemdlałem i szef kazał mi iść do domu.
-Aha -odpowiedziała, łapiąc poręcz. -Ja o 17:30 wychodzę.
-Mama się zgodziła .?
Majkę zdenerwowało nieco wypowiedziane słowo : mama.
-Nie dzwoniłam jeszcze. Zresztą...pewnie i tak nie odbierze -spuściła głowę.
-Z kim idziesz.?
-Z koleżanką -skłamała.
Jakubowski oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na piętnastolatkę.
-Nie wyjdziesz dzisiaj -postanowił, mówiąc ostrym tonem. -Ciocia Magda przyjeżdża o dziewiętnastej. Mama prosiła, byś zrobiła sałatkę szefa i mielone na wieczór.
-To kolację zrobię teraz, a później się tylko odgrzeje.
-Nie.! -wstał -Wiesz jak rzadko przyjeżdża siostra twojej matki. Nie możemy jej tak po prostu dać odgrzanych kotletów.
Maja miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, co o tym wszystkim myśli, ale wiedziała , że z kimś takim jak on nawet nie ma o czym dyskutować.
-To sobie wszystko przygotuję, a jak wrócę o 18:30 to usmażę kotlety... -wymyślała wszystko, by móc się spotkać z Mateuszem.
-Powiedziałem nie.! Ubierz się ładnie na przyjazd ciotki i zrób co matka kazała .!-walnął ręką w stojącą obok kanapy szafkę
-Niczego mi nie zabronisz.! Nie jesteś moim ojcem .! -krzyknęła zdenerwowana i pobiegła na górę
-Wróć tu .! -nakazał -Nie będziesz sobie na to pozwalać .!
Tylko tyle usłyszała, bo dziewczyna weszła do swojego pokoju zamykając drzwi. Słyszała jeszcze wrzaski ojczyma, ale nie reagowała na to. Zamknęła pokój na klucz i podeszła do szafy. Postanowiła, że wypada rzeczywiście ładnie wyglądać na przyjazd cioci z Wrocławia... ale nie tylko. Nie miała zamiaru rezygnować ze spotkania z Mateuszem.
Postanowiła iść pierw iść pod prysznic, by nie myśleć o kłótni z Maciejem. Tak też zrobiła... weszła do łazienki, na wieszak powiesiła, wyjęty z szafki, czysty ręcznik, obok którego wisiał już miodowy szlafrok. Zdjęła ubrania i weszła pod prysznic. Pierw myła się pod zimną wodą, potem coraz cieplejszą, aż w końcu tak ciepłą, że szyby kabiny zaparowały. Gdy Maja już się odświeżyła i odziała w szlafrok, umyła zęby i wysuszyła włosy. Następnie ruszyła do szafy. Nie musiała długo rozważać co ubrać (zdjęcie pod blogiem, gdyż mam coś z laptopem i nie mogę nic wkleić :\ ) . Po założeniu ubrań, wyprostowała włosy i spięła je w wysoką kitkę. Patrząc w odbicie lustra, puściła oczko.
-Będzie dobrze -szepnęła.
Zeszła na dół. Ojciec siedział w salonie, ignorując adoptowaną córkę. Maja zrobiła sałatkę. Później zabrała się za przyprawienie mięsa mielonego i uformowane w kulki schowała do lodówki.
Po cichu otworzyła drzwi wyjściowe i wyszła biorąc ze sobą klucze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc... krótki rozdział, ale jest :D
Przepraszam, że tak długo czekaliście ,w tym jeden dzień dłużej, ale miałam brak weny... ten rozdział rozłożę na takie dwie części :D
Spotkanie z Mateuszem będzie w drugiej części rozdziału piątego :D Postaram się napisać do 10 czerwca, a jakbym wtedy nie dawała znaku życia to bombardować w komentarzach .!:D
Dziękuję, że to czytacie ;**
Jak myślicie co będzie z Mają i Ostim .? ^^
POZDRAWIAM I DZIĘKI ZA PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ <33 .! ORAZ KOMENTARZE <3 ;**
sobota, 26 kwietnia 2014
Rozdział 4
Maja starała się ubrać ładnie(klik), ale nie na tyle by było widać, że wystraja się właśnie dla niego. Jedyne co mogło wzbudzać podejrzenia to fakt, iż splotła warkocz (klik). Umyła jeszcze zęby i zeszła na dół.
-Ja lecę.! - krzyknęła, by powiadomić mamę i złapała za klamkę drzwi wyjściowych
-A obiad.?
-Nie jestem głodna -skłamała.
Była głodna, ale kilka argumentów sprawiało, że nie miała najmniejszej ochoty jeść. Nie chciała się spóźnić, a stres, który brał się wbrew jej woli zmniejszał apetyt.
-Podwiozę cię, bo mam nocny dyżur, a jeszcze na zakupy muszę pojechać - zaproponowała matka idąc w stronę Majki.
-Nie trzeba. Spotykamy się tu, niedaleko na korcie.
-Aha, no dobrze. Weź klucze, bo ta...bo wujek wróci koło 18.
-To ja mam być przed 18 .? -zdziwiła się
-Nie denerwuj ojca. Sam fakt, że chcesz mówić do niego wujku go rozdrażni.
-No dobrze. To ja lecę -wyjęła z zamka swoje klucze z breloczkiem Borussii Dortmund i wyszła.
-Maja.! -krzyknęła Ewelina otworzywszy za nią drzwi -Jak on ma na imię.? -zagadnęła
-Co.? Ciociuuu -zaśmiała się
-A od kiedy robisz warkocza.? -spytała podejrzliwie
-Ciociu, proszę cię. Wychodzę z koleżanką.
-No dobrze, tylko pamiętaj bądź przed 18 .!
-Okey, okey -zamknęła za sobą furkę i wyruszyła.
Dlaczego powiedziała kobiecie , że wychodzi z koleżanką.? Wiedziała jedno : jak powie, iż wychodzi z kolegami i koleżanką zaczną wypytywać. Wypytywać, rozmawiać na ten temat, śmiać się i gdy wróci przygnębiona zawsze będą myśleli, że to wina chłopaka.
Pogodna była piękna jak na koniec marca. Świeciło słońce, wiał delikatny wiatr, było niemal 20 stopni Celsiusza, co można było bez problemu odczuć. Niebo było bezchmurne, w okół słychać tylko przejeżdżające samochody.
Majka szła w stronę kortu. Obawiała się, czy chłopacy nie chcą przypadkiem jej wrobić. Z drugiej strony wiedziała, że przyjdzie prawdopodobnie Elizabetch... a nawet gdyby zjawiła się tam zupełnie sama, zawsze ma czas dla siebie. Lubiła samotność. Nieważne czy spacery, zamknięcie w pokoju, w domu... grunt, że była sama. Miała czasem chwilę słabości, kiedy marzyła tylko o samotności. O tym by spokojnie poukładać myśli, pomarzyć, porozmyślać...
Felix, Chris i Mateusz siedzieli na korcie. Boisko było niemal puste, tylko na jednej z bramek czwórka dziewięciolatków grała w tysiąca.
-Pewnie nie przyjdą -przewidywał Ostaszewski.
-Przyjdą, a bynajmniej Maja na pewno -utwierdzał się w fakcie Gotze.
-Przyjdą, przyjdą - potwierdzał Fuhrich.
Ponieważ było ciepło dwójka chłopaków była ubrana w koszulki z krótkim rękawem, tylko Chris pomyślał, by ubrać bluzę Borussii Dortmund (klik). Nie miał zamiaru szpanować, po prostu uwielbiał tą bluzę i tyle.
-Ostiiiiii -mówił dość cicho - Maja tu idzie...
Chłopak momentalnie zrobił wielkie oczy i nie odwracając się za siebie spojrzał na siedzącego naprzeciwko Fuhrich'a.
-Gdzie.?
-Za tobą -patrzał na dziewczynę.- Coraz bliżej, zaczekaj...-ściszał ton głosu. -Momento...
-Cześć Maja.! -przywitał ją Felix
-Siemanko. Ooo...My się jeszcze chyba nie znamy .? -spojrzała na nieznanego jej chłopaka i wyciągnęła do niego dłoń -Majka.
Chłopak wstał i uścisnął rękę dziewczyny.
-Chris.
-Okey -uśmiechnęła się- Też grasz w Borussii .?-spytała zważywszy na jego bluzę
-Może... -obdarował ją tajemniczym uśmiechem.
-Może... -spojrzała na niego podejrzliwie.
-Też tu jesteśmy -upomniał się Gotze.
Dziewczyna spojrzała na siedzących, po czym zajęła miejsce między dwójką poznanych wcześniej chłopaków. Można powiedzieć, że tworzyli ni koło, ni kwadrat, w krótego środku była piłka (klik).
-Dlaczego nie gracie.? -zapytała
-Zmęczyliśmy się i odpoczywamy -skłamał Felix.
Chłopacy nie grali wcześniej w piłkę, po prostu czekali aż dziewczyny się zjawią, by móc pograć w butelkę i dowiedzieć się paru rzeczy. To był dobry pomysł na dowiedzenie się o dziewczynie czegokolwiek. Koledzy chcieli w ten sposób pomóc Ostiemu. Wiedzieli, że jest on zdolny, by poradzić sobie w tej kwestii samodzielnie, ale kumple, to kumple.
-Hm... no okey -oparła dłonie na kolanach. -Ciekawe czy Eli będzie.
-Idzie - wskazał głową Chris.
-Cześć -przywitała się chwilę później.
Wszyscy również ją przywitali.
-To co robimy .? -zapytała
-Może pogramy w butelkę .? -zaproponował Gotze według ich planu
-Taka oklepana gra...chociaż możemy się lepiej poznać -przyznała Majka.
-No więc gramy - postanowił Fuhrich i wziął piłkę do swoich rąk.
Elizabeth zajęła miejsce między Chrisem, a Felixem, który dokańczał swój napój.
-Udław się -zaśmiała się Eli, po czym reszta.
Piłkarz z trudem powstrzymał się od śmiechu, aż opróżnił szklaną butelkę. Następnie położył ją na środku i zakręcił.
-Na pytanie, zadanie, rozkaz. Max 3 pytania na osobę -ustanowił.
-I bez całowania osób -dodała Jakubowska.
-Ale...
-Felix -spiorunowała go wzrokiem.
-Okeey.
Mateusz nie do końca był przekonany, czy to dobry pomysł, bo wiedział do czego zdolni są jego koledzy. Mogli zapytać o coś bardzo głupiego, lub dać bardzo głupie zadanie. Oczywiście nie dziewczynom, bo każdy z nich miał szacunek do kobiet.
-Osti.
-O jejku... pytanie -spojrzał na kolegę, a tamten tylko uśmiechnął się szyderczo.-Nie .!
-Hahaha..ale jeszcze nie wiesz co .
-Dobra pytaj ... -westchnął.
-Którą chciałbyś wziąć do łóżka .? -wypalił
-Co .? -Mateusz zrobił wielkie oczy
-No, ale nie tego... Poleżeć obok -to wywołało jeszcze większy śmiech towarzyszy.
-Piłkę .
-A tak szczerze.?
-To było szczerze.
Taką odpowiedzią, Ostaszewski zrobił jeszcze większe wrażenie na Jakubowskiej. Nie wiedziała czy mówi to po to, by zaimponować nowym koleżanką, czy mówi to szczerze. Choć w sumie... co może powiedzieć szesnastolatek w takiej kwestii.? Z drugiej strony, nie jeden odpowiedziałby inaczej.
Mateusz spojrzał kątem oka na reakcje dziewczyn, wywnioskował, że na pierwsze pytanie odpowiedział poprawnie. Oczywiście było to zgodne z tym co myśli, a normalna reakcja towarzyszek utwierdziła go w fakcie, iż są spokojnie i kulturalne.
-No niech ci będzie. Kręć.
Osti zakręcił butelką i wypadło na Majkę.
-Zadania -wybrała.
Wszyscy wlepili w nią wzrok.
-No co .? Pytania wolę zatrzymać na Felixa. Bo jak ty pytasz -zwróciła się do niego - to ja nie chcę wiedzieć jakie dajesz zadania.
Wszyscy się zaśmiali.
-No więc...? -wyczekiwała zadań
-Ja wiem .! -zabrał głos Gotze
-Nie ma podpowiadanych .! -Majka weszła mu w słowo
Chłopak nie wiedział co wymyślić. Chciał, by było zabawnie, ale z drugiej strony nie chciał upokorzyć dziewczyny.
-No dawaj ... -pośpieszał go Chris.
-Kurde, nie wiem.
-Oj wal co kolwiek - uśmiechnęła się i machnęła ręką -Beka będzie najwyżej...tylko nie szalej -spojrzała na niego poważnie.
-Hmm... widzisz tego chłopaka przy tamtej bramce.? Pomarańczowe buty, biała koszulka...
-Tak -odwróciła się.
-Zapytaj go którędy na Grunwald, bo ruszasz na podbój.
-Jesteśmy w Niemczech -rzekła po polsku.
-Haha... a no fakt. Nie mam pojęcia -zaśmiał się -Wybierz coś sama -odpowiedział także w języku ojczystym.
-Ej no .! Nie ma tak -sprzeciwiła się Elizabeth.
-Właśnie to no fair -oburzył się Chris.
-Nie myślicie o nas -posmutniał Felix.
-Już kończymy -Jakubowska rzekła po niemiecku, po czym ponownie sięgnęła po "swój" język. -Daj : pocałuj bramkę, krzyknij : wychodzę za Marco Reus'a... i...
-Wiem .! -powiedział już po niemiecku -Pocałuj bramkę, powiedz kim jest największe ciacho w szkole , lub krzyknij "Mia san mia.!".
-O nie, nie, nie... okrzyku Bayern'u nigdy.
-O co chodzi .? Znowu piłka... -westchnęła Neumann.
-My kibicujemy Borussii Dortmund, a Mia san Mia to okrzyk znienawidzonego przez Borussen...czyli kibiców Dortmundu...Bayern'u Monachium -wyjaśniła Jakubowska.
-Yy...aha. I tak nie ogarniam za bardzo.
-Mia san mia to okrzyk wrogów -wyjaśnił prościej Ostaszewski.
-Aaaa... -załapała Eli. -Uuu.... przekichane.
Jej nagła zmiana tonu ponownie wywołała śmiech.
-No to bramka, czy ciacho .? -spytał Felix
-Eh... to idę się całować -wstała i podeszła do bramki, która była niedaleko.
Całe szczęście przy tej bramce nikogo nie było. Majka stanęła na przeciwko słupka i przetarła rękawem miejsce gdzie miała pocałować.
-A ty całuuuj mnie .! To taaaka piękna graaa.! -zanucił po polsku piosenkę Osti
-Bardzo śmieszne -rzekła po niemiecku.
-Ej .! Znam tą piosenkę. Śpiewaliśmy to na imprezie u Sebastiana -przypomniał sobie Gotze.
-Aaaa no fakt -przyznał Chris.
-Hahaha... nie chcę sobie tego wyobrażać -wybuchła śmiechem Eli.
-Wiesz .. oni mogą nam zaraz tekst napisać, a my tu....
-Nie .! -zabrzmiał chórek dziewczyn, po czym wybuchły śmiechem
Nastolatkowie grali w butelkę i dowiedzieli się o sobie wielu nowych rzeczy. Pomogło to w ocenieniu osobistości, jak i lepszym poznaniu.
Jakubowska ponownie wyciągnęła komórkę i spojrzała na zegarek.
-Muszę już iść -Majka wstała z kortu.
-Nie -zaprzeczył od razu Mateusz. -Zostań.
-Nie mogę, muszę iść.
-Poproś mamę -zaproponowała Elizabeth.
Maja odwróciła tylko wzrok w stronę pustej bramki, przez co Chris z Ostim wyczuli, że w rodzinie koleżanki coś jest nie tak. Chłopcy wymienili między sobą spojrzenia, po czym ponownie spoglądnęli na polkę.
-Pójdę już. Do zobaczenia jutro -pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia z placu.
-Narazie.
-Cześć.
-Do jutra.
-Odprowadzę cię -Mateusz podniósł się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
Trójka nastolatków nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się głupkowato. Osti stanął obok dziewczyny i szedł równo z nią.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Dlaczego .? Maja o co chodzi .? -pytał w polskim języku, na co nie zbyt często mógł sobie pozwolić
-Ehh... -wzięła głęboki wdech. -Za krótko się znamy, nie chcę o tym mówić.
-Dobrze.
Przez chwilę szli w milczeniu. Nie przeszkadzało to ani jej, ani mu, ponieważ obydwoje się zamyślili...myśleli o sobie nawzajem.
-Poprosisz byś mogła jeszcze wyjść.? -zapytał z nadzieją w głosie
-Mogłabym spróbować poprosić wujka...
-Wujka.?
-Osti, nie dzisiaj...
-A okey.
-Więc mogłabym poprosić wujka, bo on wraca dopiero o osiemnastej i nie wie, że gdzieś wyszłam.
-Czyli jak coś to byś była za pół godziny .?
-Tak.
-To my będziemy na huśtawkach.
Dziewczyna spojrzała na niego nie rozumiejąc. Nie miała bladego pojęcia o jakiś huśtawkach.
-Niedaleko kortu jest park, a tam huśtawki -wyjaśnił.
-Okey.
Nagle dziewczyna przystanęła.
-To tutaj (klik)-wskazała na dom. -Nie jestem pewna czy będę mogła wyjść, ale jeśli tak to jak mam dojść do huśtawek .?
-Chcesz to poczekam na ciebie -mówił nie odrywając od niej oczu.
-Nie... Czekaj. Jakby to wymyślić.
-To może po prostu przyjdę tu za trzydzieści minut. Jeśli nie będziesz mogła to pomachasz mi z balkonu -wskazał na piętro domu. -A jeśli tak, to po prostu przyjdziesz. Będę czekał tam -wskazał na murek niedaleko.
-W porządku -uśmiechnęła się.
-Ok.
-No to ja lecę... -zrobiła krok w stronę domu.
-Do zobaczenia.
Uśmiechnęła się i szybkim tempem ruszyła do domu. Osti jednak postawił już na nią czekać. Napisał tylko do Felixa SMS'a ("będę za pół godziny, jak coś to idźcie na huśtawki :P") i usiadł na murku.
(Włącz -> klik .. tak dla nastroju :P )
Mateusz nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. On... On zakochał się od pierwszego wejrzenia.! To go nieco przerażało. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej...Odkąd tylko ją zobaczył, pierwsze zdania, relacje... Każda chwila w jej towarzystwie sprawiała, że był szczęśliwy. Nie mógł do końca uporządkować myśli. Przecież jak można zakochać się w kimś po ledwo dwóch dniach "znajomości".? To totalnie bez sensu .! Żenada. To brzmiało jak tekst z taniej telenoweli... Ale co poradzisz kiedy człowiek, potrafi poczuć coś do drugiej osoby w pierwszej minucie...?
Maja myślała niemal identycznie to samo co on. Tylko, że nasuwała jej się jeszcze jedna myśl... Przecież ona nie dopuszczała do siebie myśli, że może mieć chłopaka. Nie chciała cierpieć z miłości .! Choć on wydawał się chłopakiem, który szanuje dziewczyny i jest w stanie docenić, gdy ktoś darzy go uczuciem, to ona i tak się bała. Po prostu bała się miłości...
Dziewczyna będąc już przy drzwiach od domu uśmiechała się sama do siebie. Sama myśl o nim poprawiała jej samopoczucie.
On siedząc na murku bezustannie wspominał jej oczy i to w jaki sposób na niego patrzy. Ten jej czasem nieśmiały i zakłopotany uśmiech. Właśnie gdy widział jak ona jest szczęśliwa, to on też był. Tak zwyczajnie dwoje ludzi zakochało się w sobie od pierwszej chwili. Można nazwać to miłością.? Czy takie coś naprawdę istnieje w życiu codziennym.? Widać, może banalne, ale tak. Poznali się nieco dzięki grze w butelce. Wiedzą o sobie kilka rzeczy, wystarczająco by wydać opinię... pozytywną opinię. Problem w tej sytuacji był tylko jeden - żadne nie powiedziało co czuje.
WCZORAJ (25.KWIETNIA) ZMARŁ TITO VILANOWA (BYŁY TRENER FC BARCELONY)
DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKO .! ZAWSZE WYCHODZIŁEŚ ZWYCIĘSKO... TĄ WALKĘ, TEN MECZ... TEŻ WYGRAŁEŚ. ZACZĘŁA SIĘ NOWA DROGA, TITO... DROGA DO NIEBA.
MIŁEJ PODRÓŻY .
FORCA TITO...!
FCBarcelona.
To tak na pamięć wspaniałego człowieka. Nieważne komu kibicujecie, w takich chwilach wszyscy powinniśmy być razem. <33
A co do bloga..
Tak, tak, tak... zaczyna się sielanka i pewnie większość Was myśli, że w następnym rozdziale Majka będzie z Ostim itd. A powiem Wam przed premierą, że nie :D Mam nadzieję, że tym Was ciut ciut zachęcę :D
A i mam pytanie , czy chcecie bym dawała linki .? (klik.?) ^^
Boshe jaki długi rozdział wyszedł O.o
Dziękuję za komentarze, które mnie mega motywują do pisania :D <3
A i dziękuję za ponad 1700 wyświetleń .!
Czekam na Wasze opinie w komentarzach... SZCZERE .! ;* :D
-Ja lecę.! - krzyknęła, by powiadomić mamę i złapała za klamkę drzwi wyjściowych
-A obiad.?
-Nie jestem głodna -skłamała.
Była głodna, ale kilka argumentów sprawiało, że nie miała najmniejszej ochoty jeść. Nie chciała się spóźnić, a stres, który brał się wbrew jej woli zmniejszał apetyt.
-Podwiozę cię, bo mam nocny dyżur, a jeszcze na zakupy muszę pojechać - zaproponowała matka idąc w stronę Majki.
-Nie trzeba. Spotykamy się tu, niedaleko na korcie.
-Aha, no dobrze. Weź klucze, bo ta...bo wujek wróci koło 18.
-To ja mam być przed 18 .? -zdziwiła się
-Nie denerwuj ojca. Sam fakt, że chcesz mówić do niego wujku go rozdrażni.
-No dobrze. To ja lecę -wyjęła z zamka swoje klucze z breloczkiem Borussii Dortmund i wyszła.
-Maja.! -krzyknęła Ewelina otworzywszy za nią drzwi -Jak on ma na imię.? -zagadnęła
-Co.? Ciociuuu -zaśmiała się
-A od kiedy robisz warkocza.? -spytała podejrzliwie
-Ciociu, proszę cię. Wychodzę z koleżanką.
-No dobrze, tylko pamiętaj bądź przed 18 .!
-Okey, okey -zamknęła za sobą furkę i wyruszyła.
Dlaczego powiedziała kobiecie , że wychodzi z koleżanką.? Wiedziała jedno : jak powie, iż wychodzi z kolegami i koleżanką zaczną wypytywać. Wypytywać, rozmawiać na ten temat, śmiać się i gdy wróci przygnębiona zawsze będą myśleli, że to wina chłopaka.
Pogodna była piękna jak na koniec marca. Świeciło słońce, wiał delikatny wiatr, było niemal 20 stopni Celsiusza, co można było bez problemu odczuć. Niebo było bezchmurne, w okół słychać tylko przejeżdżające samochody.
Majka szła w stronę kortu. Obawiała się, czy chłopacy nie chcą przypadkiem jej wrobić. Z drugiej strony wiedziała, że przyjdzie prawdopodobnie Elizabetch... a nawet gdyby zjawiła się tam zupełnie sama, zawsze ma czas dla siebie. Lubiła samotność. Nieważne czy spacery, zamknięcie w pokoju, w domu... grunt, że była sama. Miała czasem chwilę słabości, kiedy marzyła tylko o samotności. O tym by spokojnie poukładać myśli, pomarzyć, porozmyślać...
~~~...~~~...~~~...~~~
Felix, Chris i Mateusz siedzieli na korcie. Boisko było niemal puste, tylko na jednej z bramek czwórka dziewięciolatków grała w tysiąca.
-Pewnie nie przyjdą -przewidywał Ostaszewski.
-Przyjdą, a bynajmniej Maja na pewno -utwierdzał się w fakcie Gotze.
-Przyjdą, przyjdą - potwierdzał Fuhrich.
Ponieważ było ciepło dwójka chłopaków była ubrana w koszulki z krótkim rękawem, tylko Chris pomyślał, by ubrać bluzę Borussii Dortmund (klik). Nie miał zamiaru szpanować, po prostu uwielbiał tą bluzę i tyle.
-Ostiiiiii -mówił dość cicho - Maja tu idzie...
Chłopak momentalnie zrobił wielkie oczy i nie odwracając się za siebie spojrzał na siedzącego naprzeciwko Fuhrich'a.
-Gdzie.?
-Za tobą -patrzał na dziewczynę.- Coraz bliżej, zaczekaj...-ściszał ton głosu. -Momento...
-Cześć Maja.! -przywitał ją Felix
-Siemanko. Ooo...My się jeszcze chyba nie znamy .? -spojrzała na nieznanego jej chłopaka i wyciągnęła do niego dłoń -Majka.
Chłopak wstał i uścisnął rękę dziewczyny.
-Chris.
-Okey -uśmiechnęła się- Też grasz w Borussii .?-spytała zważywszy na jego bluzę
-Może... -obdarował ją tajemniczym uśmiechem.
-Może... -spojrzała na niego podejrzliwie.
-Też tu jesteśmy -upomniał się Gotze.
Dziewczyna spojrzała na siedzących, po czym zajęła miejsce między dwójką poznanych wcześniej chłopaków. Można powiedzieć, że tworzyli ni koło, ni kwadrat, w krótego środku była piłka (klik).
-Dlaczego nie gracie.? -zapytała
-Zmęczyliśmy się i odpoczywamy -skłamał Felix.
Chłopacy nie grali wcześniej w piłkę, po prostu czekali aż dziewczyny się zjawią, by móc pograć w butelkę i dowiedzieć się paru rzeczy. To był dobry pomysł na dowiedzenie się o dziewczynie czegokolwiek. Koledzy chcieli w ten sposób pomóc Ostiemu. Wiedzieli, że jest on zdolny, by poradzić sobie w tej kwestii samodzielnie, ale kumple, to kumple.
-Hm... no okey -oparła dłonie na kolanach. -Ciekawe czy Eli będzie.
-Idzie - wskazał głową Chris.
-Cześć -przywitała się chwilę później.
Wszyscy również ją przywitali.
-To co robimy .? -zapytała
-Może pogramy w butelkę .? -zaproponował Gotze według ich planu
-Taka oklepana gra...chociaż możemy się lepiej poznać -przyznała Majka.
-No więc gramy - postanowił Fuhrich i wziął piłkę do swoich rąk.
Elizabeth zajęła miejsce między Chrisem, a Felixem, który dokańczał swój napój.
-Udław się -zaśmiała się Eli, po czym reszta.
Piłkarz z trudem powstrzymał się od śmiechu, aż opróżnił szklaną butelkę. Następnie położył ją na środku i zakręcił.
-Na pytanie, zadanie, rozkaz. Max 3 pytania na osobę -ustanowił.
-I bez całowania osób -dodała Jakubowska.
-Ale...
-Felix -spiorunowała go wzrokiem.
-Okeey.
Mateusz nie do końca był przekonany, czy to dobry pomysł, bo wiedział do czego zdolni są jego koledzy. Mogli zapytać o coś bardzo głupiego, lub dać bardzo głupie zadanie. Oczywiście nie dziewczynom, bo każdy z nich miał szacunek do kobiet.
-Osti.
-O jejku... pytanie -spojrzał na kolegę, a tamten tylko uśmiechnął się szyderczo.-Nie .!
-Hahaha..ale jeszcze nie wiesz co .
-Dobra pytaj ... -westchnął.
-Którą chciałbyś wziąć do łóżka .? -wypalił
-Co .? -Mateusz zrobił wielkie oczy
-No, ale nie tego... Poleżeć obok -to wywołało jeszcze większy śmiech towarzyszy.
-Piłkę .
-A tak szczerze.?
-To było szczerze.
Taką odpowiedzią, Ostaszewski zrobił jeszcze większe wrażenie na Jakubowskiej. Nie wiedziała czy mówi to po to, by zaimponować nowym koleżanką, czy mówi to szczerze. Choć w sumie... co może powiedzieć szesnastolatek w takiej kwestii.? Z drugiej strony, nie jeden odpowiedziałby inaczej.
Mateusz spojrzał kątem oka na reakcje dziewczyn, wywnioskował, że na pierwsze pytanie odpowiedział poprawnie. Oczywiście było to zgodne z tym co myśli, a normalna reakcja towarzyszek utwierdziła go w fakcie, iż są spokojnie i kulturalne.
-No niech ci będzie. Kręć.
Osti zakręcił butelką i wypadło na Majkę.
-Zadania -wybrała.
Wszyscy wlepili w nią wzrok.
-No co .? Pytania wolę zatrzymać na Felixa. Bo jak ty pytasz -zwróciła się do niego - to ja nie chcę wiedzieć jakie dajesz zadania.
Wszyscy się zaśmiali.
-No więc...? -wyczekiwała zadań
-Ja wiem .! -zabrał głos Gotze
-Nie ma podpowiadanych .! -Majka weszła mu w słowo
Chłopak nie wiedział co wymyślić. Chciał, by było zabawnie, ale z drugiej strony nie chciał upokorzyć dziewczyny.
-No dawaj ... -pośpieszał go Chris.
-Kurde, nie wiem.
-Oj wal co kolwiek - uśmiechnęła się i machnęła ręką -Beka będzie najwyżej...tylko nie szalej -spojrzała na niego poważnie.
-Hmm... widzisz tego chłopaka przy tamtej bramce.? Pomarańczowe buty, biała koszulka...
-Tak -odwróciła się.
-Zapytaj go którędy na Grunwald, bo ruszasz na podbój.
-Jesteśmy w Niemczech -rzekła po polsku.
-Haha... a no fakt. Nie mam pojęcia -zaśmiał się -Wybierz coś sama -odpowiedział także w języku ojczystym.
-Ej no .! Nie ma tak -sprzeciwiła się Elizabeth.
-Właśnie to no fair -oburzył się Chris.
-Nie myślicie o nas -posmutniał Felix.
-Już kończymy -Jakubowska rzekła po niemiecku, po czym ponownie sięgnęła po "swój" język. -Daj : pocałuj bramkę, krzyknij : wychodzę za Marco Reus'a... i...
-Wiem .! -powiedział już po niemiecku -Pocałuj bramkę, powiedz kim jest największe ciacho w szkole , lub krzyknij "Mia san mia.!".
-O nie, nie, nie... okrzyku Bayern'u nigdy.
-O co chodzi .? Znowu piłka... -westchnęła Neumann.
-My kibicujemy Borussii Dortmund, a Mia san Mia to okrzyk znienawidzonego przez Borussen...czyli kibiców Dortmundu...Bayern'u Monachium -wyjaśniła Jakubowska.
-Yy...aha. I tak nie ogarniam za bardzo.
-Mia san mia to okrzyk wrogów -wyjaśnił prościej Ostaszewski.
-Aaaa... -załapała Eli. -Uuu.... przekichane.
Jej nagła zmiana tonu ponownie wywołała śmiech.
-No to bramka, czy ciacho .? -spytał Felix
-Eh... to idę się całować -wstała i podeszła do bramki, która była niedaleko.
Całe szczęście przy tej bramce nikogo nie było. Majka stanęła na przeciwko słupka i przetarła rękawem miejsce gdzie miała pocałować.
-A ty całuuuj mnie .! To taaaka piękna graaa.! -zanucił po polsku piosenkę Osti
-Bardzo śmieszne -rzekła po niemiecku.
-Ej .! Znam tą piosenkę. Śpiewaliśmy to na imprezie u Sebastiana -przypomniał sobie Gotze.
-Aaaa no fakt -przyznał Chris.
-Hahaha... nie chcę sobie tego wyobrażać -wybuchła śmiechem Eli.
-Wiesz .. oni mogą nam zaraz tekst napisać, a my tu....
-Nie .! -zabrzmiał chórek dziewczyn, po czym wybuchły śmiechem
~~~...~~~...~~~...~~~
(godzina 17:30) Nastolatkowie grali w butelkę i dowiedzieli się o sobie wielu nowych rzeczy. Pomogło to w ocenieniu osobistości, jak i lepszym poznaniu.
Jakubowska ponownie wyciągnęła komórkę i spojrzała na zegarek.
-Muszę już iść -Majka wstała z kortu.
-Nie -zaprzeczył od razu Mateusz. -Zostań.
-Nie mogę, muszę iść.
-Poproś mamę -zaproponowała Elizabeth.
Maja odwróciła tylko wzrok w stronę pustej bramki, przez co Chris z Ostim wyczuli, że w rodzinie koleżanki coś jest nie tak. Chłopcy wymienili między sobą spojrzenia, po czym ponownie spoglądnęli na polkę.
-Pójdę już. Do zobaczenia jutro -pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia z placu.
-Narazie.
-Cześć.
-Do jutra.
-Odprowadzę cię -Mateusz podniósł się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
Trójka nastolatków nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się głupkowato. Osti stanął obok dziewczyny i szedł równo z nią.
-Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Dlaczego .? Maja o co chodzi .? -pytał w polskim języku, na co nie zbyt często mógł sobie pozwolić
-Ehh... -wzięła głęboki wdech. -Za krótko się znamy, nie chcę o tym mówić.
-Dobrze.
Przez chwilę szli w milczeniu. Nie przeszkadzało to ani jej, ani mu, ponieważ obydwoje się zamyślili...myśleli o sobie nawzajem.
-Poprosisz byś mogła jeszcze wyjść.? -zapytał z nadzieją w głosie
-Mogłabym spróbować poprosić wujka...
-Wujka.?
-Osti, nie dzisiaj...
-A okey.
-Więc mogłabym poprosić wujka, bo on wraca dopiero o osiemnastej i nie wie, że gdzieś wyszłam.
-Czyli jak coś to byś była za pół godziny .?
-Tak.
-To my będziemy na huśtawkach.
Dziewczyna spojrzała na niego nie rozumiejąc. Nie miała bladego pojęcia o jakiś huśtawkach.
-Niedaleko kortu jest park, a tam huśtawki -wyjaśnił.
-Okey.
Nagle dziewczyna przystanęła.
-To tutaj (klik)-wskazała na dom. -Nie jestem pewna czy będę mogła wyjść, ale jeśli tak to jak mam dojść do huśtawek .?
-Chcesz to poczekam na ciebie -mówił nie odrywając od niej oczu.
-Nie... Czekaj. Jakby to wymyślić.
-To może po prostu przyjdę tu za trzydzieści minut. Jeśli nie będziesz mogła to pomachasz mi z balkonu -wskazał na piętro domu. -A jeśli tak, to po prostu przyjdziesz. Będę czekał tam -wskazał na murek niedaleko.
-W porządku -uśmiechnęła się.
-Ok.
-No to ja lecę... -zrobiła krok w stronę domu.
-Do zobaczenia.
Uśmiechnęła się i szybkim tempem ruszyła do domu. Osti jednak postawił już na nią czekać. Napisał tylko do Felixa SMS'a ("będę za pół godziny, jak coś to idźcie na huśtawki :P") i usiadł na murku.
(Włącz -> klik .. tak dla nastroju :P )
Mateusz nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. On... On zakochał się od pierwszego wejrzenia.! To go nieco przerażało. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej...Odkąd tylko ją zobaczył, pierwsze zdania, relacje... Każda chwila w jej towarzystwie sprawiała, że był szczęśliwy. Nie mógł do końca uporządkować myśli. Przecież jak można zakochać się w kimś po ledwo dwóch dniach "znajomości".? To totalnie bez sensu .! Żenada. To brzmiało jak tekst z taniej telenoweli... Ale co poradzisz kiedy człowiek, potrafi poczuć coś do drugiej osoby w pierwszej minucie...?
Maja myślała niemal identycznie to samo co on. Tylko, że nasuwała jej się jeszcze jedna myśl... Przecież ona nie dopuszczała do siebie myśli, że może mieć chłopaka. Nie chciała cierpieć z miłości .! Choć on wydawał się chłopakiem, który szanuje dziewczyny i jest w stanie docenić, gdy ktoś darzy go uczuciem, to ona i tak się bała. Po prostu bała się miłości...
Dziewczyna będąc już przy drzwiach od domu uśmiechała się sama do siebie. Sama myśl o nim poprawiała jej samopoczucie.
On siedząc na murku bezustannie wspominał jej oczy i to w jaki sposób na niego patrzy. Ten jej czasem nieśmiały i zakłopotany uśmiech. Właśnie gdy widział jak ona jest szczęśliwa, to on też był. Tak zwyczajnie dwoje ludzi zakochało się w sobie od pierwszej chwili. Można nazwać to miłością.? Czy takie coś naprawdę istnieje w życiu codziennym.? Widać, może banalne, ale tak. Poznali się nieco dzięki grze w butelce. Wiedzą o sobie kilka rzeczy, wystarczająco by wydać opinię... pozytywną opinię. Problem w tej sytuacji był tylko jeden - żadne nie powiedziało co czuje.
~~~...~~~...~~~...~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pod nieobecność Majki i Mateusza, trójka znajomych poszła na huśtawki. Trochę minęło zanim tam doszli. Eli zajęła huśtawkę z Chrisem, zaś drugi zawodnik Borussii usiadł na ziemi naprzeciwko nich.
-Nie wiem jeszcze co, ale coś między nimi się szykuje - zauważył.
-Pytanie : co.? -zaczął rozmyślać również Chris
-Wszyscy dobrze się domyślamy co. Przecież to widać -machnęła ręką Elizabeth.
-Niby tak... Ale Osti nigdy nie miał dziewczyny, więc wątpię żeby sobie poradził w związku - zaśmiał się złośliwie Fuhrich.
-Hahaha...ona , z tego co wiem, też nie miała chłopaka, więc życzę im powodzenia -również zażartowała Neumann.
-A tak serio, to pasują do siebie -stwierdził brat Mario.
-No nawet -potwierdziła dziewczyna.
Nie zdawali sobie sprawę , że ten dialog był podsłuchiwany.
-Miło, że tak o nas myślicie.! - krzyknęła Maja, gdy zbliżali się do znajomych
Trójka towarzyszy wymieniła ze sobą spojrzenia, nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie mówiliśmy o was -zabrała głos koleżanka.
-Nie.? To jest inny Osti .? -zdziwił się Ostaszewski
-Mój ...chomik -uśmiechnął się Chris.
-Ja ci kurde dam chomika -pogroził mu palcem. -Ale miło, że uważacie, iż pasujemy do siebie -idąc blisko dziewczyny uderzył swoją dłonią, w jej dłoń.
Na twarzy Jakubowskiej zawitał lekki rumieniec, lecz próbowała zachować zimną krew i również żartować.
-Będziemy świetną parą -zaśmiała się.
-Nie wątpię -pokiwał głową Felix z powagą, na co reszta wybuchła śmiechem.
Siedzieli na tych huśtawkach, nie poruszając więcej tematu związków. Rozmawiali o piłce, szkole, Maja i Mateusz opowiadali o Polsce, Felix o swoim bracie, który jest gwiazdą niemieckiej piłki, Eli o wygłupach z młodszym bratem, Chris jakie znaczenie w jego życiu odegrała Borussia. Okazało się, że ten ostatni temat był idealnie zrozumiany przez Majkę.
O dziewiętnastej każdy, osobno rozszedł się do domu.
WCZORAJ (25.KWIETNIA) ZMARŁ TITO VILANOWA (BYŁY TRENER FC BARCELONY)
DZIĘKUJEMY ZA WSZYSTKO .! ZAWSZE WYCHODZIŁEŚ ZWYCIĘSKO... TĄ WALKĘ, TEN MECZ... TEŻ WYGRAŁEŚ. ZACZĘŁA SIĘ NOWA DROGA, TITO... DROGA DO NIEBA.
MIŁEJ PODRÓŻY .
FORCA TITO...!
FCBarcelona.
To tak na pamięć wspaniałego człowieka. Nieważne komu kibicujecie, w takich chwilach wszyscy powinniśmy być razem. <33
A co do bloga..
Tak, tak, tak... zaczyna się sielanka i pewnie większość Was myśli, że w następnym rozdziale Majka będzie z Ostim itd. A powiem Wam przed premierą, że nie :D Mam nadzieję, że tym Was ciut ciut zachęcę :D
A i mam pytanie , czy chcecie bym dawała linki .? (klik.?) ^^
Boshe jaki długi rozdział wyszedł O.o
Dziękuję za komentarze, które mnie mega motywują do pisania :D <3
A i dziękuję za ponad 1700 wyświetleń .!
Czekam na Wasze opinie w komentarzach... SZCZERE .! ;* :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)